Irena Lasota: Od końca PRL minęło już przeszło 30 lat, a w Polsce wciąż nie wyrobił się nawyk polemizowania.
zobacz więcej
Tak więc w gruncie rzeczy myśl Giedroycia koliduje z założeniami geopolityki Piłsudskiego. Natomiast może być zaskoczeniem, że koresponduje ona… z koncepcją Dmowskiego.
Wokół przywódcy Narodowej Demokracji narósł mit, że był on politykiem antyukraińskim. Tymczasem w jednej ze swoich najważniejszych książek – „Myślach nowoczesnego Polaka” z 1903 roku – odnosi się on pozytywnie do narodotwórczych aspiracji Ukraińców.
Oto frapujący fragment: „Jeżeli Rusini mają zostać Polakami, to trzeba ich polonizować; jeżeli mają zostać samoistnym, zdolnym do życia i walki narodem ruskim, trzeba im kazać zdobywać drogą ciężkich wysiłków to, co chcą mieć, kazać im hartować się w ogniu walki, który im jest jeszcze potrzebniejszy, niż nam, bo są z natury o wiele jeszcze bierniejsi i leniwsi od nas. Jeżeli im będziemy dawali bez oporu wszystko, czego chcą, «a nawet więcej, niż chcą», to tym sposobem sami tylko się z Rusi wycofamy, ale narodu ruskiego nie stworzymy. Zaspokoiwszy ich nadmierne dziś apetyty, pozostawimy tę piękną ziemię gnuśnym, sytym próżniakom, których samoistność dopóty będzie trwała, dopóki ktoś energiczniejszy od nas swej ręki na nich nie położy. Zamiast samoistnego narodu ruskiego przygotujemy pognój pod naród moskiewski”.
Ktoś może się obruszyć, że przytoczony cytat zdradza pogardliwe i paternalistyczne nastawienie autora do Ukraińców. I byłaby to słuszna reakcja.
Tyle że przecież w przywołanym fragmencie należy dostrzec również wskazanie korzyści płynącej dla Polaków za wspierania ludności ukraińskiej przeciw caratowi. A to coś bardzo ważnego i wręcz proroczego. Podobnie jak obawa, że oddanie Ukrainy w ręce „gnuśnych, sytych próżniaków” (czy dziś nie chodziłoby po prostu o tych oligarchów, którzy hamują rozwój swojego kraju, bądź mężczyzn uchylających się łapówkami od wojska?) cywilizacyjnie zwiąże ją z Rosją.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Nie można abstrahować od tego, że Dmowski na pierwszym miejscu stawiał polski interes narodowy i swoje opinie formułował w czasach, w których nie musiał się cenzurować poprawnością polityczną. Oczywiście teraz jego pisma powinno się czytać krytycznie. Natomiast, żeby w zakresie polityki wschodniej wyłuskać z nich to, co sensowne i aktualne, warto je filtrować właśnie przez doktrynę Giedroycia.
Pozostaje jeszcze jedna istotna kwestia. Chodzi o to, że narodu ukraińskiego nie wolno traktować przedmiotowo. Powinno się uwzględniać – szczególnie teraz, gdy jest on w dramatycznie trudnej sytuacji – jego wrażliwość. Natomiast wysuwanie pomysłów na tworzenie polsko-ukraińskiej unii czy federacji – w dodatku z przywoływaniem pamięci o I Rzeczypospolitej – może wzbudzić wśród Ukraińców podejrzenie, że Polacy chcą ich skolonizować. To zaś mogłoby ożywić dawne polsko-ukraińskie antagonizmy, z których chętnie skorzystałby Kreml. A robienie takich prezentów Rosji to gorzej niż zbrodnia.
Reasumując, polską racją stanu jest Ukraina jako niezależne i silne względem Kremla państwo. Nie oznacza to jednak, że należy od razu uruchamiać jakąś polsko-ukraińską integrację.
– Filip Memches
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy