Kłamstwo oświęcimskie uważam za dwuznaczne potwierdzenie wyjątkowości Holokaustu, w tym sensie, że jest dosłownie czymś niewiarygodnym. Na Zachodzie kłamstwo oświęcimskie jest domeną wariatów; w świecie islamu – od Egiptu po Iran – często bywa rozpowszechniane za pośrednictwem państwowej telewizji. W części świata muzułmańskiego stosunek do Holokaustu można by, tylko na poły ironicznie, tak podsumować: to się nigdy nie wydarzyło, cieszy nas, że się to wydarzyło, powtórzymy to.
Nawet w naszej grupie łatwo było się przekonać, jak głęboko wżarła się ta trucizna. Podczas jednej z wieczornych sesji dyskusyjnych arabski uczestnik powiedział: „Zawsze przypuszczałem, że w kwestii Holokaustu Żydzi przesadzają. Uważałem, że to była tragedia, ale w czasie wojny zawsze giną niewinni ludzie. Ale teraz…”
Nasi palestyńscy towarzysze w pielgrzymce do Auschwitz powtarzali nam: nie prowadzimy wojny z istnieniem Żydów. Nie będziemy, nawet pośrednio, stać po stronie tych, którzy chcą was wymazać z historii. Jesteśmy gotowi posłuchać waszej narracji, żyć razem jak sąsiedzi. Ale wy także musicie dostrzec nas; musicie wysłuchać naszej historii i naszego bólu. Bez uciekania się do niemądrych i niepotrzebnych porównań historycznych. Każda strona ma swoje rany.
Abuna usiłował nam pomóc, abyśmy w naszych twarzach dostrzegli cierpienie rodzaju ludzkiego. Pokazał nam, jak mamy się nawzajem uwolnić.
Ostatecznie – czy to miało znaczenie, że Arabowie i Żydzi razem pojechali do Auschwitz? Kto o tym pamięta oprócz uczestników tej pielgrzymki?
Abuna nauczył mnie wiary, że jakakolwiek duchowa inicjatywa podjęta w czystej intencji może nieść niezamierzone konsekwencje. Muzułmanie i Żydzi – w środku intifady – naprawdę dokonali tego razem. Ów gest niesamowitej dobrej woli, jawne zaprzeczenie politycznego zdrowego rozsądku stało się częścią historii Arabów i Żydów na tej ziemi. I pisząc teraz te słowa, sąsiedzie, przekazuję Ci to wspomnienie możliwego.
–Yossi Klein Halevi