Po godzinach

Legia europejska, czyli mistrz Polski bije rekordy w pucharach

Rok temu z mistrza Polski śmiało się pół Europy. Warszawską Legię bił każdy i niewiele zabrakło, aby stała się najgorszą w krótkiej historii drużyną Ligi Europy UEFA. Ale to już przeszłość. Dziś kibice patrzą z lekkim niedowierzaniem na wyczyny najlepszej drużyny znad Wisły. Seria zwycięstw, marsz pewnym krokiem do kolejnych pucharowych rund i szybki awans w rankingu klubowym. Jeśli Legia wygra w czwartek w Belgii z Lokeren, zapewni sobie pierwsze miejsce w grupie L i teoretycznie łatwiejszego rywala w 1/16 finału Europa League. Będzie też śrubować kolejne pucharowe rekordy polskiej piłki...

27 maja 2015 roku cały piłkarski świat zwróci oczy na Warszawę. Stadion Narodowy znów, tak jak podczas Euro 2012, będzie na ustach wszystkich kibiców. W loży prezydenckiej zasiądzie szef UEFA Michel Platini, a piłkarze wychodzący na murawę będą zerkali na Puchar UEFA. To będzie 6. finał Ligi Europy, a wystąpią w nim... Tego oczywiście jeszcze nie wiemy. Piłkarze Legii marzą, żeby to byli oni i – jak ostatnio podkreślają – to jest teraz ich wyśniony cel. Szanse na aż tak pomyślny scenariusz są jednak niemal zerowe, bo choć warszawski zespół wyrósł w tym roku na solidnego europejskiego średniaka, to do najlepszych jeszcze mu brakuje. Ale już nawet awans do 1/8 finału LE będzie olbrzymim sukcesem całego naszego futbolu, a wszystko, co wyżej – snem na jawie. Czy to w ogóle może się ziścić?

Najlepiej od lat

Bez wątpienia występ Legii w europejskich pucharach jest jej najlepszym od lat, choć los chciał, że na swojej drodze nie napotkała jeszcze rywala z absolutnego futbolowego „topu”. Same liczby muszą jednak budzić ogromne uznanie. Mistrz Polski wciąż ma szansę, żeby zakończyć fazę grupową Ligi Europy z kompletem zwycięstw. Żaden zespół znad Wisły nie dokonał jeszcze takiej sztuki, w żadnym z europejskich pucharów. W samej LE to też rzadkość. Od 2009 roku zanotowano ledwie pięć takich przypadków (dokonali tego: dwukrotnie austriacki Red Bull Salzburg, rosyjski Zenit Sankt Petersburg, belgijski Anderlecht Bruksela oraz angielski Tottenham). W sezonie 2014/15 obok Legii jeszcze tylko Dynamo Moskwa nie straciło punktu (w fazie grupowej gra 48 drużyn). Żeby tego było mało, to awansu do 1/16 finału są na razie pewne tylko cztery zespoły: Legia oraz wspomniane Dynamo Moskwa, Fiorentina i Red Bul Salzburg.

To o tyle zaskakujące, że ledwie 12 miesięcy temu sytuacja była zgoła odmienna. Piłkarze Legii byli o włos od zostania... najgorszym klubem w dziejach LE. Do ostatniej kolejki zmagań mieli zero punktów i zero bramek. Wcześniej bez żadnej zdobyczy punktowej zmagania w grupie zakończył ledwie jeden zespół: Shamrock Rovers z Irlandii. Ale zawodnicy z Dublina strzelili przynajmniej cztery gole, więc to warszawiacy byliby tymi najgorszymi. Na szczęście po serii porażek z włoskim Lazio Rzym, tureckim Trabzonsporem i u siebie z cypryjskim Apollonem Limassol, przyszła wiktoria na Wyspie Afrodyty i honor został uratowany. Co ciekawe tamten mecz z grudnia 2013 roku okazał się bardzo ważny. Dlaczego?
Piłkarze Legii Warszawa cieszą się ze zdobycia bramki podczas meczu grupy J Ligi Europejskiej z Apollonem Limassol (fot. PAP/EPA/KATIA CHRISTODOULOU )
Bo przyczynił się do jednego z rekordów, które Legia już ustanowiła. Otóż wygrała bez straty gola w sumie cztery mecze w fazie grupowej Ligi Europy (wspomniane z Apollonem w grudniu zeszłego roku, a potem, już w tym sezonie, z Lokeren u siebie, Trabzonsporem w Turcji i ukraińskim Metalistem w Charkowie). To rekord rozgrywek, który warszawiacy współdzielą z Atletico Madryt i Rubinem Kazań. Niestety tej passy nie poprawią, bo w ostatnim meczu, u siebie z Metalistem – choć wygrali 2:1 – to jednak gola stracili.

Cudowna seria z czystym kontem

Ale i tak seria mistrza kraju bez straty bramki w Europie była imponująca: wyniosła 644 minuty! To kolejny rekord polskiego futbolu. Wcześniejszy też należał do Legii. W sezonie 1990/91 nie straciła gola przez 537 minut. I aż dziw bierze, że równo rok temu warszawski zespół śrubował inną passę... bez strzelonej bramki. Zawodnikom mistrza Polski przez 458 minut nie udało się trafić do siatki rywali. To też pokazuje, jak ogromny postęp wykonała Legia w ostatnich miesiącach.

Ale to nie koniec rekordów. Licząc same boiskowe wyniki (bez walkowera za wyjazdowy mecz z Celtikiem Glasgow w sierpniu o awans do fazy play-off Ligi Mistrzów), Legia wygrała już w sumie dziewięć spotkań z rzędu w europejskich pucharach! W prawie 60-letniej historii występów polskich drużyn w Europie takiej serii nie miał jeszcze nikt – choć pamiętajmy, że Legia w trwającym sezonie nie trafiła dotąd na żaden zespół z kontynentalnej czołówki. Wyższość warszawiaków musiały uznawać kolejno: irlandzki Saint Patrick’s Athletic z Irlandii, dwukrotnie szkocki Celtic Glasgow, dwukrotnie kazachski FK Aktobe oraz Lokeren, Trabzonsor i dwukrotnie Metalist.
Gracz stołecznej Legii Krystian Bielik podczas treningu drużyny w Warszawie (fot. PAP/Bartłomiej Zborowski)

Legia zesłana do Ligi Europy, ale tam też są pieniądze, markowe kluby i moc emocji


Zakurzone serie Górnika i Wisły

Do tej pory najlepszą serią jakiejkolwiek polskiej drużyny było pięć kolejnych zwycięstw. Zdarzyły się trzy takie przypadki: w sezonie 1970/71 Górnik Zabrze w nieistniejącym już Pucharze Zdobywców Pucharów dwukrotnie ograł duński Aalborg i Goeztepe Izmir z Turcji, a serię zakończył na wygranej u siebie z Manchsterem City w ćwierćfinale; w sezonie 1998/99 Wisła Kraków ograła w Pucharze UEFA walijski Newtown, a potem dwa razy Trabzonspor i słoweński Maribor, a w sezonie 2012/13 również Wisła w walce o Ligę Mistrzów pokonała dwukrotnie łotewskie Skonto Ryga oraz bułgarski Liteks Łowecz, a potem cypryjski APOEL. W czwartek Legia ma szansę na 10. z rzędu pucharowe zwycięstwo.



Mało? No to mamy jeszcze jeden rekord. Legia obecnie ma serię trzech kolejnych wyjazdowych zwycięstw w pucharach bez straty gola. To też najlepsze osiągnięcie w Lidze Europy (ex aequo z Fenerbahce Stambuł, Tottenhamem, Valencią i Juventusem Turyn). Jeśli uda się wygrać do zera w Lokeren, mistrzowie Polski będą samodzielnymi rekordzistami rozgrywek w tej kategorii.

A o wygraną może być o tyle łatwiej, że podopieczni norweskiego trenera Henninga Berga mogą grać na luzie, bo awans zapewnili sobie już po czterech meczach grupowych. To wyrównanie rekordu polskiego klubu – w sezonie 2011/12 taka sztuka udała się również Legii, ale wówczas z bilansem: 3 zwycięstwa i porażka; do tej listy rekordowych wyczynów dodajmy jeszcze kilka: Legia jest jedynym zespołem znad Wisły, który awansował do Ligi Europy aż trzykrotnie, jedynym, który dokonał tego dwa razy z rzędu i jedynym, który już dwukrotnie wyszedł z grupy (Lech Poznań i Wisła Kraków po razie przechodziły do fazy pucharowej). Gdyby klub ze stolicy wygrał grupę – również ustanowiłby rekord naszej piłki.
Henning Berg (fot. PAP/Bartłomiej Zborowski)
Tak dobre rezultaty przekładają się na coraz większy awans Legii w klubowym rankingu UEFA i rosnącą liczbę punktów – co przekłada się na rozstawienie w kolejnych pucharowych rundach. Przed każdym losowaniem drużyny dzieli się na rozstawione i nierozstawione. Te pierwsze mają łatwiej, bo trafiają na teoretycznie słabszych rywali.

Skok w rankingu

Legia zaczynała obecny sezon na 124. miejscu w Europie, z dorobkiem 15,275 pkt. Dziś jest już na 81. pozycji i ma 22,700 pkt. To w rankingowych realiach olbrzymi zysk, który będzie procentować. Gdyby Legia przystąpiła za rok do europejskiej rywalizacji, na pewno będzie rozstawiona we wszystkich rundach eliminacyjnych Ligi Europy. W Lidze Mistrzów już tak dobrze może nie być, choć taki współczynnik punktowy na pewno wystarczy do rozstawienia w III rundzie kwalifikacji (w tym roku Legia była tu nierozstawiona i trafiła na teoretycznie mocniejszy Celtic).



A co w decydującej rundzie play-off? Przy odrobinie szczęścia zespół z Warszawy też może być rozstawiony. Zależy to od tego, jakie drużyny zostaną mistrzami w innych krajach i kto wcześniej odpadnie. W tym roku do momentu wykluczenia Legii po walkowerze z Celtikiem wystarczyło do rozstawienia 18.125 pkt. – tyle miał bułgarski Łudogorec Razgrad.

Warto pamiętać tę drużynę, bo Legia zdaje się podążać jej drogą. Niedoceniani Bułgarzy rok temu odpadli z eliminacji Ligi Mistrzów, trafili do Ligi Europy, a w niej... doszli do 1/8 finału. Nauka nie poszła w las, bo dziś grają w Champions League i zdobyli w niej już cztery punkty – co jest sporym sukcesem. Czy Legia pójdzie w ich ślady?


Legia rozstrzelana; duch sportu? W UEFA nie znają tego pojęcia…
Zdjęcie główne: Trener Henning Berg i zawodnicy: Ondrej Duda, Marek Saganowski, Michał Kucharczyk (fot. archiwum PAP)
Zobacz więcej
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„To była zabawa w śmierć i życie”. Od ćpuna po mistrza świata
Historię Jerzego Górskiego opowiada film „Najlepszy” oraz książka o tym samym tytule.
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„Geniusz kreatywności”. Polka obok gwiazd kina, muzyki i mody
Jej prace można podziwiać w muzeach w Paryżu, Nowym Jorku czy Londynie.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
Zsyłka, ucieczka i samobójstwo. Tragiczne losy brata Piłsudskiego
Bronisław Piłsudski na Dalekim Wschodzie uważany jest za bohatera narodowego.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
„Choćby z diabłem, byle do wolnej Polski”. Pierwszy Ułan II RP
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski skupia w sobie losy II RP.
Po godzinach wydanie 3.11.2017 – 10.11.2017
Kobiety – niewolnice, karły – rekwizyty. Szokujący„złoty wiek”
Służba była formą organizacji życia w tej epoce. Każdy kiedyś był sługą, nawet królewski syn.