Felietony

Utrapienie ludu za życia i po śmierci. Gdy wśród nas żyły upiory...

Przywykliśmy już do tego, że konserwatywni intelektualiści jak mantrę, do znudzenia, powtarzają, iż są trzy filary Starego Kontynentu: prawo starożytnego Rzymu, filozofia antycznych Greków, chrześcijańskie objawienie. Tymczasem mediewista Łukasz Kozak przywołuje liczne fakty, z których miałoby wynikać, że Europa opiera się na innej triadzie: archaicznych prawach zwyczajowych, myśleniu magicznym oraz szamanizmie.

Od blisko trzech dekad, gdy nadchodzi przełom października i listopada, Polacy zapadają w stan, który można zdefiniować jako zbiorowe rozdwojenie jaźni. Z jednej strony porządkują groby, żeby we Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny, modlitwą i myślami być ze zmarłymi. Z drugiej jednak niemało jest osób, które pod koniec października obchodzą Halloween.

Nie ma w tym nic zaskakującego. Polska otwierając się na świat po półwieczu realnego socjalizmu, nie oparła się amerykanizacji. Tym samym nad Wisłą zadomowiły się takie zjawiska jak Walentynki czy właśnie Halloween. Tak więc gdy dobiega kresu październik, również z niejednego okna w Polsce straszy wydrążona i od środka podświetlona dynia.

Jeśli jednak wśród Polaków takie praktyki spotykają się z krytyką, to głównym zarzutem nie jest to, że są one z importu. Antagoniści Halloween wskazują głównie na tkwiące w nich neopogańskie treści. Bo choć mamy tu do czynienia z elementami kultury masowej – w swoich założeniach przecież rozrywkowej (estetyka horroru!) – to mimo wszystko w tym przypadku kluczową rolę odgrywają rekwizyty starej, celtyckiej obrzędowości.


Na pierwszej linii frontu w walce z Halloween stają zatem między innymi duchowni katoliccy. Surowo przestrzegają oni przed nieświadomym oddawaniem czci demonom – czynnością interpretowaną także jako przecieranie szlaku dawnemu pogaństwu.

Czy jednak Stary Kontynent na przestrzeni dziejów rzeczywiście został skutecznie wyegzorcyzmowany i schrystianizowany? Na to pytanie postanowił poniekąd odpowiedzieć mediewista Łukasz Kozak w książce „Upiór. Historia naturalna”.

To pozycja niezwykła. I nie chodzi tylko o to, co pisze autor (a kreśli pasjonującą opowieść). Książka Kozaka jest edytorskim majstersztykiem (chapeau bas przed Fundacją „Evviva L’arte”). Uwagę przykuwają – a momentami nawet od lektury odciągają (co bynajmniej nie jest mankamentem) – ilustracje: mroczne, niesamowite obrazy współczesnej malarki Aleksandry Waliszewskiej. Jeden z nich zdobi twardą czarną skórzaną okładkę.
Niepokojąca okładka według Aleksandry Waliszewskiej. Łukasz Kozak „Upiór. Historia naturalna”, wyd. Fundacja „Evviva L’arte”, Warszawa 2021
Na marginesie warto odnotować, że powstała również skrócona, eksportowa wersja „Upiora”. Chodzi o wydaną po angielsku przez Instytut Adama Mickiewicza książkę Kozaka „With Stake and Spade. Vampiric Diversity in Poland”.

Wróćmy jednak do pytania o duchową, religijną, kulturową tożsamość Europy. Przywykliśmy już do tego, że konserwatywni intelektualiści jak mantrę, do znudzenia, powtarzają, iż są trzy filary Starego Kontynentu: prawo starożytnego Rzymu, filozofia antycznych Greków, chrześcijańskie objawienie. Tymczasem w „Upiorze” Kozak z takim ujęciem rzeczy polemizuje. Przywołuje liczne fakty, z których miałoby wynikać, że Europa opiera się na innej triadzie: archaicznych prawach zwyczajowych, myśleniu magicznym oraz szamanizmie.

Książka składa się z mnóstwa świadectw wydobytych z dawnej prasy, akt sądowych, rozpraw teologicznych, prac etnografów, marginalizowanych relacji z wydarzeń. I tak okazuje się, że na terenach przedrozbiorowej Rzeczypospolitej (i nie tylko na nich) od co najmniej XVI wieku wśród ludu żyło sporo osób przeświadczonych o tym, że są upiorami, i za takie istoty w swoim otoczeniu uchodzących. Osoby te – w przekonaniu zarówno własnym, jak i ogółu – wędrowały między doczesnością a zaświatami i wyróżniały się cechami, których brakowało zwykłym śmiertelnikom (nadprzyrodzone zdolności).

Diabeł atakuje nas z flanki. Czy „Harry Potter” i Halloween to satanizm?

