Felietony

Wychylił się fiński potwór z Loch Ness

Premier Sanna Marin wiedziała, że jest filmowana, zatem komórkę miała za zaufaną, a jej właściciela za przyjaciela. Do tej sytuacji idealnie pasuje modlitwa: „Boże chroń mnie od przyjaciół, bo z wrogami sama sobie poradzę”.

Zawsze latem, a szczególnie w sierpniu tematy poważne w mediach zastępowane zostawały przez tak zwane michałki. Obecnie w związku chociażby z wojną na Ukrainie nastroje nie są całkiem wakacyjne, choć nieśmiertelny potwór z Loch Ness potrafi się objawić mimo to, w innej postaci, pod przykryciem.

Po niedawnym akcesie Finlandii do NATO media, najpierw społecznościowe, a potem inne obiegła opera mydlana z premier tego kraju w roli głównej. Pani Sanna Marin była widziana na filmie zrobionym komórką, jak w gronie przyjaciół tańczy na przyjęciu w prywatnym domu. Prawdę mówiąc, więcej było tam wygłupów, niż tańca. Towarzystwo, przeważnie kobiet, wyszczerza się do obiektywu, śpiewa refreny słuchanych piosenek i wygina nawet niezbyt wulgarnie, przynajmniej w porównaniu do większości teledysków. Rozbrykane nastolatki, choć wiek już nie ten, ale co z tego.

Do Polski wraz z filmikiem dotarły reakcje fińskie, raczej zdumiewająco surowe. Jeden twitterowicz pisał, że pani premier (premierka?) jest niepoważna i powinna wziąć swoją skórzaną kurtkę i zrezygnować. Kurtka to z innego, starszego nagrania, Sanny Marin na festiwalu rockowym. Wyborcy, a raczej koledzy posłowie, zażądali od Marin testów na obecność narkotyków w organizmie, gdyż w tle dźwiękowym z prywatki słychać było podobno słowo żargonowo określające kokainistów. Finowie pisali też, że kraj jest w kryzysie i nie wypada premier takie rzeczy wyprawiać późnym wieczorem po pracy. Kryzysowa jest na pewno w naszej części Europy sytuacja związana z wojną na Ukrainie, ale fiński Twitter wymieniał też służbę zdrowia, opiekę nad seniorami itp.

W takim kryzysie, to jest zawsze każdy kraj demokratyczny, bo np. argument o służbie zdrowia jest podnoszony cyklicznie przez każdą opozycję w USA i UE. Kiedy w takim razie premier może spędzić wieczór ze znajomymi, w dodatku pijąc alkohol? Właśnie alkoholem Finowie zdawali się być szczególnie oburzeni – członkowie społeczeństwa, które ma tendencję raczej za kołnierz nie wylewać, z czym walczą kolejne rządy różnymi ograniczeniami sprzedaży.

Fińskie oburzenie zaprezentowane Polakom wraz z filmikiem nadało rangi, wagi i dodało emocji tej burzy. Wyraz „burza” używany w takich wypadkach składa się jeszcze z pierwszego członu, tworząc cały epitet, który wszyscy znamy.

Serial z panią Marin nie jest typowym wakacyjnym potworem z Loch Ness. Dla przypomnienia, w letniej posusze ważnych informacji redakcje na Wyspach Brytyjskich, a za nimi te na Kontynencie pisały, że „Nessie” znów wychylił łeb ze szkockiego jeziora. Ta ...burza z Sanną Marin, a raczej reakcje na to „wydarzenie”, sporo mówią o kondycji tak zwanej debaty publicznej i polityce jako takiej.

Dowiedzieliśmy się, że w Finlandii zarzuty do premier w związku z niewinnie szczeniacką domówką ma opozycja. Nic nowego – opozycje już tak mają. Ale spore zaniepokojenie wyraziła partia w koalicji z socjaldemokratami Sanny Marin, jak to między przyjaciółmi (politycznymi) bywa. Co do przyjaciół w pierwotnym znaczeniu tego słowa, to prywatka była wśród samych przyjaciół i jeden z nich, w geście przyjaźni do Marin, opublikował nagranie w internecie, a właściwie udostępnił jednemu z kont twitterowych, co na jedno wychodzi. Sanna Marin wiedziała, że jest filmowana, zatem komórkę miała za zaufaną. Do przyjaciół premier Marin idealnie pasuje modlitwa – „Boże chroń mnie od przyjaciół, bo z wrogami sobie poradzę”.

Sanna Marin szybko przeprosiła, obiecała wykonać test na obecność narkotyków – dziś już wiadomo, że wynik jest negatywny – a zarazem zaczęła się bronić, że nie zrobiła nic nielegalnego, zawsze z przyjęć wychodzi o własnych siłach i nigdy nie miała kaca. Brawo, bez względu na to czy to cecha fizjologii, czy wynik opanowania w konsumpcji.
Sanna Marin 26 maja 2022 z wizytą w Irpieniu, ukraińskim mieście zniszczonym przez Rosjan. Fot. STRINGER / Reuters / Forum
Legalne, nielegalne, jakby to była kwestia prawna. To obyczajówka, ale nie tylko. Krytycy fińscy dzielili się zaniepokojeniem, czy pani premier mogłaby podejmować jakieś decyzje, gdyby zaszła taka konieczność – przecież wojna blisko granic. Marin odpowiedziała, że rząd się nie zbiera w nocy. Krytycy twierdzą, że premier to taka posada z dwudziestoczterogodzinnym dniem pracy. Owszem, w historii tak bywało, i jeżeli się nie jest Winstonem Churchillem, do którego krwi alkohol był domieszany na stałe, a sobie radził, to należy uważać.

Tak naprawdę, to inne osoby na filmiku wydają się bardziej rozanielone, niż Sanna Marin, a gdyby nie filmowanie, to zachowań wyrazistych typu „ostra” impreza byłoby mniej. Wszystko się robi dla Instagramu, takie czasy. Ludzie wygłupiający się, by zwrócić na siebie uwagę, zaczynają zachowywać się konwencjonalnie tuż po wyłączeniu komórki. Dlaczego zatem potwór z Loch Ness wzburzył falę na jeziorze?

Dla starszych pokoleń, nie tylko w Finlandii, premier, to ktoś poważny, trochę celebrujący nawet tę powagę władzy, czasem nawet hieratyczny. Bez względu na to jak równym facetem, czy fajną dziewczyną był(a) w kampanii wyborczej ściskając niezliczone dłonie. Kłóci się tu stare z nowym, gdzie stare w głębinach podświadomości historycznej pamięta jeszcze królów. Nie wszyscy chcą być rządzeni przez dziewczynę trzęsącą biodrami, choć nie tak prowokacyjnie, jak dawno temu Elvis Presley. Poważniej traktujący swoje obywatelstwo i państwo mogą czuć się urażeni, a przynajmniej zniesmaczeni.

To na nich liczy propaganda Kremla podkręcając temat. Zwłaszcza, że filmik został upubliczniony po niespodziewanym akcesie Finlandii do NATO i tuż po krytyce, jaką Marin poddała postawę kanclerza Niemiec w sprawie nie wpuszczania Rosjan do strefy Schengen. Nawet jeżeli nikt z przyjaciół pani premier nie udostępnił filmiku portalowi Visegrad24, to cóż to dla FSB włamać się na prywatne konta na Instagramie, trzeba tylko wiedzieć na które.

Długie ręce Moskwy mogą tłumaczyć wiele, ale takie rzeczy zawsze wyciekają. Przypomniano nagrania Marin z nocnych klubów Helsinek, gdzie bywała pomimo obostrzeń pandemicznych. Zobaczyliśmy też, jak tańczy przytulona do znanego fińskiego piosenkarza – całował ją w szyję, czy nie, oto jest pytanie. W przypadku premier, dla tradycjonalistów, pytanie nie z obszaru plotek towarzyskich, ale powagi państwa, nawet racji stanu.

Afera domówkowa Sanny Marin wybuchła w połowie sierpnia i powinna dawno dać o sobie zapomnieć, ale – jak mawiają prokuratorzy – okazała się rozwojowa. W ubiegłym tygodniu poznaliśmy fotografię dwóch pań całujących się w stroju topless, gdzie to, czego zazwyczaj nie widać, było nieco przysłonięte kartonem z napisem „Finlandia”. Tę oryginalną promocję kraju wykonały przyjaciółki Sanny Marin w jej rezydencji. Marin było przykro i się odcięła.

Czy jeszcze coś zobaczymy, czy w nowym kraju NATO już obudził się kontrwywiad?

Wiele komentarzy w Polsce do filmików z Marin podjęło walkę z patriarchatem. To swoisty głuchy telefon, gdzie nielubianej ideowo stronie sporu światopoglądowego przypisuje się poglądy i wypowiedzi, które – zdaniem przeciwników – powinna była wygłosić.

