Dzienniczki niezgody? „Mogą być dobrym narzędziem, nie muszą dzielić rodziców i nauczycieli”
środa,
14 października 2015
Nierzadko pogniecione, pomazane, pełne gniewnych wykrzykników, bywają straszno-śmieszną relacją ze szkolnej codzienności. Dzienniczki nie muszą jednak być kroniką uczniowskich wybryków i świadectwem desperacji nauczycieli. Coraz częściej stają się skutecznym narzędziem w wychowaniu dziecka w zgodnym, szkolno-rodzicielskim sojuszu.
O genezę dzienniczkowych batalii zapytaliśmy specjalistów. – Rzeczywiście zdarza się, że rodzice zgłaszają się do poradni z takim problemem, że dziecko ma dużo uwag. Zwykle dzieje się tak, gdy uczeń nie jest w stanie przystosować się do zasad panujących w szkole. To często są dzieci z grupy nadruchliwych, mające trudności z koncentracją uwagi; dzieci, które z powodu trudności emocjonalnych, czy też edukacyjnych zachowują się, w ocenie dorosłych „niegrzecznie” – mówi psycholog Agnieszka Osior.
– W uwagach często zawiera się komentarz oceniający dziecko, a czasami także rodzica. Kiedy czasami rodzic zaczyna bronić pociechy, zaczyna się istna „uwagowa wojna”. To bardzo trudna sytuacja, dzieci problemowe nie tylko mają poczucie, ze ciągle im coś nie wychodzi, a tu jeszcze, po wielu godzinach walk i porażek, w domu stają przed kolejną sytuacją, kiedy wałkujemy negatywne zachowanie – podkreśla dr Magdalena Skotnicka-Chaberek, terapeuta specjalizujący się w pracy z dziećmi z ADHD.
„Proszę porozmawiać z dzieckiem”
Uwagi pojawiają się w dzienniczkach z bardzo różnych powodów. Psycholog Agnieszka Osior zwykle słyszy od nauczycieli, że chcą poinformować rodzica o danej sytuacji, żeby wiedział, jak dziecko zachowuje się w szkole.
– Często to zachowanie jest odmienne od zachowania w domu. Nic dziwnego, gdyż w grupie jest więcej bodźców, więcej interakcji i mogą pojawiać się pewne zachowania, których rodzice nie widzą. Szkoda, że nauczyciele nie zawsze dbają, by przekazać oczekiwania co do dalszego działania rodzica wobec dziecka – mówi.
Nauczyciele często proszą też, żeby rodzice porozmawiali z dzieckiem o tym, co się wydarzyło. Dzieje się tak, bo nie zawsze pewne sytuacje udaje im się rozwiązać natychmiast. Nierzadko skarżą się na brak czasu, choć są też tacy, którzy dużo rozmawiają z dziećmi o ich niewłaściwych zachowaniach i wynikających z nich konsekwencjach.
Przedrzeźniał panią Halinkę. Poproszony o powstanie nie stał spokojnie, tylko tańczył
„Bywa, że chciałoby się skorygować wpis”
Paweł, nauczyciel z Krakowa z wieloletnim stażem, w nieoficjalnej rozmowie zwraca uwagę na praktyczną stronę zagadnienia. – Najczęściej nauczyciel wpisuje uwagę, gdy uczeń uniemożliwia prowadzenie zajęć. Chodzi o to, żeby przerwać te działania. Na bieżąco myśli się nie tyle o wychowaniu dziecka, co o tym, żeby usunąć przeszkodę – mówi. Przyznaje też, że uwagi bywają wyrazem nauczycielskiej frustracji i złości. Zdarza się to głównie mniej doświadczonym, pozbawionym wsparcia pedagogom, nierzadko bezradnym w trudniejszej sytuacji.
Przyznaje że zdarza się, że coś zostało zapisane pod wpływem emocji, a później jest korygowane, niekoniecznie w dzienniczku. – Bywa, że chciałoby się skorygować wpis, tylko że nie ma już takiej możliwości – dodaje.
Rodzice nie wiedzą, jak reagować
– Jeśli rodzice nie mają przejrzystej formy komunikacji z nauczycielem, często zastanawiają się, jak powinni zareagować na krytyczną uwagę. Na przykład gdy widzą wpis: „dziecko biegało na korytarzu” niekoniecznie muszą wiedzieć, że w określonych sytuacjach bieganie jest zakazane ze względu na bezpieczeństwo. – Rodzic nie wie, co może zrobić po takim wpisie, czy i jakie konsekwencje wyciągnąć wobec dziecka, choć często czuje się zobligowany do tego - mówi psycholog Agnieszka Osior.
Bywa też, że rodzice odbierają uwagę w dzienniczku jako krytyczną ocenę swojej pracy wychowawczej. – Jeżeli to jest kolejny wpis, rodzic zaczyna się w pewnym momencie denerwować i zaczynają się odpowiedzi w rodzaju: „No tak, ale co ja mam z tym zrobić?”. Albo w zdenerwowaniu odpisują nauczycielowi, że jego żądania są niemożliwe do spełnienia. – Czasami zaczyna się wtedy dialog nie prowadzący do współpracy – zauważa psycholog.
Biegałem po korytarzu. Nie umiem ustawiać się w pary
„Niektórzy rodzice trudniejsi niż dzieci”
Czasami dzienniczkowa wymiana zdań przeradza się w poważniejszy konflikt. Żal i pretensje pojawiają się po obu stronach barykady, już nie wspominając o dziecku, nad którego głową przetacza się cała ta zawierucha.
– Rodzice na ogół współpracują, ale są też tacy, którzy bywają trudniejsi od własnych dzieci – mówi nauczyciel. Zdarzają im się argumenty w rodzaju: „to niemożliwe, żeby ich dziecko tak się zachowało”, albo tłumaczą jego wybryki tym, że lekcje były nudne. Czasami z góry wiadomo, jak się wpisuje uwagę, że będzie burza. Ale przeważnie rodzice nie reagują w ogóle, tylko przyjmują uwagę do wiadomości. Bardzo często też przepraszają za zachowanie dziecka. Pojawiają się wpisy w rodzaju: „to się więcej nie powtórzy, porozmawiam z dzieckiem”.
M. podkreśla, że w jego szkole jest zalecenie, żeby negatywne wpisy równoważyć pochwałami. Krytycznych uwag w jego ocenie nie można jednak uniknąć bo „czasami jest tak, że się ignoruje jakieś niewłaściwe zachowania, a gdy na koniec roku trzeba danemu uczniowi obniżyć zachowanie, to jest problem, bo okazuje się, że nie ma on uwag”.
Pochwała bardziej skuteczna
Ostatecznie sytuacja na ogół wygląda tak, że jeśli już są jakieś wpisy w dzienniczku, to przeważnie krytyczne. – Często wydaje nam się, że powinniśmy mówić o tym, co jest negatywne, żeby to wyeliminować. Tymczasem może być tak, że negatywna uwaga będzie przyczyniać się do powtarzania pewnych zachowań, wzmacniania ich, bo wielokrotnie wygłaszana może stać się w oczach dziecka „oczekiwaniem” ze strony dorosłych – mówi Agnieszka Osior.
Nierzadko też dziecko, które potrzebuje uwagi dorosłych, stara się ją pozyskać nieakceptowaną aktywnością – i z reguły mu się to udaje. Osiąga więc swój cel, w przeciwieństwie do dorosłych, którzy więcej by osiągnęli chwaląc dziecko za to, co pozytywne. Każde zauważenie właściwego zachowania dziecka przez nauczyciela sprawia, że dziecko będzie do niego wracać.
M. bawił się pająkiem w szatni. Prosiłam go, żeby położył go na parapet, ale tego nie zrobił. Na koniec zdeptał go. Twierdził, że ma go w kieszeni, ale to była nieprawda
Krytyka przychodzi łatwiej, ale nie działa
Na co dzień jednak łatwiej przychodzi nam krytyka niż pochwały, chociaż – jak często pokazuje obserwacja – nawet trudne dziecko zachowuje się przez większość czasu dobrze. I dotyczy to wszystkich, nie tylko nauczycieli. – Nasz mózg nastawiony jest na odbiór sygnałów z otoczenia, które mogą być dla nas zagrażające, utrudniają nam funkcjonowanie. W zdenerwowaniu czasami tracimy z pola widzenia jasny ogląd sytuacji – mówi dr Magdalena Skotnicka-Chaberek.
– Nauczyciel jest dla dzieci osobą bardzo ważną; jeżeli osoba znacząca zauważa tylko trudne zachowania i poświęca im dużo uwagi, to może się zdarzyć, że ilość tych trudnych zachowań wzrośnie – podkreśla dr Skotnicka-Chaberek. Ocenia, że z wielu uwag można by zrezygnować, albo też inaczej zredagować ich treść.
Jako przykład podaje kilka autentycznych uwag, z których każda pokazuje inny styl pracy nauczyciela. Pierwsza z nich wnosi niewiele jeśli chodzi o wspólna pracę nad zachowaniem dziecka, podczas gdy dwie kolejne tworzą z rodziców i nauczycieli jedną drużynę:
1. Proszę aby porozmawiać z Franiem jego zachowanie jest skandaliczne śpiewa, krzyczy, wrzeszczy.
2.Michaś bada prawo ciążenia (rzuca góra dół długopisem) na lekcji historii, porozmawiam z panią z fizyki o jego zainteresowaniu eksperymentami, ale proszę o dopilnowanie wykonania zadania 3 ze strony 5 w ramach konsekwencji.
3. Mam kłopot jak reagować, kiedy w złości Ewa krzyczy „nienawidzę pani” rozumiem jej impulsywność, ale dzieci przyglądają się tej sytuacji i potrzebuję podpowiedzi. Wiem, że będą się państwo widzieć z terapeutą, czy można prosić o pomysły.
Przydatne narzędzie
– Dzienniczki powinny zawierać krótkie informacje. Można też posłużyć się pieczątką, wydrukiem. Można poprosić, aby to rodzic przygotował odpowiednie rubryczki - mówi dr Magdalena Skotnicka-Chaberek.
Zwraca uwagę, że dzienniczek może być dla nauczyciela wspaniałym narzędziem do pracy z dziećmi; może też być ogromną pomocą w terapii i tworzyć bazę do współpracy między nauczycielem, rodzicem i terapeutą - jeżeli wszyscy spojrzą na zawarte w nim informacje, przemyślą planowany wpis oraz zaplanują go jako część interwencji, a nie impuls chwili.
Powoli przybywa pochwał
Psycholog Agnieszka Osior zwraca uwagę, że dobrze, jeśli rodzice rozmawiają z nauczycielem o uwagach, pytają o ich cel i wychodząc z chęcią współpracy.
– Najlepiej, żeby umówili się na pewną formę komunikacji – nauczyciel informuje, co będzie wpisywał i w jakich sytuacjach, a rodzice ustalają, jaką to spowoduje reakcję w domu. Wtedy wpisywanie uwag ma trochę inny charakter niż tylko wskazywanie konkretnych zachowań dzieci, które wiążą się z ich nieakceptowaną aktywnością. Jeśli obie strony szukają porozumienia, pojawia się możliwość pracy nad zachowaniem dziecka - podsumowuje. I zauważa, że pochwały w dzienniczkach pojawiają się coraz częściej.