Po godzinach

Warszawiacy wciąż czekają na drugą linię metra. U innych opóźnienia trwały latami

„Może uda się pojechać II linią metra ze święconką” – żartują warszawiacy. Ratusz długo zapewniał, że w połowie grudnia podziemna kolej zawiezie pasażerów z Woli na Pragę. Nie udało się, ludzie narzekają, ale... w innych miastach bywało dużo gorzej. W Rzymie do dziś roi się od usterek, w Berlinie powstał maleńki „ogryzek”, a w Budapeszcie podwykonawcy przeciągali budowę odcinka całymi latami. Portal tvp.info zbadał, jak się buduje metro w Europie.

Od kilku dni mieszkańcy Warszawy mieli na świąteczne zakupy – jak mówiła prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz – jeździć II linią metra z Ronda Daszyńskiego na Dworzec Wileński. Datę otwarcia z 14 grudnia trzeba było jednak przełożyć na później. Bo choć centralny odcinek jest już gotowy, wciąż trwają jego odbiory. Teraz mówi się o otwarciu linii pod koniec stycznia 2015 roku. Niektórzy twierdzą, że to długo, ale okazuje się, że na tle innych europejskich miast, warszawski poślizg to tzw. pikuś.

Kaczki dziennikarskie

Najpierw przypomnijmy, że już z I linią metra były problemy i choć jej budowę zakończono pod koniec 1994 roku, to otwarcia dokonano dopiero w kwietniu 1995 roku. Nieprzekraczalnym terminem otwarcia, podawanym przez władze Warszawy, był wówczas 1 stycznia 1995 r. Media zaliczały potem liczne wpadki, publikując kolejne, zdawałoby się pewne, daty otwarcia.



Co ciekawe nie brakuje też podobieństw z tym, co dzieje się teraz, przed otwarciem II linii. Otóż niedawno ratusz musiał się tłumaczyć ze spalonych akumulatorów na stacji Rondo Daszyńskiego, co wydłużyło wszystkie procedury. Tymczasem niespełna 20 lat temu również nie obyło się bez pożaru. Wtedy chodziło o wadliwą sprężarkę za stacją Politechnika, gdzie trwała budowa odcinka do centrum. To jednak akurat nie wpłynęło na termin otwarcia.
Metro w Budapeszcie (fot. wikipedia/RalfRoletschek)
A jak to wygląda gdzie indziej? Jedną z najmłodszych linii metra w Europie, obok II linii w Warszawie, jest III linia w Rzymie, czyli tzw. linia „C”. Otworzono ją w listopadzie, ale jeśli ktoś myśli, że wszystko poszło tam zgodnie z planem, jest w błędzie.

Zabytki na drodze tarcz

Prace przygotowawcze do budowy niespełna 13-kilometrowego odcinka, łączącego zachodnią i północną część miasta, ruszyły w 2006 roku, a dwa lata później pod ziemię zjechały maszyny, drążące tunele. Jak zatem widać od wbicia pierwszej łopaty, aż do otwarcia, minęło 8 lat. Pierwotnie mówiło się, że kolejka pojedzie w 2011 roku, ale nie udało się dotrzymać tego terminu.



Czemu budowa trwała tak długo? Linia „C”, mająca kolor zielony (są w Rzymie jeszcze pomarańczowa „A” i niebieska „B”), jest pierwszą, której trasę wyznaczono pod historycznym centrum stolicy. Jedna ze stacji, na odcinku, który dopiero ma powstać, znajdzie się np. obok Koloseum. Linię budowano przez to głęboko, a podczas prac co chwilę odnajdywano przeróżne zabytkowe przedmioty. Ostatnio (bo budowa dalszych odcinków dalej trwa), natrafiono na największy w Wiecznym Mieście... zbiornik wodny, w którym magazynowano wodę, prawdopodobnie do nawadniania pól. Ma 35 na 70 metrów i jest większy od powstającej obok stacji. Obecnie linię „C”, której koszt pochłonął już około 4 mld euro, określa się jako najdroższą na świecie.

Burmistrz uwięziony

Huczne otwarcie gotowego odcinka, liczącego 15 stacji (ogółem ma ich być 30; linia będzie miała 25 km, część stacji zaprojektowano na powierzchni) miało nastąpić w październiku. Ale ku zdumieniu wszystkich do akcji wkroczyło wtedy Ministerstwo Transportu, które zablokowało inaugurację.


„Świętokrzyska” pełna (przyszłych) pasażerów
Urzędnicy sporządzili długą listę zastrzeżeń, co do działania podziemnej kolei, a także wyszkolenia personelu metra. Wywołało to wściekłość burmistrza Ignazia Marino, który dążył do jak najszybszego otwarcia linii. Niedociągnięcia naprawiono i uroczystość odbyła się w końcu na początku listopada. Ale wtedy panu Marino również nie było do śmiechu, bo po pierwszej przejażdżce w blasku fleszy... nie mógł opuścić wagonu. Wszystkiemu winna była usterka drzwi. Burmistrz chociaż dojechał do stacji. Inny skład również miał kłopoty techniczne i musiał wysadzić pasażerów między peronami. Do teraz podróżni narzekają też na kłopoty z windami i ruchomymi schodami, przez co czasem trudno w ogóle opuścić stację. Rzymianie mają nadzieję, że cała linia zostanie oddana do użytku w 2020 roku.
A w 2014 roku, tyle że wczesną wiosną, otwarta została IV linia metra w Budapeszcie. Ma 10 stacji i 7,4 km, czyli jest ledwie o kilometr z hakiem dłuższa, od II linii warszawskiej. Ale budowano ją aż dwa razy dłużej! Trasę zaplanowano już w 1996 roku, a budowa ruszyła w 2006. Trwała zatem osiem lat.

Między dworcami

Początkowo pasażerowie mieli nią pojechać w 2009 r., potem termin przesunięto na 2011 r., ale tego też nie dotrzymano. Linia M4 łączy dwa dworce w Budzie i Peszcie, przebiegając pod Dunajem. Koszt prac wyniósł 1,5 mld euro i był dwukrotnie wyższy, od pierwotnie planowanego.



Co poszło nie tak w węgierskiej stolicy? Przede wszystkim roboty prowadziło aż 17 podwykonawców, którzy pogrążyli się we wzajemnych sporach. Brakowało też funduszy, występowały kłopoty z gruntem, a pociągi długo przechodziły testy homologacyjne.

Budowa kontra rewolucja

Ale jeszcze dłużej na linię metra czekali mieszkańcy Bukaresztu. Budowa linii M4, liczącej niespełna... 4 kilometry i mającej raptem cztery(!) stacje ruszyła pod koniec 1989 roku, a oddano ją do użytku w 2000 r.

Można zażartować, że w Egipcie było mniej plag, niż tutaj. Najpierw rumuńską stolicę ogarnęła rewolucja, która obaliła dyktatora Nicolae Ceausescu. To wstrzymało prace do 1990 roku. Potem Rumunia szybko popadła w ogromny kryzys finansowy i rozgrzebana budowa musiała poczekać na lepsze czasy. Dodatkowo do nowych tuneli wdarła się woda i konstrukcje zostały zalane.
Mieszkańcy Amsterdamu długo czekają na nową linię (fot. Wikipedia/Janericloebe)
Przełom nastąpił w 1997 roku, gdy pomógł Europejski Bank Inwestycyjny. Na placu budowy znów pojawili się robotnicy, wodę wypompowano i w 2000 roku pierwsi pasażerowie wsiedli do wagonów. W 2010 roku planowano otworzyć kolejne dwa przystanki, ale stało się to ostatecznie rok później. W tym roku powinny być ukończone jeszcze dwie stacje, ale budowa wciąż trwa i wykonawca nie podaje na razie finalnych terminów.

Najkrótsza na świecie?

Problemy z wydłużaniem sieci metra ma nawet Berlin. W 2009 roku, tuż przed MŚ w lekkiej atletyce, otworzono tam nietypową linię, bo jedną z najkrótszych na świecie. Liczy ledwie 1,8 km i łączy berliński Dworzec Główny z Bundestagiem i Bramą Brandenburską. Czas przejazdu wynosi całe dwie minuty. Linia ma też oryginalny numer: U55.

Czemu akurat tak? Bo docelowo ma się połączyć z linią U5, która biegnie na wschodnie rubieże niemieckiej stolicy. Już w 2010 rozkopano ulice w ścisłym centrum miasta, m.in. przy ratuszu. Ale okazało się, że budowa na tym obszarze do łatwych nie należy i do tej pory prace trwają. Mają skończyć się dopiero w 2017 roku.

Pod kanałami

Warto jeszcze wspomnieć o Amsterdamie, gdzie również budowa jednej z linii metra strasznie się wlecze. Mowa o linii 52, która ma połączyć północ z centrum i południem holenderskiej stolicy. Będzie to pierwsza linia, która połączy ścisłe śródmieście z północnymi dzielnicami i przejdzie głęboko pod słynnymi kanałami.

Budowa błękitnej linii ruszyła już w 2002 roku, a jej zakończenie planowane jest dopiero na 2017 rok. To o tyle zaskakujące, że trasa ma mieć ledwie 9,5 km oraz osiem stacji. Koszt budowy, z uwagi na trudne warunki geologiczne pod centrum miasta, sięgnęły już 3 miliardów euro. Początkowo otwarcie planowano na 2011 rok.


Metro dotarło na Pragę. Pierwsze wagoniki przejechały pod Wisłą
Jak zatem widać, wbrew niektórym malkontentom, budowa centralnego odcinka II linii metra, która ruszyła jesienią 2010 roku, nie trwała wcale tak długo, a i odbiory nie są przesadnie wydłużone. Warszawiacy mają nadzieję, że tym razem władze miasta dotrzymają słowa i „kilka tygodni” zwłoki nie zamieni się w „kilka miesięcy”.
Zdjęcie główne: Rzym ma już trzy linie metra (fot. Wikipedia/arch.PAP/XinhuaPhotoshot)
Zobacz więcej
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„To była zabawa w śmierć i życie”. Od ćpuna po mistrza świata
Historię Jerzego Górskiego opowiada film „Najlepszy” oraz książka o tym samym tytule.
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„Geniusz kreatywności”. Polka obok gwiazd kina, muzyki i mody
Jej prace można podziwiać w muzeach w Paryżu, Nowym Jorku czy Londynie.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
Zsyłka, ucieczka i samobójstwo. Tragiczne losy brata Piłsudskiego
Bronisław Piłsudski na Dalekim Wschodzie uważany jest za bohatera narodowego.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
„Choćby z diabłem, byle do wolnej Polski”. Pierwszy Ułan II RP
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski skupia w sobie losy II RP.
Po godzinach wydanie 3.11.2017 – 10.11.2017
Kobiety – niewolnice, karły – rekwizyty. Szokujący„złoty wiek”
Służba była formą organizacji życia w tej epoce. Każdy kiedyś był sługą, nawet królewski syn.