Nie zawsze są znane publicznie, szeroko dyskutowane jak w przypadku Fajdka. Często, a właściwie przeważnie, zwłaszcza w przypadku kryzysów zdrowotnych, trzeba przez to przejść w odosobnieniu, ze wsparciem najbliższych i pomocą lekarzy.
Wtedy najbardziej potrzebne jest szczęście. Bez korzystnych zbiegów okoliczności, bo chyba tym jest szczęście, happy end po kryzysie nie byłby możliwy. Dla Anity Włodarczyk takim szczęśliwym trafem było przełożenie igrzysk o rok.
Poważnie chorowała, przechodziła zabiegi chirurgiczne a potem długą rehabilitację. Gdyby przed rokiem musiała wystartować w igrzyskach, raczej nie byłoby trzeciego złota. Wtedy nie była w pełni gotowa, potrzebny był jej czas i ten prezent od losu dostała.
Podobnie, chociaż nie tak samo, było z Patrykiem Dobkiem, brązowym medalistą w biegu na 400 metrów przez płotki. Rok temu nikt go nie znał jako biegacza na średnich dystansach. Po prostu biegał przez płotki z umiarkowanymi sukcesami.
W marcu tego roku został halowym mistrzem Europy na 800 metrów, co było jak wejście smoka. Gdyby nie zmienił konkurencji, nie byłoby go w Tokio, a Polska nie miałaby historycznego medalu. Szczęście mu wyraźnie dopisało.
Szczęśliwym przypadkiem, bo zwykle tak się dzieje, Patryk trafił na właściwego człowieka. Zbigniew Król, który wychował Pawła Czapiewskiego, rekordzistę kraju na 800 m. Trenował Lidię Chojecką, rekordzistkę na wielu dystansach i Adama Kszczota, został jego trenerem.
Sport jest prosty w odbiorze. Ale droga do zwycięstwa lub porażki już nie. Wyniki są czarne albo białe, jednak koszty są takie same. Wygrywa jeden, wszyscy walczą do upadłego. Nikt nie ma gwarancji sukcesu. W tym sensie wszyscy są równi. To nie wada, a przywilej sportu.
– Marek Jóźwik
Autor na przełomie lat 60. i 70. był płotkarzem, trzykrotnym mistrzem Polski. W 1972 roku startował na igrzyskach olimpijskich w Monachium, gdzie dotarł do półfinału w biegu na 110 metrów przez płotki.
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy