I właśnie wśród zwolenników ekologizmu powszechna była wiara w to, że Ziemi grozi przeludnienie. Postulowali oni nie tylko nakładanie gigantycznych ograniczeń na produkcję przemysłową, która ich zdaniem niszczy przyrodę, ale i działania mające na celu obniżanie poziomu dzietności.
Dlatego orędownicy ekologizmu politycznie stanęli po tej samej stronie barykady, po której usytuowały się feministki i inne środowiska walczące o prawo do aborcji i antykoncepcji.
Mogło się wydawać, że mamy w tym przypadku do czynienia ze zjawiskiem funkcjonującym gdzieś na obrzeżach głównego nurtu polityki w Europie i USA. Tymczasem to jeden z przejawów lewicowego radykalizmu, sięgającego korzeniami ideologicznego fermentu lat 60. XX wieku. Od tamtej pory ekologizm i feminizm maszerują przez instytucje Zachodu uzyskując w wielu krajach coraz większy wpływ na establishment.
Skądinąd straszenie przeludnieniem ziemskiego globu ma znacznie dłuższą historię niż tendencje zapoczątkowane przez rewoltę sprzed półwiecza. Można tu wymienić choćby Thomasa Malthusa. Ten XIX-wieczny brytyjski ekonomista, duchowny anglikański twierdził, że liczba ludności rośnie dużo szybciej (postęp geometryczny) niż produkcja żywności (postęp arytmetyczny), co powoduje rozszerzanie się obszarów głodu i nędzy.
Jeśli zaś chodzi o prawo do aborcji i antykoncepcji, to stało się ono w ustawodawstwach krajów zachodnich standardem. To raczej ruchy pro life są przez kręgi opiniotwórcze w Europie i USA piętnowane jako „fundamentaliści”, „fanatycy” i „oszołomy”.
Święty Jan Paweł II określił ów antynatalistyczny trend dosadnie mianem „kultury śmierci”. Miał na myśli między innymi powszechne w liberalnych demokracjach moralne przyzwolenie na dzieciobójstwo prenatalne czy eutanazję.
W encyklice „Evangelium Vitae” papież komentował tę sytuację następująco: „można mówić w pewnym sensie o wojnie silnych przeciw bezsilnym: życie, które domaga się większej życzliwości, miłości i opieki, jest uznawane za bezużyteczne lub traktowane jako nieznośny ciężar, a w konsekwencji odrzucane na różne sposoby”.