W równie ostrym tonie wypowiada się Anthony Smith, stawiając podobną tezę, co Weigel. Według niego nie było możliwe, bym został potraktowany sprawiedliwie, gdyż – jak twierdzi – „nie ma w Australii osoby bardziej oczernianej publicznie” niż ja. Wydaje mi się, że to przesada, ale rozumiem, o co mu chodzi.
Smith pisze o okrytym złą sławą Carlu Beechu z WielkiejBrytanii i jego fałszywych oskarżeniach wobec Heatha i innych osób publicznych oraz o kłamstwach Sarah Parkinson z Canberry przeciw jej byłemu partnerowi [w lipcu 2019 r. Carl Beech został skazany na 18 lat więzienia za sfabrykowanie bezpodstawnych oskarżeń o nadużycia seksualne pod adresem byłego premiera Wielkiej Brytanii Edwarda Heatha i innych prominentnych polityków brytyjskich. Sarah-Jane Parkinson została uznana za winną i osadzona w więzieniu w styczniu 2019 r. za złożenie fałszywych oskarżeń pod adresem swojego byłego chłopaka o gwałt].
Pisze także o kłopotach, jakie spadły na Cliffa Richarda [angielskiego piosenkarza i aktora Cliffa Richarda w 2014 r. oskarżono o wykorzystywanie seksualne nieletnich. Dwa lata później dochodzenie policyjne w tej sprawie zostało zamknięte, a Richardowi nie postawiono zarzutów kryminalnych]. (...) Przede wszystkim jednak Smith podkreśla, że „w tym konkretnym przypadku wymiar sprawiedliwości okrył się złą sławą. Precedens ten przechodzi wszelkie wyobrażenie”. Po czym zadaje retoryczne pytanie: „Kto będzie następny?” i zaraz dodaje: „Nikt nie może się czuć bezpieczny w tym kangurzym sądzie”.
Czwartek, 24 października 2019
(…) Znaczną część czasu w celi, aż do wieczornych wiadomości, spędziłem na czytaniu zbioru artykułów z gazet europejskich z 21-22 października na temat afery finansowej w Watykanie. Większość z nich była po włosku, jeden czy dwa po francusku i po hiszpańsku. Jak na warunki, w których przebywam, fakt, że mogę je czytać zaledwie kilka dni po ich opublikowaniu, jest nie byle osiągnięciem – w australijskim więzieniu sprawy toczą się powoli na każdym froncie. Czytając o zabiegach propagandowych różnych stron konfliktu usiłujących przeforsować swoją wersję wydarzeń, cieszę się, że nie jestem teraz w Rzymie. Aczkolwiek wydaje mi się, że powoli wyłaniają się bardziej dokładne informacje.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Z przyjemnością przeczytałem, że w maju ubiegłego roku (2018 - przyp. red. ) Rada do spraw Ekonomicznych zapoznała kardynałów Kurii Rzymskiej ze stanem finansów i poprosiła, by poinformowali oni Ojca Świętego, że deficyt osiągnął niepokojący poziom szacowany na 63,3 miliona euro na rok 2019, co może skutkować niewypłacalnością, spektakularnym kryzysem finansowym bądź bankructwem w przeciągu czterech następnych lat. Przychody są coraz niższe, koszty radykalnie rosną, aktywa straciły na wartości i pojawiły się zasadnicze problemy z funduszem emerytalnym oraz kosztami zdrowotnymi.
W większości nie są to żadne nowiny, niemniej skala zwiększających się co roku strat, brak wydajności inwestycyjnej, straty materialne idące w miliony euro w samym tylko Londynie oraz tempo, w jakim toczy się proces upadku, szybszy niż sobie wyobrażałem, wywołały pogłoski na temat kryzysu. Nadal pozostaje zagadką, dlaczego Watykan przelał dziesiątki milionów euro na konto szpitala IDI [Instituto Dermopatico dell’Immacolata w Rzymie], który nie jest instytucją watykańską. Galantino [biskup Nunzio Galantino – przewodniczący Administracji Dóbr Stolicy Apostolskiej] uznał ten wydatek za początek porażek finansowych APSA. Gdyby ich straty w Londynie zostały odpowiednio zaewidencjonowane, byłaby to jeszcze jedna ważna przyczyna.