Ojciec Rose zajmował się wieloma zagadnieniami, w tym również tymi dotyczącymi UFO. Opowieści o kontaktach ludzi z kosmitami traktował tak jak parapsychologię. Spotkania z UFO porównywał do stanów mediumicznych. Interpretował je jako znane od zamierzchłej starożytności doświadczenia duchowe, ale świadczące o stykaniu się z nadprzyrodzonym złem (tak jak to jest w przypadku opętań), a nie z kosmitami. Tym samym odrzucał tezę o istnieniu pozaziemskich cywilizacji.
A więc z tego, co głosił ojciec Rose, można wysnuć wniosek, że wychowany w dyktaturze państwowego ateizmu Ilumżynow został zwiedziony przez demony. Dlatego warto się zastanowić nad kondycją duchową osób opowiadających o tym, że się spotkały z kosmitami (kondycję psychiczną tych ludzi zostawmy, bo to inna kwestia). Sęk w tym, że w świecie, w którym obowiązuje podejrzliwy stosunek do chrześcijaństwa, takie dociekania naruszałyby tabu będące wyrazem sceptycyzmu wobec wszelkiej religii. Jeśli obecnie ktoś uważa, że szatan istnieje, to musi brać pod uwagę to, że nie będzie traktowany jako osoba poważna.
Rzecz jasna z podejściem ojca Rose’a można polemizować, szczególnie jeśli się przyjmuje perspektywę oświeceniowo-racjonalistyczną. Niemniej, argumentowany także religijnie, krytycyzm mnicha wobec „ufologii” jest inspirujący i naprowadza na ciekawy trop.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Ludzi zawsze ekscytowało to, co miało posmak niesamowitości. Niegdyś skłonność ta związana była z poszukiwaniem sacrum. Oczekiwanie od Boga cudów to przecież stały wątek Starego i Nowego Testamentu.
Mogłoby się wydawać, że zmiany, które w ludzkiej mentalności dokonała sekularyzacja, poskutkowały całkowitym odczarowaniem świata. A tymczasem tak się nie stało. I w XXI stuleciu szerzą się rozmaite zabobony tyle że za fasadą tak zwanego światopoglądu naukowego. Do nich należą również teorie o istnieniu pozaziemskich cywilizacji, krążące także wśród najbardziej rozwiniętych społeczeństw naszej planety. Bulwarówki w krajach Zachodu karmią się tym, że ich target chłonie wiadomości o wydarzeniach nadzwyczajnych, choćby o pojawianiu się na niebie latających spodków.
Owe trendy stoją w sprzeczności z chrześcijaństwem. W nauczaniu Kościoła katolickiego nie ma nic o tym, że aby uwierzyć w Boga, trzeba zobaczyć cuda. Jest wręcz odwrotnie. W Ewangelii według świętego Jana czytamy przecież: błogosławieni ci, którzy nie widzieli zmartwychwstałego Jezusa, a w Niego uwierzyli.
Co to jednak oznacza? A to, że gonitwa za czymś nadzwyczajnym – choćby i za mistycznymi uniesieniami – ani nie jest tożsama z procesem nawrócenia, ani go nie zastąpi. Może ona wręcz prowadzić na manowce. Dlatego dziś to chrześcijaństwo impregnuje na „ufologiczną” ciemnotę, a nie tak zwany światopogląd naukowy. Przypuszczam zatem, że człowiek, którego duchową broń stanowią modlitwa, post i jałmużna, raczej kosmitów nie spotka.
– Filip Memches
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy