Flaki, pulpety, śledzik. Do tego bimber, czysta i wiśniówka
piątek,
7 grudnia 2018
Wiech nigdy nie przytacza takich słów, które dziś się określa jako mięso – wykropkowuje albo mówi, że są to słowa nie do powtórzenia. Natomiast jest u niego niebywale bogaty rejestr określeń obelżywych, poczynając od lebiegi. Lebiegą mógł być mężczyzna, natomiast panie były flądrami – mówi Andrzej Dobosz w 35. odcinku „Spisu treści”.
Opisywał sprawy językiem Szmulowizny. Słowa mogły prowadzić do sądu. Morderstwa nie wchodziły w grę.
zobacz więcej
Stefan Wiechecki, znany powszechnie jako Wiech, zaczynał twórczość od sztuk teatralnych, z których zostały tylko tytuły. Dopiero jego felietony sądowe sprawiły, że stał się autorem szalenie popularnym.
Po wojnie przestał on już być bywalcem sądu i felietony dotyczyły często wydarzeń aktualnych: kolejnych wyścigów pokoju Warszawa-Praga-Berlin, wydarzeń telewizyjnych, przedstawień teatralnych. Wydał też tom tekstów dotyczących historii Polski noszący tytuł „Helena w stroju niedbałym”.
Jest autorem dwóch powieści: „Maniuś Kitajec i jego ferajna” i „Cafe pod Minogą”, dziejącej się w czasie okupacji. On sam podczas okupacji prowadził kawiarnię, jak wielu artystów. „Cafe pod Minogą” jest to restauracja warszawska z taką działalnością rozrywkowo-bimbrowo-konspiracyjną, w której występuje Murzyn żyjący w Warszawie od lat 30.
Stefan Wiechecki po pierwsze spędzał wiele czasu w sądach warszawskich, takich sądach niższych instancji. A po drugie był to inteligent spacerowicz, mieszkający na Woli w okolicach placu Kercelego i poza dokonywaniem zakupów przechadzający się po placu, znający i z widzenia, i osobiście tamtejszych sprzedawców i klientów. Było to ogromne warszawskie targowisko, w którym zarówno były budki z wszelkimi rodzajami żywności, gotowymi ubraniami, obuwiem oraz przedmioty często kradzione, używane, stare słoiki, łyżki do butów, kołnierze futrzane, czapki, cylindry – wszystko, co można sobie wyobrazić.
Wiech nigdy nie przytacza takich słów, które dziś się określa jako mięso – wykropkowuje albo mówi, że są to słowa nie do powtórzenia. Natomiast jest u niego niebywale bogaty rejestr określeń obelżywych, poczynając od lebiegi. Lebiegą mógł być mężczyzna, natomiast panie były flądrami.
Niemal w każdym tekście Wiecha bohaterowie pożywiają się. Jeśli u Iwaszkiewicza pokarmem głównym było zsiadłe mleko z kartoflami, to u Wiecha są to flaki, pulpety, śledzik, do tego bimber, czysta i wiśniówka.
Przed wojną był on autorem cenionym, popularnym zarówno w szerokich rzeszach czytelników najpierw prasy. Potem jego teksty ukazywały się – nie jak w wypadku innych felietonistów, raz na tydzień, tylko trzy razy w tygodniu. Co roku wychodził tomik. Tymi tomikami zachwycał się Antoni Słonimski. Julian Tuwim w „Kwiatach Polskich” pisał:
Potem to ślicznie Wiech uwieczniał,
z daleka więc do pana Wiecha
pełen wdzięczności się uśmiecham…
I cóż pan teraz uskutecznia?
Zobacz też pozostałe odcinki programu „Spis treści”. Numery 1-20:
„Spisy treści” od odcinka 21. do 40.:
„Spisy treści” od odcinka 41.: