Rozmowy o Kindze Dębskiej nie zdołaliśmy uniknąć. Marysia często grywa u mamy i nie jest przez nią oszczędzana. Ostatni film duetu, „Zabawa zabawa” otwiera bardzo długa, przerażająca scena gwałtu (w ten sposób mógłby rozpoczynać się niejeden horror). Boję się myślami do niej wracać. A panie Dębskie ją nakręciły. Mama reżyserowała ten gwałt na córce.
Okazało się, że praca przebiegała sprawnie i z wielką troską. Ekipa filmowa – operatorzy, kaskader, partner filmowy młodej Dębskiej – dołożyli starań, aby aktorka czuła się komfortowo. To chyba jedna z tajemnic kina – kręcenie trudnych, okrutnych scen przebiega w atmosferze współpracy i wzajemnej troski. Kłopoty zaczynają się przy pracy nad komedią.
Próbowałem się dowiedzieć jak Maria znosi zainteresowanie mediów swoją osobą. Detale jej związku z Marcinem Bosakiem zostały przecież upublicznione. Portale plotkarskie mają skłonność do fantazjowania i trudno stwierdzić, która informacja jest prawdziwa, a która nie. Maria Dębska dała do zrozumienia, że jej i partnera plotka niezbyt obchodzi, a nawet sprawia uciechę. Czytają bzdury wypisywane na ich temat i się śmieją. Może tak rzeczywiście jest?
Prócz tego porozmawialiśmy o samotności w młodości, ucieczce w muzykę i przypadkowej właściwie karierze aktorskiej. Naprawdę, Maria Dębska długo żyła w przekonaniu, że zostanie pianistką.
Najbardziej ciekawiły mnie wątki związane z traumą po szkole aktorskiej. Usłyszałem o łamaniu młodych aktorek, o psychicznym okrucieństwie i złośliwościach ze strony części profesorów. Okazuje się, że cena za marzenie o aktorstwie bywa uiszczana wcześniej, niż sądziłem.
Tak rozmawialiśmy, patrzyłem na tę piękną, młodą dziewczynę o poważnych oczach, myślałem o jej licznych rolach w filmach historycznych, o jej przepełnionym powagą spokoju i pomyślałem, że może szukałem w złym miejscu. Nie chodzi o traumę po szkole, ani o przedwczesną dorosłość. Może Maria Dębska ma po prostu starą duszę?
– Łukasz Orbitowski
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy