Po godzinach

Messi marzy o „dużych uszach”, o „sedesie” może zapomnieć

W sobotę piłkarze Barcelony bądź Juventusu wzniosą najcenniejsze trofeum w klubowym futbolu, przyznawane zwycięzcy europejskiej Ligi Mistrzów (transmisja TVP 1, godz. 20.45). Sam puchar nie jest szczególny. Są ładniejsze, efektowniejsze, ale żaden – z wyjątkiem Pucharu Świata – nie wzbudza takich emocji u piłkarzy i kibiców na całym świecie.

Idea trofeów ma bardzo długą historię. W sposób zinstytucjonalizowany istnieje co najmniej od czasów starożytnej Grecji. Właśnie mieszkańcy Hellady wprowadzili dary wotywne dla bogów w podziękowaniu za zwycięstwa, nazywano je tropajonami. Były one też symbolami samej wiktorii. Najczęściej stanowiły je konstrukcje zbudowane z oręża pokonanych wrogów. Co ciekawe, natychmiast stawały się obiektem kultu. Ich niszczenie, rozkradanie lub znieważanie nie było pospolitym przestępstwem a świętokradztwem.

Egineci uczcili bohaterów

Umieszczano je na miejscu bitwy, bądź – jeżeli walczono na morzu – trofeum stawiano na najbliższym brzegu. Nie zmieniało to postaci rzeczy, że choć chwała za zwycięstwo przypadała dowódcy, beneficjentem było konkretne bóstwo lub bóstwa. Najstarszy zachowany do dziś tropajon można oglądać w świątyni Afak na wyspie Eginie. Upamiętnia zwycięstwo jej mieszkańców nad sąsiadami z Samos. Pochodzi z 520 roku przed naszą erą.

Przyznawanie trofeów stało się jednym z wyznaczników sportu. W odróżnieniu od czasów antycznych, puchary wręcza się jednak samym zwycięzcom, a nie, by uczcić wyznawanych przez nich bogów. Tym, co łączy obecną praktykę z epoką hellenistyczną, jest natomiast ogromna różnorodność stylów i motywów.

Trudno nie odnieść wrażenia, że UEFA, która organizuje Ligę Mistrzów, mogłaby postarać się o bardziej efektowny puchar. W wielu rozgrywkach klubowych przyznaje się bowiem nagrody znacznie bardziej oryginalne, wręcz osobliwe.

Marzenie 11 kg

Trofeum, o które powalczą w sobotę Juventus Turyn i FC Barcelona, nie jest nadzwyczajne. Waży 11 kg, mierzy 74 cm. Choć większość piłkarzy dałaby się za nie zabić, uczyniłoby to ze względu na jego wartość, a nie wygląd. Ten jest bowiem nijaki. Jego uchwyty przywodzą na myśl uszy i zresztą taka jest jego potoczna nazwa, używana w wielu językach. Hiszpanie mówią na puchar „la orejona”, zaś Francuzi „la coupe aux grandes oreilles”, czyli po prostu „duże uszy”.
Siła tradycji – puchar przyznawany zwycięzcom turnieju Festa d'Elx i Trofeo Colombino (fot. Twitter)

Wróg Putina liczy na triumf w Warszawie. W środę finał Ligi Europy

Miliardy euro z podejrzanych operacji naftowych, finansowanie batalionu walczącego z prorosyjskimi separatystami, określanego mianem prywatnego szwadronu śmierci, podejrzenia o wplątanie w morderstwa i ich planowanie. Ukraiński oligarcha Ihor Kołomojśkyj ma wiele na głowie. W środę skupi się jednym z niewielu nie budzących większych podejrzeń biznesów – piłce nożnej. Jego Dnipro Dniepropietrowsk zagra na Stadionie Narodowym w finale Ligi Europy z hiszpańską Sevillą.

zobacz więcej
Puchar jest przyznawany od 1967 roku, po tym, jak jego poprzednik trafił na stałe do Realu Madryt, który wcześniej wygrał Puchar Europy (poprzednik Ligi Mistrzów) sześć razy w latach 1956-66. Zwycięzcy nie dostają nagrody na stałe. Jej miejsce jest w siedzibie UEFA w Nyonie. Federacja najwyżej zezwala na wykonanie repliki, ale jej rozmiary nie mogą przekraczać 80 proc. rozmiarów oryginału.

