Gdzie leży płaszczenica? Wielkanoc z Ukraińcami
piątek,
22 kwietnia 2022
Kiedy w polskich rodzinach rzymskokatolickich świętowano na całego, u grekokatolików wciąż trwał post – a poszczą o wiele bardziej rygorystycznie. – Zaprosiliśmy na śniadanie wielkanocne nasze Ukrainki, ale one ledwo co jadły, skubnęły sałatki, troszkę jajek, ale żadnych szynek czy kiełbasek – martwiła się Marta, która przygarnęła ukraińską rodzinę.
Radosna liturgia Wielkiej Soboty w kościele ojców jezuitów dobiegła końca: chór śpiewał, dzieci biegały, ludzie składali sobie życzenia. Do naszej grupki podeszła nieśmiało uśmiechnięta brunetka, przedstawiła się jako Ukrainka z Tarnopola, powiedziała że wszystko jej się bardzo podobało, ale… ona chciałaby ucałować płaszczenicę . Gdzie ją znajdzie?
– Uff, takiego pytania tośmy nie przewidzieli – zwierza się ojciec rodziny, zwyczajny, jak mówi, katolik, zaangażowany zresztą w pomoc dla Ukrainy, ale od tego przecież nie przybywa wiedzy o obrzędach w ukraińskich kościołach. – Żeby nie wyjść na niedouka – mówi – nie poleciałem od razu do księdza, tylko wspólnie z tą panią poszukaliśmy w telefonie, co to takiego ta „płaszczenica”. Okazało się, że to „całun”, którym Pan Jezus jest przykryty w grobie. I dopiero wtedy mogłem jej wyjaśnić, ze u nas w Kościele nie całuje się całunu, tylko idzie się w procesji z Najświętszym Sakramentem.
Kto tu jest katolikiem?
Ta pani, co może nie dla wszystkich jest oczywiste, jest taką samą katoliczką jak wierni zebrani na Triduum Paschalnym w jezuickim kościele, ale wierną obrządku grekokatolickiego (przy okazji: grekokatolik, ale: greckokatolicki; tylko taka forma jest poprawna i w dodatku pisana łącznie). Wśród przybyszów z Ukrainy mamy właśnie grekokatolików, rzymskich katolików i wiernych należących do jednej z dwóch cerkwi prawosławnych: podległych patriarchatowi moskiewskiemu i tych podległych patriarchatowi ukraińskiemu.
Nie czas i miejsce teraz na rozważanie różnic i zawiłości, także politycznych, bo ważniejsza jest Wielkanoc, czyli Zmartwychwstanie Pańskie, które wszyscy ci wierni – chrześcijanie – obchodzą. Podobnie jak chrześcijanie z kościołów protestanckich, ale tych na Ukrainie i wśród uchodźców jest mniejszość, poza tym na pewno szybko poradzili sobie ze znalezieniem „swoich” świątyń tu w Polsce.
A Wielkanoc z powodu wojny na Ukrainie i związanych z nią tysiącem spraw wielkich i małych, nadeszła w tym roku nieoczekiwanie szybko. Tak szybko, ze chyba nie do końca zdążyliśmy się merytorycznie przygotować na tę nową sytuację, choć społecznie raczej zdaliśmy egzamin. Już daty są wyzwaniem: kiedy u nas była już Wielkanoc, to u grekokatolików i u prawosławnych dopiero Niedziela Palmowa. Z tego tez wynikają konsekwencje dla życia towarzyskiego i obyczajowego, ale o tym za chwilę.
Najpierw bowiem refleksja historyczna, która można usłyszeć tu i ówdzie, w telewizji i w wśród rodzinnych rozmów: że może wreszcie, po latach ponad osiemdziesięciu, na wielkie święta wielkich religii ludów zamieszkujących Rzeczpospolitą mamy bogactwo różnorodności. Bo i Żydzi w tym roku mieli święto Pesach w tym samym niemal terminie, co katolicy obrządku łacińskiego, czyli rzymscy; także żydowscy uchodźcy z Ukrainy.
Zapewne przed wojną nikt nie mówił „grekokatolicy”, powszechne było określenie „unici”, ale ważne jest co innego: wzajemny szacunek dla swoich obrządków, wzajemna ciekawość i – choć trudno mówić tak w czasie wojny, a to ona jest powodem dla którego się tak licznie spotkaliśmy na jednej ziemi – wzajemna radość, że „oni” też świętują. Czy ta wzajemność na pewno zawsze się realizowała? Na pewno nie, ale zawsze była – i jest – pouczająca i inspirująca dla wszystkich, którzy chcą w świętach zobaczyć coś więcej niż święconkę, mazurki i żurek.
Duszpasterstwo dla Ukraińców
Wracajmy więc do realiów. Rada Stała Konferencji Episkopatu Polski , której nadzwyczajne zebranie w związku z sytuacją na Ukrainie, odbyło się już 25 lutego apelowała od razu nie tylko o „otwarcie dla sióstr i braci z Ukrainy domów, hosteli, domów diecezjalnych, parafialnych, rekolekcyjnych i wszelkich miejsc, gdzie może być świadczona pomoc ludziom potrzebującym”.
Podjęto tez od razu decyzje dotyczące życia religijnego uchodźców, również w oparciu o struktury działające do tej pory – bo pracujący w Polsce od lat Ukraińcy mieli tu swoje duszpasterstwa i nowe parafie, niezależne od tych tradycyjnych, w okolicach Przemyśla czy Białego Boru ( gdzie od czasu komunistycznych przesiedleń żyło duże skupisko grekokatolików).
Na co dzień nie zastanawiamy się nad tym, ale Kościół katolicki w Polsce składa się obecnie z 45 diecezji, w tym trzech Kościoła bizantyńsko-ukraińskiego, czyli greckokatolickiego właśnie. Te trzy diecezje to eparchia (diecezja) wrocławsko-koszalińska, olsztyńsko-gdańska i przemysko-warszawska, ta ostatnia ma rangę metropolii czyli prowincji kościelnej.
Kościół greckokatolicki w Polsce liczy 55 tys. wiernych, 126 parafii i 85 duchownych. Już 27 lutego we wszystkich cerkwiach tego Kościoła odczytany został list jego biskupów. „To, co dzieje się dziś w Ukrainie, powinno być dla nas, chrześcijan, wyzwaniem i mobilizacją do jeszcze większego zaangażowania się w modlitwę o przywrócenie pokoju w ogarniętej wojną Ukrainie. Powinniśmy także, w miarę swoich możliwości, wspierać Ukrainę w jej materialnych potrzebach i wspierać tych, którzy przed wojną będą uciekać z Ukrainy” – napisali abp Eugeniusz Popowicz, metropolita przemysko-warszawski, bp Włodzimierz Juszczak, biskup wrocławsko-koszaliński i bp Arkadiusz Trochanowski biskup olsztyńsko-gdański.
Na terenie samej tylko archidiecezji warszawskiej – jak podawała od razu w marcu KAI – działa dobrze zorganizowane duszpasterstwo dla Ukraińców, których społeczność na terenie archidiecezji liczy ok. 200 tys. osób – msze i nabożeństwa w rycie wschodnim i po ukraińsku odprawiane są w 6 świątyniach, z czego w trzech zostały utworzone odrębne parafie personalne dla ukraińskich grekokatolików.
Gdzie się wyspowiadać?
Liturgie greckokatolickie sprawowane są w parafiach rzymsko-katolickich w Warszawie na ul. Domaniewskiej, na Bielanach, w Chyliczkach oraz w Grójcu i Ożarowie. Na Domaniewskiej są także odprawiane msze po ukraińsku w rycie łacińskim – bo niektórzy Ukraińcy są katolikami rzymskimi, czyli łacińskimi. Przy kościele Męczenników Polskich na Grochowie od trzech lat działa parafia greckokatolicka, w wolnostojącej kaplicy udostępnionej przez „rzymokatolików”, jak w skrócie mówi znajoma z tej parafii. A przecież działania podjęto w każdej diecezji.
W nowej sytuacji potrzebne były nowe działania: już 8 marca grekokatolicy uzyskali od polskich biskupów rzymskokatolickich w różnych polskich diecezjach możność sprawowania liturgii grekokatolickiej w kościołach rzymskokatolickich, gdzie istniała taka potrzeba. „Wcześniej jednak duchowni grekokatoliccy rezygnowali z tych miejsc z uwagi na nikłe zainteresowanie ze strony samych wiernych grekokatolickich. Dzisiaj sytuacja się odwróciła i możemy wracać do poprzedniej praktyki. Ponadto beż żadnych przeszkód, tam gdzie nie ma duszpasterstwa greckokatolickiego, mogą uczestniczyć oni we mszach św. i przyjmować sakramenty w kościołach rzymsko-katolickich” – mówił wtedy w wypowiedzi dla KAI abp Stanisław Gądecki.
Rada Prawna i Rada ds. Ekumenizmu Konferencji Episkopatu Polski przygotowały pro memoria dotyczące posług religijnych udzielanych wiernym z Kościołów i Wspólnot kościelnych niemających pełnej wspólnoty z Kościołem katolickim. „W dokumencie tym zostały przypomniane podstawowe zasady postępowania duszpasterzy katolickich (niezależnie od obrządku) w odniesieniu do ochrzczonych niekatolików, którzy proszą o udzielenie sakramentów świętych, sakramentaliów lub odprawienie pogrzebu” – czytamy na stronach episkopatu – a „w celu komplementarnego ujęcia kwestii sprawowania sakramentów i sakramentaliów wobec przybywających do Polski uchodźców, przypominamy również pro memoria dotyczące relacji duszpasterskich Kościoła łacińskiego z katolikami Kościołów wschodnich, z dnia 4 października 2018 roku” .
– Do kogo mamy się zwrócić, aby nasz proboszcz wpuścił do naszego kościoła „ich” księdza – pytali działacze parafialni z miejscowości, w których uchodźców było tylu, ze niemożliwym byłoby ich wożenie do odległych kościołów-cerkwi greckokatolickich. – Gdzie „nasze Ukrainki”, rzymskie katoliczki, mogą się wyspowiadać po ukraińsku? – pytań nie brakowało, odpowiedzi nie od razu były oczywiste. Bo wszystko , a zwłaszcza obieg dokumentów, potrzebuje czasu. Do parafii, które z taką siłą i sercem przyjmowały coraz to nowe grupy uchodźców te dokumenty, a raczej zawarte w nich wskazówki, nie spływały w takim tempie, aby nie było pytań i napięć.
Jak u siebie w domu
Naciskany przez dziennikarzy na jednym ze spotkań pewien biskup mówił o owych wytycznych dotyczących posług religijnych jako o oczywistych, tymczasem „na dole” proboszczowie nie zawsze o nich wiedzieli, bo i kiedy mieli zaglądać do internetu, skoro podejmowali wciąż nowe wyzwania związane z napływem uchodźców. Ale wszystko się jakoś ułożyło, jak to zawsze ze świętami bywa. Z tym, że kiedy w polskich rodzinach rzymskokatolickich świętowano na całego, u grekokatolików wciąż trwał post – a poszczą o wiele bardziej rygorystycznie.
– Zaprosiliśmy na śniadanie wielkanocne nasze Ukrainki, dwie młode mamy z dzieciaczkami i ich babcię, ale one ledwo co jadły, skubnęły sałatki, troszkę jajek, ale żadnych szynek czy kiełbasek – martwi się Marta, która do mieszkania po babci przygarnęła ukraińską rodzinę – dużo rozmawialiśmy i one nawet mówiły, ze u nich jest właśnie Niedziela Palmowa.
