Obcy władca postanowił narzucić Żydom swoją kulturę, a część z nich się na to zgodziła. Nastąpiła profanacja Świątyni Jerozolimskiej, nakazano oddawanie czci pogańskim bóstwom. Przeciw hellenizatorom zbuntował się Matatiasz Hasmoneusz wraz z synami. Stanęli oni na czele powstania, w rezultacie którego wyznawcy wiary w Boga Jedynego (i, jak czytamy w Księdze Wyjścia, „zazdrosnego”) odzyskali Świątynię. Juda Machabeusz, jeden z synów Matatiasza, ustanowił na pamiątkę tego zwycięstwa Chanukę.
Tak więc – zauważa Ben Shapiro – owo święto uświadamia nam, że istnieje pole konfliktu między religią żydowską a pogaństwem i sekularyzmem. Tyle że – konkluduje publicysta – Kamala Harris „nie będzie tego tematu podnosić, ponieważ koliduje on z agendą Demokratów”.
W komentarzu Shapira pobrzmiewają także echa dyskusji dotyczących wpływu judaizmu na lewicowe idee. Chodzi zwłaszcza o kwestię tego, jak rozumieć tikkun olam. Zdaniem publicysty, termin ten należy interpretować jako przestrzeganie 613 przykazań Tory (naprawianie tego, co zostało popsute po tym, jak Bóg stworzył świat), a nie lewicową walkę o sprawiedliwość społeczną.
Rzecz jasna polemika Shapira z Harris nie jest specyfiką amerykańską. W czasach przed pandemią w Polsce nie brak było polityków lewicowych i liberalnych, których uwierało dzielenie się opłatkiem w instytucjach publicznych (warszawski ratusz może być tego przykładem). Natomiast nie mieli oni nic przeciw temu, żeby zapalano świece chanukowe w gmachu Sejmu.
Za postawą tych ludzi stoi przypuszczalnie skłonność do fetyszyzacji rozmaitych mniejszości (etnicznych, religijnych, seksualnych), z których czynią oni bohaterów swoich narracji (w tym przypadku są nimi Żydzi jako ofiary polskiego antysemityzmu). Gdyby jednak zdano sobie w tym środowisku sprawę z tego, jakie są źródła Chanuki, mogłoby to wywołać w nim zgorszenie.
Matatiasz i jego synowie nie walczyli o wdrażanie tak bliskich lewicowcom i liberałom wartości, jak równouprawnienie i tolerancja, lecz gotowi byli się poświęcić za coś zgoła przeciwnego (za kult Boga Jedynego, nie uznającego innych bóstw). Występując przeciw pogańskiemu politeizmowi, okazali się – by użyć współczesnego języka – „fundamentalistami” i „nacjonalistami”.
Problem ten ciekawie naświetliła filozof Justyna Melonowska (stała komentatorka talk show „Tego się nie wytnie” w TVP Kultura) w niedawno wydanej książce zatytułowanej – nomen omen – „Pisma machabejskie”. Autorka wyjaśnia, dlaczego dylematy przed jakimi stawali Żydzi w II stuleciu przed narodzeniem Chrystusa, okazują się teraz aktualne dla chrześcijan. Wskazuje, że dziś podejmowane są próby „hellenizacji”, czyli liberalizacji katolicyzmu. Odsłania tendencje w teologii, w których tkwi pokusa uzgadniania kwestii konfesyjnych z liberalnymi obyczajami.