Jak karawela Kolumba

„Duże uszy” zaprojektował Szwajcar Jörg Stadelmann, jubiler z Berna. Koszt wyniósł 10 tysięcy funtów szwajcarskich. Trzeba przyznać, że nie wysilił się. Nie to, co twórca Trofeo Colombino, nagrody przyznawanej dla triumfatora corocznego turnieju towarzyskiego organizowanego przez hiszpański klub Recreativo Huelva. Puchar to efektowna karawela. Nieprzypadkowo. W prowincji Huelva leży Palos de la Frontera – port, z którego 3 sierpnia 1492 roku w pierwszą podróż do Indii drogą zachodnią wypłynął Krzysztof Kolumb. Doprowadziła ona do odkrycia Ameryki przez Europejczyków.

Bardzo zgrabnie lokalną historię wpleciono także w letni turniej organizowany przez inny hiszpański klub – Elche. Zaproszone drużyny rywalizują w Festa d’Elx. Zwycięzca otrzymuje kopię damy z Elche, rzeźby pochodzącej z około czwartego wieku przed Chrystusem. Przedstawia popiersie bogatej kobiety i jest jednym z najwybitniejszych przykładów sztuki iberyjskiej. Bez wątpienia jest to przedmiot, który lepiej prezentuje się w gablocie niż „la orejona”.

Federacja najwyżej zezwala na wykonanie repliki, ale jej rozmiary nie mogą przekraczać 80 proc. rozmiarów oryginału.

Spośród hiszpańskich klubów, lubujących się w przedsezonowych turniejach, wyróżnia się Deportivo La Coruna. Przede wszystkim imponującym pucharem. Trofeo Teresa Herrera to największa taka nagroda w Europie. Mierzy około półtora metra i waży aż 39 kg. Sam turniej ma charakter towarzyski i raczej nie zmusza piłkarzy do większego wysiłku. Prawdziwym wyzwaniem jest dopiero uniesienie pucharu, zwykle musi to robić co najmniej dwóch zawodników.

Głównym celem filantropia

Wrażenie robi też przeznaczenie zawodów. Organizuje się je nie po to, żeby zespoły sprawdziły formę przed sezonem, a przede wszystkim, żeby zbierać pieniądze dla biednych mieszkańców prowincji Galicja. Patronka turnieju, Teresa Herrera była XVIII-wieczną filantropką.
Największy i najmniejszy – Trofeo Teresa Herrera i Lyonesse Cup (fot. Twitter)
Najmniejszym trofeum jest z kolei Lyonesse Cup. Mierzy zaledwie 6 mm i walczą o niego amatorscy piłkarze w Kornwalii. Także i ta nagroda ma historyczne, tudzież mitologiczne podłoże. Odnosi się bowiem do królestwa Króla Artura, które część badaczy umiejscawia w południowo-zachodnim krańcu Wielkiej Brytanii.

Ośmiolitrowy kufel piwa

Aż tak sentymentalni nie są Niemcy. Zwycięzcy DFB Pokal, czyli Pucharu Niemiec świętują z efektownym naczyniem na piwo. Dokładnie tak. Mieści się do niego 8 litrów złocistego napoju. Piłkarze nierzadko po zwycięstwie w finale piją z niego piwo albo wręcz się nim oblewają.

Trzeba zwrócić uwagę, że poza gigantycznym kuflem, DFB Pokal to też imponujący przykład sztuki jubilerskiej. Mierzące 54 cm i ważące nieco ponad 6 kg trofeum posiada 12 turmalinów (rzadkich minerałów), 12 kryształów i 18 nefrytów. Do tego dochodzi 210 gramów czystego złota pokrywającego srebrny kielich. Ale i tak wszyscy kojarzą to cudo głównie z piwem.