„Polacy, którzy od kilku tygodni goszczą uchodźców o innym wyznaniu będą przeżywać to, co już od wielu lat przeżywają małżeństwa mieszane wyznaniowo czy rodziny, do których należą osoby o różnej przynależności wyznaniowej. Otóż będą w tym roku obchodzić dwa Wielkie Czwartki, Wielkie Piątki, dwie Wielkie Soboty i Niedziele Zmartwychwstania. Nie ma w tym jednak żadnego problemu, ponieważ istota Misterium Paschalnego jest ta sama. Wszyscy bowiem przeżywamy doniosłość Wielkiego Piątku, ciszę Wielkiej Soboty oraz zwycięstwo Niedzieli Zmartwychwstania. Natomiast różnice kalendarzowe i pewne różnice liturgiczne są na drugim miejscu – zauważenie ich i uszanowanie z pewnością pozwoli nam lepiej się poznać" – tłumaczył ks. dr hab. Sławomir Pawłowski SAC na stronie KUL .
Wielkanoc sprawiła, ze inicjatywy poszły dalej. Greckokatolicki biskup olsztyńsko-gdański Arkadiusz Trochanowski mówił KAI: „w Święta Zmartwychwstania Pańskiego 24 kwietnia planujemy sprawować liturgię także tam, gdzie nie ma naszych świątyń, ale są większe skupiska uchodźców”. Nie ukrywał, że wiele osób z Ukrainy jest zaskoczonych, że w Polsce są cerkwie greckokatolickie i że nabożeństwa są odprawiane w języku ukraińskim.
– W Wielki Czwartek wspominamy Wieczerzę Pańską, obmywamy nogi na pamiątkę gestu Jezusa, w Wielki Piątek mamy Drogę Krzyżową i adorujemy Mękę Pańską z tą różnicą, że zamiast figury w grobie mamy rodzaj płótna – całunu z wizerunkiem Jezusa, które nazywa się płaszczenica – wyjaśniał na łamach KAI ks. Igor Małysz proboszcz wspólnoty grekokatolickiej w Kielcach i Radomiu z Radomia – Płaszczenica jest także niesiona w procesjach. Dla wielu płaszczenica jest najważniejszym symbolem Wielkanocy – podkreślał.
– W liturgii – mówił jeszcze bp Trochanowski – uczestniczą zarówno grekokatolicy, jak i prawosławni, którzy przychodzą na nasze nabożeństwa dlatego, że utożsamiają się z tym, co ukraińskie. Odprawiamy w tym języku całość liturgii wraz z czytaniami i homilią. Jest im to bardzo bliskie, czują potrzebę, by być w cerkwi ukraińskiej. Tu się odnajdują, tu czują się jak u siebie w domu – podkreślił.
Cyryl odbiera resztki optymizmu
I to jest dopiero wyzwanie – wierni prawosławni. „W zdecydowanej większości obecni uchodźcy są wiernymi prawosławnymi. Wskazane jest, aby spieszenie z pomocą humanitarną i wszelkie działania integracyjne były czynione we współpracy z obecnymi w Polsce duchownymi i wiernymi struktur Kościoła prawosławnego. Należy unikać zachowań, które dawałyby pretekst do podejrzeń o prozelityzm. Pomocą w duszpasterskim kontakcie służy dokument opublikowany 9 marca 2022 pro memoria Rady Prawnej i Rady ds. Ekumenizmu KEP dotyczące posług religijnych udzielanych wiernym z Kościołów i Wspólnot kościelnych niemających pełnej jedności z Kościołem katolickim” – czytamy na stronach Konferencji Episkopatu Polski.
– Jeśli chodzi o udzielanie prawosławnym Komunii św. w kościołach katolickich to jest to niemożliwe, gdyż prawosławie traktuje ten gest jako akt apostazji – powiedział KAI abp Stanisław Gądecki, pytany jak należy w tym zakresie traktować tych uchodźców przybyłych z Ukrainy, którzy należą do Kościoła prawosławnego. Przewodniczący KEP wspominał też m.in. o udostępnianiu przez Kościół katolicki świątyń na potrzeby grekokatolików i prawosławnych, również tych należących do Kościoła Prawosławnego Ukrainy. Mówił również, że spotyka się to z dużym sprzeciwem Kościoła Prawosławnego w Polsce, który nie uznaje odrębności Kościoła Prawosławnego Ukrainy.