Akcja „Dziesięć Słów Jana Pawła II” jest internetowa i absolutnie każdy jest zaproszony do udziału – wystarczy wejść na stronę dekalogjp2.pl. Ma odnowić związki z Janem Pawłem II tych, którzy już zapomnieli o wielkim wizjonerskim nauczaniu „naszego papieża” w 1991 i ma ukazać sedno owego nauczania tym, którzy w ogóle nie mają o nim pojęcia. Bo i skąd mają je znać młodzi ludzie – w tym nauczyciele, dziennikarze, profesorowie, księża na przykład – którzy trzydzieści lat temu w najlepszym razie chodzili do szkoły i mieli dziesięć, czy niechby i piętnaście lat?
Nawet nie próbuję zadać głośno tego pytania: czy czytali papieskie homilie i przemówienia z Olsztyna, Koszalina, Rzeszowa, Płocka, Włocławka, Białegostoku, Łomży, Kielc, Radomia, Przemyśla czy Lubaczowa – i oczywiście z Krakowa i Warszawy? Ale w 1991 roku była też – po dwóch miesiącach, w sierpniu – Częstochowa. A była to Częstochowa nietypowa , bo właśnie wtedy odbyło się tam spotkanie Światowych Dni Młodzieży, na które przyjechali młodzi nie tylko z „całego świata”, ale także z tego kawałka świata, który właśnie wychodził z lat komunistycznego zniewolenia, szukał sposobów i dróg wyjścia z moskiewskich uzależnień, chciał budować nowe perspektywy.
Poznałam kiedyś dwie Szwajcarki, które wtedy – zaraz po maturze – wybrały się do Częstochowy i jeszcze piętnaście lat później wspominały z blaskiem w oczach nieznaną im wcześniej atmosferę radości, bliskości i modlitwy oraz spotkania z rówieśnikami z „egzotycznych” krajów niedawnego obozu moskiewskiego.
Ale to był już sierpień i poczucie międzynarodowego święta. Wcześniej, w czerwcu, były mocne przemówienia Jana Pawła II, z wielkim napięciem – i chyba jednak z niezrozumieniem – przyjmowane przez ogół Polaków, którzy jak zawsze tłumnie wędrowali za swoim papieżem.
Jak to było trudne w odbiorze wiedzą ci wszyscy, którzy już wtedy byli dorośli i którzy – tu u nas, w Polsce – czekali na wizytę Jana Pawła II – pierwszą w wolnym kraju. Wszyscy pamiętali poprzednie pielgrzymki, zwłaszcza tę z 1987 roku, kiedy Jan Paweł II tak dobitnie mówił – wciąż jeszcze za nas – ale i do nas, jak i już antycypując nadchodzącą wolność.
A tym razem od nas wymagał! Nie głaskał, nie pocieszał, nie upominał się o te czy inne sprawy – ale budował program, stawiał zadania, pokazywał nowe horyzonty. Nie zapominał o zasadniczych sprawach bytowych.
„Jeżeli w realizowaniu reformy gospodarczej będą skrupulatnie przestrzegane zasady sprawiedliwości; jeśli każdy będzie się liczył nie tylko z interesem własnym, ale również z interesem społecznym; jeśli w działaniach gospodarczych nie zabraknie troski o najuboższych i najbardziej potrzebujących – wówczas Pan Bóg z pewnością pobłogosławi wysiłkom i nie tylko Polska dopracuje się dobrobytu, ale i atmosfera wzajemnych stosunków międzyludzkich stanie się zdrowsza i bardziej ludzka” – mówił w Białymstoku 5 czerwca 1991 .