Po godzinach

„Miś” wiecznie żywy, czyli Zacier z Zuchem Kazikiem wspominają przekornie PRL

– Postanowiliśmy uczcić upadłą ideę socjalizmu. To żart muzyczny, zemsta po latach, jak kiedyś zażartowałem – mówi Mirosław „Zacier” Jędras o projekcie Zuch Kazik. Z wykształcenia lekarz z 25-letnią praktyką, nauczyciel akademicki, a po godzinach artysta występujący w oparach absurdu opowiada portalowi tvp.info m.in. o tym, jak śpiewa się propagandowe utwory z minionej epoki i co najbardziej liczy się na Zacieraliach, czyli Festiwalu Twórczości Żenującej. Swoje trzy grosze, a nie dwanaście, dorzucił również sam Kazik Staszewski.

– Początki zespołu sięgają jeszcze lat 80., kiedy muzykowaliśmy z Kubą Sienkiewiczem i Piotrem Łojkiem (później Elektryczne Gitary) w zespole Zuch Kozioł na cześć Koziołka Matołka, a była to nazwa dobrana naprędce – wspomina Zacier. Po wielu latach muzycy, którym pure nonsense nie jest obcy, wrócili, by zagrać dwukrotnie na Zacieraliach, następnie formacja odrodziła się pod nowym szyldem.

– Do współpracy zaprosiliśmy Kazika Staszewskiego, który jest moim przyjacielem i dobrym duchem festiwalu. Wspiera nas udziałem w różnych formacjach na tej imprezie. Pozostała kwestia repertuaru – opowiada Zacier o powstaniu Zucha Kazika.

Padło na „Zakażone piosenki” – taki tytuł nosi album z nowymi interpretacjami utworów z czasów, gdy młodzi socjaliści „Budowali nowy dom”, śpiewali „Piosenkę o Nowej Hucie”, a po mieście jeździli „Czerwonym autobusem”. Płyta ukazała się w listopadzie.
Kazik: „Miś” to najlepszy polski film, oczywiście nie licząc „Ziemi obiecanej”
„Chabry z poligonu”

Na krążku nie brakuje militarnej narracji. „Dzień zwycięstwa”, „Swiaszczennaja wajna” i „Chabry z poligonu” to utwory, które tutaj wykonuje Zacier.

– Jest to jakby protest, przekora, bo oczywiście ja z wojną się nie zgadzam, ale te piosenki same najlepiej godzą w ideologię wojenną. Myślę, że nikt nie jest w stanie wziąć naszych piosenek na poważnie. Jest to parodia. To słychać w każdym tekście – podkreśla Jędras i dodaje, że dzięki podzieleniu się tekstami podczas występu „Kazik może sobie odpocząć, sięgnąć po swój ulubiony instrument, jakim jest saksofon”. Sam chwali się, że na potrzeby projektu kupił enerdowski akordeon z 1958 roku, który jest dla niego „starszym bratem”. – To model niepowtarzalny. Czasami trochę nie gra, piszczy, ale ma tę duszę – zaznacza Zacier.

„Hej młody junaku, smutek zwalcz i strach!”

– Pamiętam, jak graliśmy nasz pierwszy koncert. Byłem przekonany co do sukcesu artystycznego. Wymyśliłem nawet taką scenerię, że jako taki sfrustrowany działacz komunistyczny siedzę przy stole i próbuję wskrzesić te czasy dla niektórych piękne, dla innych nieznośne, a dla jeszcze innych śmieszne – mówi Kazik Staszewski.

– Myślę, że w naszej propozycji jest wszystko – niezgoda na te czasy i cały rozkwit idiotyzmu, który temu towarzyszył – dodaje.
Zacier: „Zakażone piosenki” są żartem muzycznym
Płytę, nad którą patronat objęła TVP 1, promuje singiel „Hej młody junaku”, który powstał na podstawie piosenki z kultowego filmu „Miś”. Teksty Stanisława Tyma są obecne również w innych utworach.

– To tak, jak kiedyś część była za Legią, a część za Górnikiem. Teraz to się tak rozkłada: jedni są za „Rejsem”, drudzy za „Misiem”. Zdecydowanie jestem za filmem Stanisława Barei, oczywiście nie licząc „Ziemi obiecanej”, ale tam był świetny scenariusz na podstawie dobrej książki – mówi Kazik.

– Bareja pod koniec lat 70. osiągnął mistrzostwo, bo jednak, jak widać w filmach wcześniejszych i późniejszych, z warsztatem miał kłopot, ale tutaj akurat wstrzelił się idealnie. „Miś” wiecznie żywy! – podkreśla Kazik.

Zacier przyznaje, że generalnie nie ogląda filmów do upadłego, żeby uczyć się tekstów na pamięć. Prawie dziesięć seansów „Misia” ma jednak za sobą i podkreśla, iż dla niego to film ponadczasowy.

