Felietony

Biologia i Biblia: jaka jest definicja kobiety?

Kościół anglikański od dawna traci całe parafialne wspólnoty wiernych, które wraz ze swymi duchownymi przechodzą do Kościoła katolickiego, rzymskokatolickiego i tam po złożeniu wymaganych prawem kanonicznym deklaracji wiary żyją bez obaw o kolejne szaleństwa. Czy jednak na pewno w Kościele katolickim żadne cywilizacyjne zawirowania im nie grożą?

Szaleństwo cywilizacyjne narasta w tempie przekraczającym już naszą wyobraźnię i raczej nie nadążamy za wszystkimi pomysłami, o jakich donoszą media: tymi wszystkimi LGBTQ i tak dalej, przedefiniowaniem małżeństwa, niszczeniem tożsamości mężczyzny i kobiety, wywracaniem reguł i zasad, manipulacjami w dziedzinie życia i śmierci, odbieraniem płci noworodkom i starszym dzieciom, choć one już przecież wiedzą, czy są chłopcem czy dziewczynką.

Wśród najbardziej celebryckich celebrytów jako pierwsza temu szaleństwu powiedziała „nie” Jeanne K.Rowling, ta sama, która powołała do życia Harry’ego Pottera, dzięki czemu stała się jedną z najbogatszych pisarek świata i największych osobistości Wielkiej Brytanii. Otóż rok czy dwa lata temu sławna autorka bez żadnych dwuznaczności i puszczania oka do publiczności stwierdziła, że na świecie występują tylko dwie płcie człowieka: mężczyzna i kobieta. I przestała być ukochaną autorką rozpędzonych w nakręcaniu „harrypotterowego” biznesu organizatorów masowego życia literackiego, producentów gadżetów, filmowców, pijarowców i innych przedsiębiorców (jej historię opisywaliśmy w Tygodniku TVP).

Joanne Rowling i insygnia nienawiści

Jak sławna pisarka, z przekonania feministka, trafiła na tęczowy indeks.

zobacz więcej
Odmówiono jej wstępu na doroczny festiwal miłośników Harrego Pottera, teraz – jak gdzieś wyczytałam – nie wolno już nawet o nią pytać w „odpowiednich” miejscach. W studiu filmowym Warner Bros reporter dopytywał aktora o obecność – czy raczej nieobecność – Rowling, w końcu „matki” Harry’ego Pottera, ale zaingerowała firma PR i temat zniknął. Temat Rowling oczywiście. Nie ma takiej autorki, a w każdym razie wstyd o niej mówić, nawet jeśli napisała superbestsellery, którymi zachłystywał się cały świat. Ta pani musi chyba przedefiniować swoje myślenie …

A taki na przykład Kościół anglikański dobrze odrobił zadawane od kilku lat lekcje i zrozumiał, jak trzeba żyć. I oświadczył, że „nie ma oficjalnej definicji kobiety”. Nie ma, i już. Nie szkodzi, że jest biologia i że jest Biblia – definicji nie ma.

Sprawa wzięła się stąd, ze świecki człzonek Synodu Generalnego tego Kościoła, niejaki Adam Kendry, skądinąd reprezentujący Royal Navy, więc bardzo zasłużoną i cieszącą się dużym autorytetem wśród poddanych JKM instytucję, skierował do swego synodu pytanie, jaka jest definicja kobiety w Kościele anglikańskim. „What is the Church of England’s definition of a woman?” No jaka? O tym wszystkim poinformował kilka dni temu brytyjski dziennik „The Daily Telegraph” nasączywszy informację smakowitymi, choć niejasnymi dla zewnętrznego obserwatora, szczegółami.

Jakiś biskup senior powiedział na przykład, że o ile kiedyś znaczenie słowa kobieta było „uważane za oczywiste”, o tyle teraz wymaga „dodatkowej troski”. Konia z rzędem temu, kto mi powie, co to znaczy!
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     Dziennik donosi, że wprawdzie nowe stanowisko zostało przyjęte z zadowoleniem przez liberalne skrzydła Kościoła, to jednak krytyczni wobec dyskusji o płci jego działacze mówią, że „czy punktem wyjścia jest biologia czy Biblia, odpowiedź na pytanie, czym jest kobieta pozostaje taka sama”. Ów biskup senior napisał jeszcze – jak informuje „The Daily Telegraph” – że „brak oficjalnej definicji odzwierciedla fakt, że do niedawna uważano, że tego rodzaju definicje są oczywiste, co znajduje odzwierciedlenie w liturgii małżeństwa”.

I rzeczywiście znajduje, więc po co i dlaczego, w jakim celu, odchodzić od tej liturgii i tej oczywistości? Dla jakiego wyższego dobra „siekać” na kawałki tę odbitą w liturgii oczywistość i podważać każdy fragment osobno, rozdrabniać, rozmiękczać myślenie, wprowadzać wątpliwości i zarażać nimi innych, niepewnych swojej wiary i swojej tożsamości, i doprawdy nie chodzi o tożsamość płciową.

Ale wracajmy do „The Daily Telegraph” i jego enuncjacji. Otóż z odpowiedzi i towarzyszących jej komentarzy biskupa nie była zadowolona wielebna Angela Berners-Wilson, która jako pierwsza została wyświęcona na księdza w Kościele Anglii w 1994 roku i która niedawno przeszła na emeryturę. „Musimy być bardzo wrażliwi i być może musimy ponownie zbadać nasze granice” – powiedziała gazecie.
Angela Berners-Wilson (w środku) jako pierwsza w historii kobieta została w marcu 1994 roku wyświęcona na księdza w Kościele Anglii. Fot. POOL New/Reuters / Forum
Z kolei niejaka Maya Forstater, dyrektor wykonawcza kampanii Sex Matters uznała odpowiedź biskupa za „szokującą”, przypominając, że „koncepcje mężczyzny i kobiety nie muszą mieć oficjalnej definicji: ponieważ „są starsze niż samo ludzkie życie”. Są więc jeszcze samodzielnie myślący ludzie w tym kręgu!

Ale już inna dama z gremium synodu, Jayne Ozanne, samo pytanie owego Adama Kendry uznała za „bierną agresję”. Powiedziała, że jest ono „najlepszym przykładem pasywnego, agresywnego pytania, które ma na celu zdenerwowanie społeczności LGBT+, a zwłaszcza członków trans pośród nas”.

Uuu, tu już mamy bardzo grząski grunt: do południa gość jest członkiem Kościoła anglikańskiego, po południu członkinią, za dwa dni znowu członkiem – więc jakim prawem, ktoś śmie pytać o definicję jego członkostwa?

No cóż, zobaczymy, co będzie dalej. Czy te doniesienia zmartwią Jej Królewską Wysokość, która przecież jest głową tego Kościoła – jeśli dojdą do jej uszu, a raczej dojdą, bo jest to wciąż bardzo bystra starsza pani, która nie traci z pola widzenia najważniejszych wydarzeń i daje wyraz swoim obawom, nawet jeśli czyni to w sobie właściwy wysoce dyplomatyczny sposób.

Historia na razie się rozkręca, ale co tak naprawdę może nas w niej zaskoczyć? Choć Elżbieta II jako głowa Kościoła o tym nie mówi, to przecież Kościół anglikański od dawna traci całe parafialne wspólnoty wiernych, które wraz ze swymi duchownymi przechodzą do Kościoła katolickiego, rzymskokatolickiego i tam po złożeniu wymaganych prawem kanonicznym deklaracji wiary żyją bez obaw o kolejne szaleństwa.

Czy jednak na pewno w Kościele katolickim żadne cywilizacyjne zawirowania im nie grożą? Nie jestem szczególnie podatna na strachy i opowieści o zagrożeniach, ale przykład Jeanne K.Rowling bardzo do mnie przemówił. Dlatego napiszę dydaktycznie, że gdyby każda zwyczajna mama i każdy zwyczajny tata bardziej przyłożyli się do swoich podstawowych rodzicielskich obowiązków, to może katastrofę udałoby się nieco opóźnić?

– Barbara Sułek-Kowalska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Fragment obrazu „Raj i grzech pierworodny” pędzla Jana Brueghla Starszego (przyroda) i Petera Paula Rubensa (sylwetki). Fot. Wikimedia
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?