Felietony

Pewnie by się nie obeszło bez paru ciosów…

Na pierwszym miejscu zawsze byli dla Ciebie ludzie – napisało wydawnictwo „Wielka Litera”, informując o śmierci Pawła Szweda. Założyciela i wieloletniego redaktora naczelnego tej oficyny. Dziennikarza.

Gdybyśmy się teraz, u schyłku pandemii spotkali i chcieli pogadać, pewnie by się nie obeszło bez paru ciosów, dalibyśmy sobie po buziach. No, może przesadzam, ale długo ta rozmowa by nie potrwała, jeden z nas (raczej ja, mniej cierpliwy) szybko wyszedłby, trzaskając drzwiami. Bo tak, jak kiedyś wiele nas łączyło, tak dziś równie dużo nas dzieliło.

W latach 80. ubiegłego wieku trafił na mój wydział, na polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Nie afiszował się swoimi przejściami. Dopiero kolega z Instytutu Historycznego, dziś prominentny urzędnik w resorcie dyplomacji, zapytał, czy to u nas na wydziale jest taki ostry działacz, relegowany ze studiów w Szczecinie. Wtedy Paweł się przyznał, że to on. Przepisywał tam ulotki na maszynie i w końcu go wyrzucili. Ale bagatelizował tę historię – mówił, że to były tylko ulotki w obronie jego siostry, która czymś się władzom naraziła.

Na polonistyce UW w końcówce lat 80. pewnie z 90 proc. studentów stanowiły niechętne do opozycyjnej aktywności dziewczyny (wiem, były wyjątki, pamiętam, Danusiu, Marteczko, Aniu, Madzienko…). Faceci na tym rozmemłanym wydziale to, jak głosiła fama, „poeci albo pedały”, i na tym tle Paweł był wspaniale lśniącym brylantem. Wiedział, czego chciał i od niego dowiadywaliśmy się, czego i my powinniśmy chcieć. Kiedy budowaliśmy podziemny NZS można było liczyć na jego dyskrecję, lojalność, konsekwencję, dojrzałość.

Po upadku komuny obaj pracowaliśmy jako dziennikarze, najpierw w tej samej redakcji, potem osobno. Doradzał mi w paru ważnych dla mnie zawodowych sprawach. Można było na niego liczyć, zawsze uczciwie odpowiadał, nie owijał w bawełnę.

Trochę się z niego wraz z kolegami śmieliśmy, kiedy zatrudnił się w niemieckim wydawnictwie „Świat Książki”, a szczególnie, kiedy zajęło się ono sprzedażą patelni. Ale i Paweł tego długo nie wytrzymał, wykradł im swoich ukochanych pisarzy (z kongenialnym Eustachym Rylskim na czele) i stworzył wydawnictwo „Wielka Litera”. Chwała mu za to.


Pewnie często w kwestiach politycznych i ideowych był naiwny, cóż, jeśli się żyje w świecie literatury... Wymienialiśmy czasem opinie, ostatnio już tylko kanałami elektronicznymi, na mesendżerze, i kiedy nasze poglądy się niebezpiecznie rozchodziły, myślałem z bólem, że odszedł od naszych wspólnych młodzieńczych ideałów. Nie przestawałem go jednak lubić i szanować. Jak pisał tata Kazika, bard Stanisław Staszewski: „Z tylu różnych dróg przez życie każdy ma prawo wybrać źle”. A na pewno każdy ma prawo wybrać inaczej.

Dobranoc, Pawle.

– Dominik Zdort

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Paweł Szwed w styczniu 1994 roku wówczas dziennikarz, przesłuchiwany jako świadek w procesie Lech Falandysz i Jerzy Milewski kontra Jan Parys. Fot.PAP/Adam Urbanek
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?