Zacznijmy od tego, że ich twórca – znany niemiecki prawnik – ma zszarganą reputację. A to dlatego, że od roku 1933 wysługiwał się reżimowi Adolfa Hitlera. Piętnując liberalne rozwiązania ustrojowe i wychwalając dyktatorskie metody rządzenia, dostarczał niemieckim narodowym socjalistom argumentów. Dlatego przylgnęło do niego określenie „koronny jurysta III Rzeszy”.
Schmitt był przekonany, że sednem polityczności jest konflikt. Jako jej podstawowy mechanizm wskazywał rozróżnianie przyjaciela i wroga. Liberalizmowi zarzucał, że próbuje wyzuć polityczność z wszelkich antagonizmów.
W czym – według Schmitta – miałoby się to przejawiać? W fetyszyzacji parlamentarnego rozdyskutowania i konsensusu społecznego. Zabieg ten – twierdził prawnik – służy liberałom do ugłaskania rzeczywistości. Ale i tak w sytuacjach, w których zwolennicy liberalizmu są egzystencjalnie zagrożeni, sięgają oni – za fasadą demokracji i praworządności – po narzędzia, które mają im służyć do przeforsowania swoich racji i interesów, czyli skutecznej konfrontacji z wrogiem.
W rozważaniach Schmitta chodziło o dostrzeżenie tego, że w polityce kluczowe znaczenie mają sytuacje skrajne, graniczne, niestandardowe. W nich nie da się zastosować obowiązującego prawa, ponieważ prawodawca ich nie przewidział. Ale to właśnie w tych sytuacjach ujawnia się horror polityczności. Okazuje się bowiem, że władzy politycznej nie sprawują konstytucje i inne akty prawne, lecz żywi, obdarzeni wolną wolą ludzie, którzy podejmują decyzje. A te – w dramatycznych okolicznościach – bywają bolesnymi niespodziankami. I opcja ideowa nie gra tu roli. Przerażająca dla liberalnych mieszczuchów natura polityczności jest ponad podziałami światopoglądowymi.
ODWIEDŹ I POLUB NAS Tak manifestuje się to, co Schmitt pojmował pod pojęciem „suwerenności”. Jak czytamy w jego pracy „Teologia polityczna” (polski przekład – Marek A. Cichocki): „Suwerenny jest ten, kto decyduje o stanie wyjątkowym”. Ale Schmitt bynajmniej nie stawał się tu rzecznikiem bezprawia i zamordyzmu. Traktował bowiem stan wyjątkowy „jako ogólne pojęcie z zakresu nauki o państwie, a nie jako jakieś szczególnego rodzaju rozporządzenie lub jako stan oblężenia”.
Znamienne, że najważniejsze pisma Schmitta dotyczące powyższych zagadnień powstały w latach 20. A jeszcze w roku 1932 współpracował on z ówczesnym kanclerzem Niemiec Kurtem von Schleicherem nad projektem delegalizacji NSDAP. Potem jednak zmienił zdanie i poparł nazistów.
Rzecz w tym, że Schmitt zawsze był legalistą. Stawał po stronie tego obozu politycznego, który aktualnie rządził w jego ojczyźnie. Na kolejnych etapach swojego życia pozostawał wierny kolejno: cesarstwu wilhelmińskiemu, republice weimarskiej, III Rzeszy i wreszcie zachodnioniemieckiej demokracji.