W pewnej stacji telewizyjnej w sobotnim programie cyklicznym grupującym samych mistrzów, choć bywają tam też mistrzynie, nie uwzględnione w jego nazwie, od razu wiedziano o co chodzi krytykom postępowania Marin w polskim internecie. Zdaniem jednej z mistrzyń, szok i niedowierzanie wzbudziło to, że „kobieta w koszulce na ramiączkach, bawi się, idzie do klubu zamiast okutana w chustę czytać dzieciom dzieła Jana Pawła II”.

Inny głos mówił, że „Sanna Marin jest uosobieniem wszystkich koszmarów pisowskiego umysłu”, bo jest „młoda, niezależna, robi, co chce”. Było też o niszczeniu wizerunku kobiety, a przede wszystkim, że to samo nie zniesmaczyłoby nikogo w przypadku mężczyzny. Jako najjaskrawszy przykład podano Borysa Jelcyna.

Kobiety w polityce. Komu są potrzebne? I po co?

Nie w każdej damie kandydującej na prezydenta kryje się nowa Margaret Thatcher.

zobacz więcej
Obrazkom pijanego często Jelcyna – jak to pamiętam – towarzyszyło początkowo przerażenie, przecież miał on ten atomowy „guzik”, które z czasem ustąpiło, gdy okazało się, że w pijanym widzie pozwala Polsce wejść do NATO i otwiera radzieckie archiwa. Zażenowanie pozostało do końca jego prezydentury.

Mężczyznom wolno, a nad kobietami szklany sufit, głoszą mistrzowie i wierzą w to ich uczniowie, co w tym przypadku z rzeczywistością nie ma nic wspólnego. Nieprzychylna w części komentarzy ocena zachowania Marin nie jest atakiem patriarchatu na niezależne kobiety. Było by tak samo, gdyby premierem Finlandii był pan Sanno Marin i miał krzaczastą brodę. Znaleźli by się tacy, którym nie podobał by się widok premiera klęczącego na podłodze, wokół wychylane szklanki, ciało pomazańca narodu odgięte do tyłu, „wzrok dziki, suknia plugawa”. Wyborców nie fajnych i nie przypiętych na stałe do Insta jest jeszcze całkiem sporo.

Portale czytywane przez tych, których umysły mają koszmary relacjonowały rzeczowo opinie z Finlandii, od siebie często dodając podejrzenie o działalność FSB w kontekście Finlandii w NATO. Premier Mateusz Morawiecki zażartował, że pani Marin być może skosztowała za dużo Finlandii (marka wódki) z powodu wejścia Finlandii do NATO i ma powody do radości i „ona tutaj taką dawką radości nas wszystkich uraczyła”.

Jak widać, głuchy telefon i zarazem gra w pomidora, gdzie każdą wątpliwość wobec zachowania kobiety kwalifikuje się jako pomidor, przepraszam – seksizm, a sympatii nie zauważa, choćby płynęła z najwyższych kręgów nielubianych przeciwników.

Wojującego patriarchalizmu nie można się też dopatrzyć w jedynej naprawdę ostrej ocenie Sanny Marin na polskim Twitterze. Za to jest hiperbolizacja tego, czego się nie lubi połączona z wielkim zaangażowaniem emocjonalnym. Profesor KUL i były sędzia Trybunału Stanu napisał tam:

„Premierka Finlandii – córka dwóch lesbijek – realizuje się w satanistycznych orgietkach (...) Putin ma naprawdę dobrą rękę do kształtowania «nowych elit» w UE i jak widać w NATO też.” ODWIEDŹ I POLUB NAS To głuchy telefon w połączeniu z inną dziecięcą zabawą – kto się boi czarnego luda. Autora wpisu trudno podejrzewać o bywanie na orgietkach, o czym świadczy zakwalifikowanie tego, co zobaczył do orgietek, nawet satanistycznych. Straszni są ci sataniści, a z Putinem do spółki, strach się bać.

Burza – niech będzie, że burza – z Sanną Marin jest jednak wakacyjna. Po wakacjach zaczyna się nie tylko szkoła, także sezon polityczny i obraz stron światopoglądowego sporu będzie przedstawiany przez fantazję i wzajemne lęki, uprzedzenia i myślenie życzeniowe adwersarzy w bardzo luźnym związku z faktami, z o wiele większą siłą rażenia.

Co ma robić z tym odbiorca, a zarazem wyborca? Kto miał udane wakacje, pewnie jakoś da radę.

– Krzysztof Zwoliński

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Premier Sanna Marin na trybunach stadionu w Helsinkach podczas meczu o Superpuchar UEFA między Realem Madryt a Eintrachtem Frankfurt 10 sierpnia 2022. Fot. Aleksiej Witwicki / Forum
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?