Jeszcze bardziej przyziemni zdają się być Australijczycy. Efektowne trofeum przyznawane za triumf w tamtejszej ekstraklasie, A-League, to po prostu „sedes”. Takim mianem ochrzcili je kibice, ze względu na charakterystyczny kształt i żaden szanujący się kibic, piłkarz czy trener nie nazwie go inaczej.

Prawie 3 mln zł za puchar

Zarówno kontrowersyjny kształt jak i niska ranga ligi nie wskazuje, by kiedykolwiek „sedes” pobił rekord należący do nagrody dla zwycięzców FA Cup (Pucharu Anglii, najstarszych rozgrywek piłkarskich na świecie) przyznawanej w latach w 1896-1910. W 2005 roku został sprzedany na aukcji za 478,400 funtów (około 2,7 mln zł według obecnego kursu).
Ośmiolitrowy Pokal Cup, zawierający 25,4 kg złota puchar Arsenalu przyznany za wygranie ligi w 2004 roku i FA Cup sprzedany za niemal 3 mln zł (fot. Wikipedia/Enslin/Twitter)
Aż 655,550 funtów (około 3,7 mln zł) jest warte złoto wykorzystane do wykonania szlachetnej wersji pucharu przyznawanego zwycięzcom angielskiej ekstraklasy Premier League. Poszło nań 25,4 kg kruszcu. Oryginał jest srebrny, jedyny złoty egzemplarz wykonano dla zespołu Arsenalu Londyn, który w sezonie 2003/04 wygrał ligę bez żadnej porażki.

„Zaledwie” 3,8 kg czystego złota zawierała Złota Nike – najsłynniejsze trofeum futbolowe i niedościgniony wzór, jeżeli chodzi o dramatyczne losy. Puchar Julesa Rimeta był przyznawany piłkarskim mistrzom świata w latach 1930-70. W czasie II wojny światowej teściowa ówczesnego wiceprezydenta FIFA Włocha Ottorina Barassiego ukrywała go pod łóżkiem w pudełku po butach, żeby nie ukradli go Niemcy.

Przetopili Złotą Nike na złom?

Przed mistrzostwami świata w Wielkiej Brytanii w 1966 roku trofeum skradziono, a odnalazł je w krzakach piesek Pickles. Ponownie złodzieje ukradli Złotą Nike w 1983 roku, ale już nie udało się jej odnaleźć. To, co można obejrzeć w siedzibie Brazylijskiej Federacja Piłki Nożnej, to kopia. Oryginał najpewniej przetopiono na złom.
Zaginiona Złota Nike i „Sedes” – mało poważny puchar (fot. Wikipedia/Sailko/Twitter)
Nie da się ukryć, że takich historii jak Złota Nike i takiej harmonii jak Festa d’Elx, puchar przyznawany zwycięzcom Ligi Mistrzów nie ma. Tym niemniej jego magii i tak doświadczymy. Zadbają o to w sobotni wieczór Leo Messi, Carlos Tevez i ich koledzy.
Zdjęcie główne: As Barcy Leo Messi już trzy razy wygrał Ligę Mistrzów. W sobotę powalczy, by po raz czwarty wznieść puchar określany mianem „dużych uszu” (fot. PAP/EPA/ALEJANDRO GARCIA/Fllickr/David Flores)
Zobacz więcej
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„To była zabawa w śmierć i życie”. Od ćpuna po mistrza świata
Historię Jerzego Górskiego opowiada film „Najlepszy” oraz książka o tym samym tytule.
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„Geniusz kreatywności”. Polka obok gwiazd kina, muzyki i mody
Jej prace można podziwiać w muzeach w Paryżu, Nowym Jorku czy Londynie.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
Zsyłka, ucieczka i samobójstwo. Tragiczne losy brata Piłsudskiego
Bronisław Piłsudski na Dalekim Wschodzie uważany jest za bohatera narodowego.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
„Choćby z diabłem, byle do wolnej Polski”. Pierwszy Ułan II RP
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski skupia w sobie losy II RP.
Po godzinach wydanie 3.11.2017 – 10.11.2017
Kobiety – niewolnice, karły – rekwizyty. Szokujący„złoty wiek”
Służba była formą organizacji życia w tej epoce. Każdy kiedyś był sługą, nawet królewski syn.