Aby się o tym przekonać warto sięgnąć po książkę poety, eseisty, literaturoznawcy Krzysztofa Koehlera „Punkty krystalizacji. Szkice o literaturze staropolskiej”. Zebrane w niej teksty stanowią razem opowieść o duszy polskiej, której resentyment jeszcze nie tknął. Autor (widzowie TVP Historia znają go z cyklu
„Żywot sarmacki”) komentuje dzieła kształtujące kulturę polską od średniowiecznych początków państwa polskiego do pierwszej połowy XIX stulecia.
Już na początku książki pada następująca uwaga: „Dzisiaj nam się wydaje często, zbyt często, że Polska zrodziła się w paroksyzmach po 1918 roku; może jeszcze kształtowała się w formie »narodowych zrywów« w ciągu XIX wieku. Ale to nie jest prawda; wolność i Polska miały trwanie znacznie dawniejsze”.
Wśród wielu poetów, których twórczość stanowi świadectwo poczucia wolności cechującego elity I Rzeczypospolitej, można wymienić tworzącego po łacinie Klemensa Janickiego. Żył on w XVI stuleciu, a więc w epoce określanej mianem „złotego wieku”. Zmarł młodo, ale zdążył się zapisać w dziejach literatury polskiej utworami elegijnymi. Spośród nich najbardziej znany to przerabiany jako lektura szkolna „O sobie samym do potomności”.
Elegie kojarzą się z melancholią i nostalgią. Tymczasem Koehler – w ślad za pisarzem, wybitnym znawcą kultury antycznej, Zygmuntem Kubiakiem – dostrzega w poezji Janickiego „śródziemnomorską pogodę”, z której emanuje postawa dzielności etycznej wobec trudów egzystencji.
W „Żalu II” XVI-wieczny poeta świadomy nadchodzącej śmierci wyznaje:
O, więcej, Ojcze, zawiniłem (…)
Nie oszczędziłem Ci żadnego bólu
I wrogiem stałem się, choć byłem synem.
Dzięki Ci! (…)
Ty zaś, Dziewico, racz się modlić o to,
Bym umiał mężnie znosić te cierpienia
I nie narzekał, nie zwał bezlitosnym
Pana (tak nieraz się bełkocze w bólu).
(…)
Niech i śmierć witam pogodnie, jeżeli
Już teraz ku mnie cichą stopą kroczy.
Słowa te traktują o niechybnym kresie życia, a więc o czymś, co przeciętnego współczesnego człowieka przeraża. Janicki jednak nie składa broni. W obliczu zbliżającego się końca ziemskiej pielgrzymki zachowuje się jak rycerz gotowy stawić czoła przeciwnościom. Ale walczy nie o to, by stać się nieśmiertelnym, lecz by zostać zbawionym.
Przy czym Koehler podkreśla, że postawę tę zarazem przenika ufność wobec dzieła stworzenia. To afirmacja świata stworzonego przez Boga, która ma swoje źródło zarówno w chrześcijaństwie, jak i w kulturze antycznego Rzymu.