Nie ma tak, że przychodzę do biura, do pracy, a tu coś mnie nagle opętało. Tak to nie działa. To zawsze kwestia naszego wyboru, bo nie jesteśmy marionetkami, którymi wedle własnego widzimisię posługuje się szatan.

zobacz więcej
We współczesnej popkulturze upiory występują jako wampiry. W przeszłości zaś mieszkańcy ziem polskich w odniesieniu do tych istot używali takich nazw jak: strzyga, strzygoń, wąpierz, wąpirz, wieszczy. Kiedy upiór „umierał” (w tym przypadku pojęcie śmierci należy traktować umownie – stąd cudzysłów), nie przestawał być utrapieniem żywych (na przykład nawiedzał członków swojej rodziny). Dlatego, żeby go „ostatecznie” uśmiercić, uciekali się oni do rozmaitych rytualnych zabiegów. Można tu wymienić choćby wygrzebanie upiora z mogiły i odrąbanie mu głowy, a następnie umieszczenie jej między nogami zwłok.

Duchowni katoliccy długo doszukiwali się w upioryzmie przejawów opętań. Skoro jednak – zgodnie z nauczaniem, które Kościół głosi od swojego zarania – dopuszczali istnienie diabła (jako osobowego Zła), to ich postawa przeczyła racjonalizmowi, bądź co bądź postponującego wszelką religijność.

Aż nadszedł XVIII wiek i część z nich zaczęła podążać innym tropem – podjęła walkę z upioryzmem jako zabobonem. W ten sposób ludzie ci weszli w rolę, której dziś w głównym nurcie debaty publicznej (choćby w Polsce) nieraz duchownym się odmawia. Obecnie bowiem nierzadko pod swoim adresem słyszą oni od różnych przemądrzalców takie epitety jak „ciemnogród” czy „zacofanie” (i to niezależnie od tego, czy dają ku temu powody czy nie). Tymczasem w XVIII stuleciu w Polsce wśród kleru katolickiego znaleźli się tacy, którzy wojowali z upioryzmem z pozycji oświeceniowych. To choćby przypadek filozofa i matematyka Jana Chryzostoma Antoniego Bohomolca. Temu jezuicie dużo miejsca w swojej książce poświęca Łukasz Kozak.

I to jest znamienne, że w „Upiorze” Kościół jawi się jako szwarccharakter, ale o tyle, o ile okazał się sprzymierzeńcem racjonalistów, którzy chcieli wyplenić z ludu wszelkie zabobony. Jednocześnie warto zauważyć, że Kozak zadaje kłam rozpowszechnionym opiniom o Kościele wieków średnich jako instytucji dopuszczającej się rozmaitych potworności.
W „Upiorze” czytamy: „Autorzy sensacyjnych opracowań na temat czarownic od dawna lubią roztaczać wizję średniowiecza pełnego stosów, na których z kościelnych wyroków płonęły czarownice – odwieczne strażniczki pogańskiej, matriarchalnej mocy i wiedzy. Jest to dalekie od rzeczywistości znanej ze źródeł. Owszem, palono heretyków i apostatów, ale trudno wskazać jednoznaczną genezę tej kary, poza okrutną wolą władców i podburzonych tłumów. W średniowiecznym prawie przeważa tendencja, by odsyłać osoby oskarżone o czary do, z reguły łagodnego, sądu kościelnego, a nawet zaprzeczać istnieniu czarownic. Bardzo możliwe, że miało to chronić oskarżonych przed samosądem. Ponadto karano tych, którzy wymyślali kobietom od czarownic lub bezpodstawnie oskarżali innych o czary”.

Z perspektywy, którą w swojej książce przyjął Kozak, takie zjawiska, jak Halloween mogą się jawić jako popkulturowa maskarada. Nie mają one nic wspólnego z upioryzmem, z którego mediewista chce zdjąć odium zabobonności i go dowartościować, nie rozstrzygając zresztą o tym, jak ustosunkować się do kwestii wymykających się rozumowi.

Jeśli zaś filarami Europy są tak naprawdę archaiczne prawa zwyczajowe, myślenie magiczne i szamanizm, to Kościół okazuje się instytucją postępową w najlepszym znaczeniu tego przymiotnika. A przed nim jest wciąż do wykonania ogrom pracy formacyjnej i misyjnej. Nie powinien tylko wchodzić w rolę oświeceniowego inżyniera dusz, bo jego zadanie to krzewienie biblijnej wiary.

– Filip Memches

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


W sobotę 30 października o godz. 18:20 na antenie TVP Kultura program publicystyczny „Co dalej?”, odcinek poświęcony tematowi: „Zabobon we współczesnym świecie”.
Upiór
Zdjęcie główne: Fragment obrazu Aleksandry Waliszewskiej. Fot. materiały Fundacji „Evviva L’arte”
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?