Są jednak i w tej dziedzinie wyjątki potwierdzające regułę. Oto umierający Franz Kafka poprosił Maksa Broda o zniszczenie nieopublikowanych dzieł. To o tyle zrozumiałe, że dla pisarza były one formą odreagowania trudnych relacji osobistych. Przyjaciel sprzeciwił się tej decyzji i dzięki temu możemy czytać arcydzieła XX-wiecznej literatury takie jak „Proces”, „Zamek” czy „Ameryka”.
Ciekawe znalezisko, choć oczywiście nie w tej skali, odnotowaliśmy również w ostatnich latach w Polsce. Przeszukując archiwa Biblioteki Ossolińskich, Radosław Młynarczyk wpadł na trop nieznanej powieści Marka Hłaski. „Wilk” nie jest może arcydziełem, ma słabsze momenty, ale to tekst, który broni się jako samodzielna całość i ciekawie pokazuje wczesne lata 50. XX wieku.
Wydawać książki niedopracowane czy nie? To i tak przede wszystkim decyzja biznesowa. Wartość tych edycji jest w gruncie rzeczy niewielka. Właściwie są to w większości ciekawostki dla badaczy i studentów. Dlatego najważniejsze to uważnie czytać teksty speców od marketingu i recenzje.
Większość recenzentów boi się skrytykować dzieła wielkich pisarzy. W Polsce jak ktoś raz napisał arcydzieło, już zawsze będzie geniuszem. Było tak choćby w przypadku noblistów Wisławy Szymborskiej czy Czesława Miłosza, których fetowano i okadzano nawet za najsłabsze dzieła. A marketingowcy skutecznie potrafią wmówić, że coś jest wielką literaturą, bo stoi za tym wielki pisarz.
Niestety, nawet największym zdarzają się książki słabe. Dlatego jeśli chcą państwo czytać nowego Prousta, to na własną odpowiedzialność. Nie mówcie, że nie uprzedzałem.
– Mariusz Cieślik
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Więcej na ten temat w „Tego się nie wytnie” w TVP Kultura. Premiera w czwartek, 4 marca o godz. 20.00. W programie przegląd najważniejszych wydarzeń tygodnia i rozmowy z gośćmi, którymi będą aktor Piotr Cyrwus i muzyk Paweł Szamburski.