„To bardzo ładne melodie, pomijając ładunek liryczny”

Czy urodzeni po 1989 roku są w stanie docenić smaczki repertuaru Zucha Kazika? – Zacieralia nie są festiwalem, którego wiek audytorium kończy się na -naście. Przychodzą ludzie, którzy mają po pięć dych i dla nich nie jest to bajka o żelaznym wilku. Dla młodych to trochę opowieść z lasu Czarnolasu – przyznaje Kazik. – To są jednak bardzo ładne melodie, pomijając ładunek liryczny. W dawnych czasach panie to była muzyka, teraz sieczka w radiu jakaś – dodaje z uśmiechem.
Andrzej „Izi” Izdebski w pełnym rynsztunku (fot. materiały prasowe)
Naszym młodym pokoleniem zachwycony jest Zacier. – Sam zaliczam się do młodzieży, może trochę już podstarzałej, ale cały czas uważam się za człowieka niedorosłego – podkreśla Jędras.

Zacier posiada zresztą własną definicję starości. – Stary jest taki człowiek, który przestaje sięgać po nową muzykę. Stwierdza, iż tylko te utwory z lat 60., 70. i 80. to była „ta” muzyka, a dzisiaj jest tylko samo badziewie. To ludzie, którzy oczywiście nie mają racji, a po drugie są po prostu starzy – podkreśla.

Z synem na perkusji

Sam ma dwóch synów. Starszy z nich – Michał (Mrufka) od dziecka gra na perkusji. W tym roku mija 10 lat, od kiedy zaczął występować z ojcem. Jego podstawowym zespołem jest formacja Zacier. Wziął udział w reaktywacji Zucha Kozioła, bo tak fachowo odmienia się tę nazwę i naturalnie trafił do Zucha Kazika.

– Myślę, że ma dobrze poukładane w głowie. Tak naprawdę nie mogę narzekać, żaden z moich synów nie sięgnął po narkotyki, a to już wielka rzecz. Chodzą do szkoły, są inteligentni. Myślę, że tak naprawdę upatruję samych korzyści z tego luzu i tolerancji, których ich uczyłem razem z żoną – mówi Zacier.

Młodszy syn – Tomasz „Flipper” Jędras – wspierał już rodzinną formację swoją gitarą i pewnie jeszcze do niej powróci. Jak przyznaje senior Zacier, z młodymi chętnie chodzi na koncerty. Wybierają raczej „zespoły mocnego uderzenia”, byli np. na Metallice.

– Mamy z chłopakami wspólny zakres zainteresowań. To jest coś, co nas łączy poza wspólnym graniem. Myślę, że jestem odrobinę młodszy w ich oczach. Nie robię tego na siłę. Mieści się to w moim świecie – podkreśla Mirosław Jędras.
Zacier w robotniczym wydaniu (fot. materiały prasowe)
„Jestem odpadem atomowym”

Najstarsze zacierowe utwory mają już 30 lat, choć przed szerszą publicznością on sam wystąpił dużo później. Chyba najbardziej kojarzony jest z „Odpadem atomowym”, który później wykonywał zarówno Kazik, jak i Elektryczne Gitary. Zacier nie czuje się jednak żadnym prekursorem w Polsce, jeśli chodzi o piewców absurdalnego poczucia humoru. Przyznaje, że wychował się na dorobku Wałów Jagiellońskich i Silnej Grupy Pod Wezwaniem. Staszewski i Jędras nie pozwolili zapomnieć o utworach tej drugiej formacji. Silny Kazik pod wezwaniem to projekt, który przyniósł płytę w 2008 roku z nowymi interpretacjami piosenek sprzed dekad.

Na festiwalu z garnkiem na głowie

Środowisko fanów abstrakcyjnych klimatów co roku w styczniu ma swoje święto w stołecznym klubie Progresja. Na Zacieralia w dobrym tonie jest wybrać się w garnku na głowie lub innym nietypowym nakryciu głowy. – To się tak przewrotnie nazywa Festiwal Twórczości Żenującej i wielu ludzi odbiera tę nazwę bardzo dosłownie. Myślą błędnie. U nas też trzeba wszystko rozszyfrować, zanim się treść przyjmie do wiadomości – mówi Jędras, ojciec założyciel i dobry duch festiwalu.

Impreza gromadzi muzyczną, wielką rodzinę Zaciera. Z założenia festiwal jest niezależny. Jego organizator nie chce udziału sponsorów i woli wręcz do zabawy dołożyć. – Zacieralia mają wynikać z entuzjazmu ludzi, którzy w nich uczestniczą. U mnie nikt nie zgłasza się dlatego, że chce zarobić jakieś pieniądze, jak za zwykłą sztukę. Ktoś zakłada: dobra nie zarobimy na tym, ale lubimy to, podpisujemy się pod waszą działalnością i pokażemy się – mówi Zacier. Przyznaje, że co roku w oparach absurdu chce wystąpić coraz więcej chętnych.
Na scenie przez dwa dni imprezy występuje 16 zespołów. Czy zdarzają się tacy kandydaci, którzy za bardzo zażenowali samego Zaciera?

– Są zespoły, które źle rozumieją formułę. Zgłaszają się nie mając zupełnie nic do zaproponowania. Myślę, że to jest taki kryzys. Zdarzają się dzieciaki, które wezmą instrumenty po raz pierwszy w życiu i prezentując dużo wulgaryzmów, chcą się już pokazać ludziom. Takie zespoły muszą poczekać jeszcze na swój czas – podkreśla Zacier.

Z dozą żenady, ale pod kontrolą

– Są ludzie, którzy mogą wydawać się żenującymi, ale są twórczy. Mają coś świeżego i ciekawego w zanadrzu – mówi Jędras.

Tym, którzy wyróżniają się talentem stara się pomagać. Na Zacieraliach grała i wkrótce wystąpi ponownie Sekcja Muzyczna Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn. Młoda ekipa z Krakowa bawi się stylami muzycznymi, a wszystko to okraszone jest kabaretowym żartem.

– Są artystami pełną gębą. Ich koncert jest wydarzeniem. Bardzo polecam. Jest to piękna sztuka, która może przerodzić się w pewną dozę żenady, widowiska ulicznego, ale jest to pod kontrolą i na najwyższym poziomie – rekomenduje Jędras.

Dr Mirosław Jędras

Zacierowi zdarzało się już występować z atrapą… ciężarówki czy pieczonego kurczaka na głowie. Jego artystyczne wcielenie i skłonność do żartów mocno kontrastują z tym, jak funkcjonuje na co dzień. Z wykształcenia jest lekarzem – z 25-letnią praktyką – specjalizującym się m.in. w nefrologii. Przyznaje, że zdarzały się pojedyncze przypadki, kiedy pacjenci brali od niego autograf i to nie na recepcie.
Zacier: moja zabawa w artystę nigdy nie powodowała problemów w pracy
Studenci znają go z roli nauczyciela akademickiego na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. – Raczej odcinam się od tego, co robię poza uczelnią. Dość zaskakujące było dla mnie, że ta publiczność słuchająca wykładu nie bardzo chce żartów i dowcipów. Oni tam przychodzą w jednym celu. Czasami coś tam się przemyci, ale bywa, że jest to zły pomysł i nie spotyka się to z uśmiechem, a raczej z jakąś konsternacją. Na to trzeba bardzo uważać, żeby nie przeholować, zresztą jak z każdą publicznością – mówi o swoim zawodowym wcieleniu dr n. med. Mirosław Jędras.

Przyznaje, że spotkał się z wieloma reakcjami na to, co robi, czasem ponurymi, innym razem entuzjastycznymi.

– Obawiałem się kiedyś, iż w momencie, gdy ta cała moja zabawa w artystę wyjdzie na jaw, to być może będę miał problemy w pracy. Okazuje się jednak, że nie ma powodów (…). Jest część osób z pracy, które przychodzą na koncerty, wspólnie się bawią, druga grupa zupełnie tego nie kupuje, bo funkcjonuje w zupełnie innym świecie muzycznym czy artystycznym. To chyba jak wszędzie. Myślę, że jestem raczej akceptowany i rzeczywiście nie ma konfliktu – mówi Jędras.

„Lek niewłaściwie stosowany”

Świat medycyny czasem przenika do tego festiwalowego, czego dobrym przykładem jest zacierowy utwór „Lek niewłaściwie stosowany”. – Tę piosenkę bardzo wdzięcznie na naszej płycie „Skazany na garnek” wykonał Kuba Sienkiewicz (prywatnie również doktor nauk medycznych – przyp. red.) – przypomina Zacier.

– To żart może nie tyle medyczny, co z firm farmaceutycznych, które do znudzenia stosują formułkę w mediach: „każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża twojemu życiu i zdrowiu”. Stała się ona refrenem tej piosenki – podkreśla muzyk, dodając, że utwór powstał na „ludową modłę” i gwarantuje „fajną zabawę na koncertach”.
Kazik zwykle łowi dźwięki, tym razem wcielił się w postać rybaka rodem z PRL (fot. materiały prasowe)

Kazik szalał i kręcił na Podkarpaciu
Zdjęcie główne: Od lewej: Andrzej „Izi” Izdebski, Kazik Staszewski, Piotr Łojek, Mirosław „Zacier” Jędras, Michał „Mrufka” Jędras (fot. materiały prasowe)
Zobacz więcej
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„To była zabawa w śmierć i życie”. Od ćpuna po mistrza świata
Historię Jerzego Górskiego opowiada film „Najlepszy” oraz książka o tym samym tytule.
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„Geniusz kreatywności”. Polka obok gwiazd kina, muzyki i mody
Jej prace można podziwiać w muzeach w Paryżu, Nowym Jorku czy Londynie.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
Zsyłka, ucieczka i samobójstwo. Tragiczne losy brata Piłsudskiego
Bronisław Piłsudski na Dalekim Wschodzie uważany jest za bohatera narodowego.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
„Choćby z diabłem, byle do wolnej Polski”. Pierwszy Ułan II RP
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski skupia w sobie losy II RP.
Po godzinach wydanie 3.11.2017 – 10.11.2017
Kobiety – niewolnice, karły – rekwizyty. Szokujący„złoty wiek”
Służba była formą organizacji życia w tej epoce. Każdy kiedyś był sługą, nawet królewski syn.