Ktoś może się do Khana przyczepić, że jego wypowiedzi trącą polityczną poprawnością. Bo przecież rodzi się podejrzenie, iż w zamierzeniu gospodarza Londynu grupy, które w lewicowych narracjach uchodzą za obiekty dyskryminacji ze strony białej większości, mają być po prostu faworyzowane.
A w tym kontekście nie da się też pominąć faktu, że sam Khan jest politykiem Partii Pracy (ugrupowania bądź co bądź socjaldemokratycznego) i wywodzi się ze społeczności muzułmańskiej rodem z Pakistanu.
Czy zatem laburzystowski samorządowiec używa statystyki, aby utrwalić poparcie wśród grup, które w krajach zachodnich zawsze były i wciąż są dla lewicy bardzo ważne? Dlatego, że na ich poczuciu wykluczenia zbijała ona i zbija kapitał polityczny. Na razie tę kwestię zostawmy.
Zauważmy natomiast, że COVID-19 dał się mocno we znaki kolorowej ludności nie tylko w Wielkiej Brytanii. Kiedy w USA pandemia zaczęła zbierać ponure żniwo, politycy Partii Demokratycznej podnieśli temat „strukturalnego rasizmu”. Wysunęli oni postulat, żeby przypadki zakażeń COVID-19 oraz zgonów na tę chorobę ewidencjonowano z podziałem na rasy. Taka procedura miałaby ujawnić istotny problem społeczny do rozwiązania dla władz amerykańskich w walce z pandemią.
Pół roku temu można się było dowiedzieć – na podstawie szacunków federalnych Ośrodków Kontroli i Zapobiegania Chorobom (Centers for Disease Control and Prevention – CDC) – że w USA jedna trzecia zakażonych osób to Afroamerykanie, choć stanowią oni zaledwie 13 procent ludności tego państwa.
Jako przyczyny takiej sytuacji wymieniano: złe warunki mieszkaniowe, niezdrowe odżywianie się, ograniczony dostęp do opieki medycznej (spowodowany głównie brakiem ubezpieczenia na jej usługi). Poza tym wśród Murzynów dużo częściej niż wśród białych występują choroby serca, cukrzyca, otyłość – a więc istotne czynniki ryzyka jeśli chodzi o ciężki przebieg COVID-19.
Ponadto spora część Afroamerykanów narażona jest na codzienne kontakty z mnóstwem osób. Stanowią oni bowiem grupę przeważającą w zawodach, których nie da się wykonywać zdalnie (między innymi w transporcie publicznym czy sprzedaży bezpośredniej). A więc w przypadku tych osób prawdopodobieństwo zakażenia jest większe niż u białych.
Może jednak zarówno Sadiq Khan, jak i bliscy mu ideowo amerykańscy Demokraci mają rację. Jeśli tak, to pandemia COVID-19 rzeczywiście obnażyła „rasizm strukturalny” obecny zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i USA.
Tyle że to jest wygodne uproszczenie sprawy polegające na obarczaniu winą za zaistniały stan rzeczy elit tych państw. To prawda, biali na przestrzeni dziejów – zwłaszcza w okresie podbojów kolonialnych – wyrządzili ogrom krzywd Murzynom, lecz to nie wyjaśnia wszystkiego.
Walka z rasizmem na Starym Kontynencie i za oceanem ma już swoją bardzo długą historię. Można ją liczyć w setkach lat. Niemniej twarda instytucjonalizacja antyrasizmu nastąpiła w XX wieku.
Można tu zwłaszcza wymienić podjętą w Ameryce w latach 60. akcję afirmatywną. Były to programy wyrównywania przez państwo szans czarnej ludności w edukacji i zawodowej karierze. Stosowanie rasowych parytetów podyktowane było słusznym przeciwdziałaniem wszelkiej dyskryminacji.