Felietony

Przeczuwał, że ludzkość zmierza ku przepaści

Witkiewicz rzecz jasna żadnym nazistą ani nawet faszystą nie był. Podążał własną ścieżką. Nie wykazywał odruchów stadnych. W swojej awersji do demokracji masowej wypatrywał silnych, wybitnych jednostek, które byłyby zdolne stawić czoła – jak to ujmował – „zanikowi uczuć metafizycznych”.

Jeszcze kilka lat temu dorobek Stanisława Ignacego Witkiewicza stanowił intrygujące świadectwo czasów, w których temu skandaliście przyszło żyć. Malarz, pisarz, filozof był obserwatorem politycznych i społecznych zmian burzących stary świat. Obrazy, rysunki, dramaty, powieści, rozprawy Witkacego wyrażały przeczucie, że ludzkość zmierza ku przepaści.

Dziś artystyczne i intelektualne dziedzictwo Witkiewicza nabiera szczególnej aktualności. Pandemia COVID-19, widmo wybuchu trzeciej wojny światowej, potężny globalny kryzys energetyczny i ekonomiczny – to wszystko sprzyja nastrojom katastroficznym. I właśnie także poprzez pryzmat tego, co się w tej chwili dzieje, warto obejrzeć prace zgromadzone w warszawskim Muzeum Narodowym na wystawie „Witkacy. Sejsmograf epoki przyspieszenia”. To ostatnia szansa, żeby ekspozycję zobaczyć, gdyż jej zamknięcie planowane jest na 9 października 2022 roku.

Tytuł wystawy znakomicie oddaje charakter prezentowanych dzieł. Zniekształcone ludzkie sylwetki na obrazach i rysunkach to nie tylko efekt narkotycznych wizji autora (będących pokłosiem zażywania przez niego rozmaitych środków halucynogennych, w tym głównie peyotlu). W oczach Witkiewicza nowoczesność stanowiła coś demonicznego. Metaforyzował ją jako pędzącą lokomotywę. Upatrywał w niej czynnik degradujący naturę ludzką.

Obecnie Witkacy jawi się jako prowokator, dla którego nie było żadnych tabu. Ostentacyjnie nie respektował jakichkolwiek konwenansów. Manifestował to choćby w trakcie pozowania do zdjęć, wykrzywiając swoją twarz. Rysunki opatrywał absurdalno-groteskowymi komentarzami, nie stroniąc od wulgarnie erotycznych treści. Możemy się o tym przekonać również w Muzeum Narodowym.

Oznacza to tyle, że Witkiewicz był ekscentrykiem. A jak wiadomo artyści określani tym mianem uchodzą teraz w kręgach głównego nurtu kultury za bohaterów. Postrzegani są bowiem jako buntownicy przeciw wszelkim konserwatywnym strukturom, które – jak się przyjęło w tych środowiskach sądzić – tłamszą indywidualizm i wolność.
Biorąc pod uwagę jednak dominujący na salonach europejskich dyskurs, nasuwa się wniosek, że Witkacy sytuował się – używając pewnego ideologicznego żargonu – po „złej stronie historii”. Wystarczy sięgnąć choćby po jego pisma filozoficzne.

Weźmy „Nowe formy w malarstwie i wynikające stąd nieporozumienia”. Czytamy w nich, że momentem przełomowym w dziejach świata okazała się rewolucja francuska, która obaliła władzę kierującej się kodeksem rycerskim szlachty i wywindowała powodowane żądzą zysku materialnego mieszczaństwo. To właśnie od przewrotu we Francji zaczął się proces „uspołecznienia” ludzi, przerabiania ich w ujednolicone masy (ten wątek kojarzy się z wyrastającymi z heglizmu koncepcjami „końca historii”, które w XX stuleciu wysunęli Alexandre Kojève i Francis Fukuyama).

Tyle że – zdaniem Witkiewicza – mieszczaństwo uległo złudzeniom, że da się naprawiać świat w sposób umiarkowany. Tymczasem rozpędzona machina dziejów podążyła w kierunku skrajnych rozwiązań. Dobitnie tego dowiodła rewolucja bolszewicka, która Witkacego przeraziła. A przyglądał się on jej z bliska – gdy się rozpoczęła, przebywał w Rosji (służył wówczas w Pawłowskim Pułku Gwardii).
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     Mimo że Witkiewicz był krytykiem egalitarnych tendencji, to zarazem nie żywił naiwnej nostalgii za feudalną przeszłością. Niemniej szokująco może brzmieć cytat z innego jego tekstu – „Niemytych dusz”: „Marzyłem zawsze, że Hitler, ten bezsprzecznie jedyny naprawdę prócz Stalina z jajami facet w Europie, skondensowawszy siłę do maksimum zrobi czysto społecznego szpryngla, tzn. rewolucję, raczej transformację od góry, i zaprowadzi radykalnie socjalistyczny ustrój, tzn. naprawdę demokratyczny, bez zakłamań dotychczasowej demokracji, ustrój pozbawiony jednocześnie koszarowości i falansteryzmu. Ustrój, w którym będzie miejsce na to moje minimum własności: szczotkę do zębów, kobietę i domek z ogródkiem, a mimo to wyzysk jednych ludzi przez drugich i niewolnictwo będzie uniemożliwione. Niestety oczekiwanie to zawiodło. Będzie on na równi z innymi uciekać kiedyś jak tylu innych zamiast być błogosławionym przez wszystkich dobroczyńcą”.

Słowa te padły w roku 1936. Gdyby oceniać je wedle standardów debaty publicznej, z jakimi mamy do czynienia dziś w Polsce (choćby w trakcie dyskusji prowadzonych w serwisach społecznościowych), to Witkacemu należałoby przyprawić gębę nazisty. Po co bowiem wchodzić w jakieś niuanse? Wystarczy wyciągnąć jedno zdanie z kontekstu (to o „facecie z jajami”) i sprawa załatwiona.

A Witkiewicz rzecz jasna żadnym nazistą ani nawet faszystą nie był. Podążał własną ścieżką. Nie wykazywał odruchów stadnych. W swojej awersji do demokracji masowej wypatrywał silnych, wybitnych jednostek, które byłyby zdolne stawić czoła – jak to ujął w „Nowych formach w malarstwie…” – „zanikowi uczuć metafizycznych”. Poza tym znamienna jest jego – wyrażona w „Niemytych duszach” – opinia o antysemityzmie. Zjawisko to uważał za „coś nieludzkiego, a jako taktykę za krótkodystansowe głupstwo mogące mieć fatalne następstwo dla kultury polskiej”.

Hodowanie posłusznych Europejczyków. Co by o tym powiedział Witkacy?

Propaganda mainstreamowych mediów jest jak pastylki chińskich najeźdźców.

zobacz więcej
Innym kontrowersyjnym fragmentem „Niemytych dusz” jest ten, który dotyczy cywilizacyjnego wyboru dokonanego przez Polaków. Witkacy żywił przekonanie, że chrześcijaństwo należało przyjąć z Bizancjum, a nie z Rzymu. Argumentował, iż katolicyzm w Polsce spłodził takiego „potwora” jak demokracja szlachecka.

I w tych swoich rozważaniach nad historyczną alternatywą dla Polski Witkiewicz się mylił. Przyjęcie chrześcijaństwa z Bizancjum skutkowałoby po wielu wiekach kulturową hegemonią „ruskiego miru” na ziemiach polskich.

Swoją drogą ktoś by mógł pomyśleć, że Witkacy był łatwowiernym rusofilem zapatrzonym we wschodnie despotyczne wzorce sprawowania władzy. Ale i to byłoby grube uproszczenie.

We wrześniu 1939 roku, na wieść o ataku wojsk sowieckich na Polskę, Witkiewicz popełnił samobójstwo. Można sobie wyobrazić, że i obecnie Rosja napawałaby go grozą. Jego przenikliwy, demaskatorski umysł w kremlowskich dygnitarzach rozpoznałby zapewne dawnych czekistów, którzy wciąż zagrażają Polsce, a z ich rozkazów wojska rosyjskie sieją terror na Ukrainie.

Takie jednak zdejmowanie z Witkacego odium podejrzeń o to, że stał po ciemnej stronie mocy, poniekąd go upupia. Teraz bowiem jest on traktowany niczym muzealny, martwy eksponat, który nikomu nie wadzi. Zachwycają się nim osoby, z których niejedna mogłaby być obiektem jego szyderstw. Tymczasem to, co Witkiewicz po sobie zostawił, ma przede wszystkim uwierać i niepokoić.

– Filip Memches

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Wystawa „Witkacy. Sejsmograf epoki przyspieszenia” czynna do 9 października 2022 roku, Muzeum Narodowe w Warszawie. W piątek, 7 października i w niedzielę, 9 października wystawę można zwiedzać do godz. 22.00 (kasa czynna do 20.30).
Zdjęcie główne: Stanisław Ignacy Witkiewicz (1885–1939) „Fałsz kobiety – Autoportret z portretem Maryli Grossmanowej”, 1927. Fot. Muzeum Narodowe w Warszawie
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?