„Rrrrruszyły!”. Na Służewcu rozpoczyna się nowy sezon wyścigowy
niedziela,
17 kwietnia 2016
Sporo namiętności, trochę szaleństwa i odrobina cwaniactwa. W niedzielę Służewiec zainauguruje kolejny, 72. już sezon wyścigowy. Ceny zostają bez zmian, a pod hipodrom podwiezie nas autobus nr 300. Służewiec to jednak nie tylko konie, to przede wszystkim ludzie. Lubią się tu bawić zarówno osoby z pierwszych stron gazet, jak i ci, którzy niechętnie zdradzają swoją tożsamość. Dla wielu jednak konie to nie tylko hobby, to styl życia.
Służewiec do dawna przyciągał artystów i pisarzy. Przed laty, jeszcze na Polu Mokotowskim, na wyścigach bywał Bolesław Prus i Henryk Sienkiewicz. Po przenosinach na Służewiec sytuacja się nie zmieniła. Ważne miejsce w historii wyścigów zajmuje Joanna Chmielewska, autorka licznych kryminałów, która z butelką piwa i papierosem w ręku oglądała gonitwy.
Do wyścigów przyciągało ludzi sportu. Pieniądze tracił m.in. Jerzy Engel i słynny komentator Jan Ciszewski. Pojawiał się też pierwszy garnitur półświatka. Na Służewcu grywał między innymi Andrzej Kolikowski- czyli słynny Pershing i ma co na wyścigach nie straciłby życia. Pod jego samochód konkurencja podłożyła bombę. Było o włos.
Perełka modernizmu
Wyścigi na Służewcu mają długą tradycję. Pierwszy raz konie pobiegły na tym torze w 1939 r. i za wyjątkiem II wojny światowej ścigają się tam do dziś.
Mimo że obiekt najlepsze lata ma za sobą, to skrywa on rzadkiej klasy urodę. Służewiec to perełka modernizmu i ewenement na skalę światową. Jako jedna z nielicznych budowli tego typu ma podziemny tunel łączący tereny treningowe z torem wyścigowym - to serce Służewca.
Tor ma 2400 metrów długości i 150 hektarów powierzchni. Matematyczne wyliczenia nie oddają jednak magii tego miejsca. Dla wielu te cyferki stanowią całe życie. Przynajmniej w soboty i niedziele.
Konie i zakłady
Na Służewcu emocji zawsze było dużo. Gonitwy odbywają się zwykle co 30 lub 45 min. Pod kasami jest wtedy tłum. Ludzie nerwowo się tłoczą, obstawiają. Trwają ostatnie skreślenia. Papieros idzie za papierosem.
Grają wszyscy. Niektórzy legalnie, inni nieco mniej. Obstawiają dżokeje, trenerzy, właściciele stajni oraz sędziowie. Jak nie chcą sami obstawić, to często np. wysyłają kogoś z rodziny. Tu nawet nie chodzi o pieniądze. Zobaczyć w celowniku wytypowanego przez siebie konia to nagroda sama w sobie.
Warto pamiętać przy tym o radzie doświadczonych graczy: wygrać możesz, przegrać musisz. Od tej zasady jest mało wyjątków.
Małe piwko i ćwiarteczka
Nie tylko hazard i konie przyciągają bywalców Służewca. Ważny jest także alkohol. Gracze od zawsze wprawiali się na trybunach w bajkowy nastój. Piła Chmielewska, Pił Ciszewski. Zwykli warszawiacy też nie byli gorsi. Jednym z nich jest zamieszkały na Pradze Jan Krauze. Pan Janek mieszkał przy Rondzie Starzyńskiego. Spotykał się razem z kolegami, wypijali po piwku, ćwiarteczce i jechali na wyścigi.
Pan Janek już nie żyje, ale zwyczaj nie umarł i jest szeroko kultywowany przez liczne grono godnych naśladowców.
8 gonitw na start
W tym roku także nie zabraknie emocji. Już w niedzielę osiem gonitw. W sześciu z nich będą ścigać się ze sobą konie angielskie, a w dwóch Araby. Odbędą się dwie gonitwy imienne: memoriał Tomasza Dula, jednego z najlepszych służewieckich dżokejów oraz wyścig o nagrodę Skowronka.
Służewiec zadba też o najmłodszych. Dla dzieci będzie mini-bungee oraz kucyki. Spragnionych i głodnych nakarmią
food trucki.
Linia 300
Jak co roku na wyścigi z metra Wilanowska dowiezie nas specjalna linia autobusowa nr 300. Nie zmieni się też cena za wejściówkę. Bilety tradycyjnie będą w cenie 5 zł (strefa B) oraz 15 (strefa A).