Obrazkom pijanego często Jelcyna – jak to pamiętam – towarzyszyło początkowo przerażenie, przecież miał on ten atomowy „guzik”, które z czasem ustąpiło, gdy okazało się, że w pijanym widzie pozwala Polsce wejść do NATO i otwiera radzieckie archiwa. Zażenowanie pozostało do końca jego prezydentury.
Mężczyznom wolno, a nad kobietami szklany sufit, głoszą mistrzowie i wierzą w to ich uczniowie, co w tym przypadku z rzeczywistością nie ma nic wspólnego. Nieprzychylna w części komentarzy ocena zachowania Marin nie jest atakiem patriarchatu na niezależne kobiety. Było by tak samo, gdyby premierem Finlandii był pan Sanno Marin i miał krzaczastą brodę. Znaleźli by się tacy, którym nie podobał by się widok premiera klęczącego na podłodze, wokół wychylane szklanki, ciało pomazańca narodu odgięte do tyłu, „wzrok dziki, suknia plugawa”. Wyborców nie fajnych i nie przypiętych na stałe do Insta jest jeszcze całkiem sporo.
Portale czytywane przez tych, których umysły mają koszmary relacjonowały rzeczowo opinie z Finlandii, od siebie często dodając podejrzenie o działalność FSB w kontekście Finlandii w NATO. Premier Mateusz Morawiecki zażartował, że pani Marin być może skosztowała za dużo Finlandii (marka wódki) z powodu wejścia Finlandii do NATO i ma powody do radości i „ona tutaj taką dawką radości nas wszystkich uraczyła”.
Jak widać, głuchy telefon i zarazem gra w pomidora, gdzie każdą wątpliwość wobec zachowania kobiety kwalifikuje się jako pomidor, przepraszam – seksizm, a sympatii nie zauważa, choćby płynęła z najwyższych kręgów nielubianych przeciwników.
Wojującego patriarchalizmu nie można się też dopatrzyć w jedynej naprawdę ostrej ocenie Sanny Marin na polskim Twitterze. Za to jest hiperbolizacja tego, czego się nie lubi połączona z wielkim zaangażowaniem emocjonalnym. Profesor KUL i były sędzia Trybunału Stanu napisał tam:
„Premierka Finlandii – córka dwóch lesbijek – realizuje się w satanistycznych orgietkach (...) Putin ma naprawdę dobrą rękę do kształtowania «nowych elit» w UE i jak widać w NATO też.”
ODWIEDŹ I POLUB NAS
To głuchy telefon w połączeniu z inną dziecięcą zabawą – kto się boi czarnego luda. Autora wpisu trudno podejrzewać o bywanie na orgietkach, o czym świadczy zakwalifikowanie tego, co zobaczył do orgietek, nawet satanistycznych. Straszni są ci sataniści, a z Putinem do spółki, strach się bać.
Burza – niech będzie, że burza – z Sanną Marin jest jednak wakacyjna. Po wakacjach zaczyna się nie tylko szkoła, także sezon polityczny i obraz stron światopoglądowego sporu będzie przedstawiany przez fantazję i wzajemne lęki, uprzedzenia i myślenie życzeniowe adwersarzy w bardzo luźnym związku z faktami, z o wiele większą siłą rażenia.
Co ma robić z tym odbiorca, a zarazem wyborca? Kto miał udane wakacje, pewnie jakoś da radę.
– Krzysztof Zwoliński
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy