Zupa ziołowa z imbirem, sok pomidorowy z piwem czy surowa ryba? Jak poradzić sobie z kacem
niedziela,24 lipca 2016
Udostępnij:
Kac morderca, syndrom dnia następnego czy tupot białych mew. To barwne określenia opisujące niedyspozycję, jaka dotyka każdego po nadmiernym spożyciu. Sposobów na radzenie sobie z nią ludzkość szuka, od kiedy Noe odkrył alkohol. Garść pomysłów, które pomogą złagodzić cierpienia, zaserwowała dwójka węgierskich hulaków – András Cserna-Szabó i Benedek Darida, w swojej „Wielkiej księdze kaca”.
Jeśli ktoś go nie miał, nie wie o czym mowa. Ból głowy, nadwrażliwość na hałas i światło, niedyspozycje żołądkowe – to tylko niektóre z objawów stanu po nadmiernym spożyciu alkoholu.
Taki rachunek w postaci kaca natura wystawia za dobrą zabawę przy wyskokowych trunkach.
Już nasi przodkowie, zmagając się z płaceniem tego rachunku, zorientowali się, że kwaśne i tłuste potrawy, zarówno rybne, jak i mięsne, oparte na kiszonych warzywach, pozwalają znieść pierwsze poranne skutki alkoholowej libacji.
W ten sposób powstała nawet specjalna kuchnia wyznawców Dionizosa, lecząca kaca.
Sposobów na kaca szukali już nasi przodkowie (fot. mat.pras)
Potrawy na kaca
Potrawy takie jak żur, zupa rybna, sałatka śledziowa, czy wątróbki z owocami granatu, oprócz walorów praktycznych, są smaczne i dość oryginalne. Jak przekonują autorzy „Wielkiej księgi kaca” pozwalają zabłysnąć w nie tylko skacowanym towarzystwie, a nie wymagają zbyt dużo wysiłku i kulinarnych umiejętności. Potrawy dobrano więc w taki sposób, by każdy, kto nie boi się zabaw kuchennych i potrafi odróżnić tasak od rondla, mógł je przyrządzić.
W polskiej tradycji wśród sposobów na kaca znajdziemy z kolei m.in. sok z kiszonych ogórków, rosół czy wspomniany żurek. Oprócz jedzenia nie zaszkodzi, a może pomóc także wysiłek fizyczny, spanie, czy tradycyjne sięganie po leki.
Spanie czy sięganie po leki nie zaszkodzi, a może pomóc na kaca (fot. Richard Baker / In Pictures via Getty Images)
Sposoby na kaca z różnych stron świata
W każdym zakątku świata występują inne, ale co najważniejsze skuteczne metody, stosowane już od stuleci. I tak w Chinach już w czasach starożytnych po zakrapianych nocach spożywano móżdżki koni, natomiast Egipcjanie wierzyli, że wyłącznie kiszona kapusta uchroni ich przed kacem. Z kolei sąsiedni Asyryjczycy nadzieje pokładali w miksturze z mirry i mielonych dziobów jaskółek, a Rzymianie wpadli na pomysł pieczonych kanarków. Żony Indian Warao z Ameryki Południowej kładły skacowanych mężów w hamakach, myśląc, że alkohol szybciej wyparuje im z głów.
Nacieranie pach cytryną miało dać ulgę mieszkańcom Portoryko, a na sąsiednim Haiti w korek od spożywanego trunku wbijano trzynaście czarnych igieł. Podążając w poszukiwaniu recept na kaca do Azji, w Singapurze za najbardziej skuteczne lekarstwo uchodzi zupa ziołowa z imbirem, w Mongolii zupa pomidorowa, w której pływa bycze oko, natomiast w Korei herbata z olchy.
Europejskie metody na kaca
Przenosząc się do Europy warto zauważyć, że Finowie w stanach upojenia do dzisiaj wierzą w skuteczność tzw. świętej trójcy, czyli śledź-wódka-sauna. Mieszkańcy Grenlandii i Islandii wykorzystują rosnący tam dzięgiel, który zanurzany w miodzie, służy jako środek na wzmocnienie, natomiast po wypiciu alkoholu zalecano żucie korzeni tego zioła. Holendrom na pomoc przychodzi surowa ryba, a Rosjanie po nadmiarze spirytusu konsumują w dużych ilościach zupę ogórkową i kiszoną kapustę.
Kac dla Charlesa Bukowskiego i Bohumila Hrabala byl codziennością (fot. Facebook/Charles Bukowski/Wikipedia)
Literaci, myśliciele też walczyli z kacem
Równie bogaty zbiór recept na kaca przynosi historia pisana przez znanych i lubianych literatów. Nie od dziś przecież wiadomo, że bez wielkich pijatyk, nie byłoby wielkiej literatury. „Wielka księga kaca” ujawnia, czym raczyli się najwięksi myśliciele, by pozbyć się efektów wielogodzinnych filozoficznych dysput zakrapianych winem.
Hrabal nigdy nie trzeźwiał
Zamiłowania do alkoholu nie krył nigdy czeski pisarz Bohumil Hrabal, o którym mówi się, że miał je w genach. Do tego stopnia, że pierwszy raz upił się mając tylko cztery lata na stypie jednego z sąsiadów. Sam Hrabal zresztą lubił powtarzać, że „kto chce żyć w Europie Środkowej, nie może wytrzeźwieć”.
Jak sobie radził z kacem? Psychologicznie, bo zamiast kłaść nacisk na ciemne strony kaca, za cel stawiał sobie wydobycie na wierzch jego słonecznej natury. Inaczej nie powstałyby takie dzieła jak „Postrzyżyn” czy „Obsługiwałem angielskiego króla”.
Bez wielkich pijatyk, nie byłoby wielkiej literatury (fot. mat.pras)
Dla Bukowskiego picie było metodą twórczą
Po drodze z alkoholem było też Charlesowi Bukowskiemu, który piwo i whisky stosował jako lekarstwo na robotniczą dolę. Niedoszły pisarz miał bowiem za sobą doświadczenia jako pakowacz towarów czy listonosz. Koniec końców picie na umór było dla niego metodą twórczą. „Znał kilka trików na przetrwanie czasu między otrzeźwieniem, a ponownym pijaństwem. Wśród nich były tradycyjne receptury, jak np. połączenie soku pomidorowego z piwem w letniej temperaturze czy kuracja wodą sodową” – piszą autorzy „Wielkiej księdze kaca”. Skuteczne, bo udało mu się napisać m.in. „Kobiety”, „Listonosza” czy „Hollywood”.
Alkoholowe śniadanie Hemingwaya
Wcześnie swoją przygodę z alkoholem rozpoczął też Ernest Hemingway, który pierwsze wino wydębił od miejscowego kowala. Zresztą cała historia jego życia związana jest z alkoholami, wśród których królował koniak. Bogate w procenty było nawet śniadanie pisarza, bowiem składało się głównie z ginu, szampana czy whisky zmieszanego z koktajlem z ginu i limonki. Najbardziej kojarzone z Hemingwayem jest jednak daiquiri, składające się z rumu, limonki i syropu cukrowego.
Nie dziwi zatem fakt, że pisarz bardzo często musiał radzić sobie z kacem. Jaki był jego sposób? Zdaniem autorów „Wielkiej księgi kaca” po prostu go zapijał, codziennie stawiając się w ulubionym barze „Florida”.
Ernest Hemingway pił nawet na śniadanie, a Jaroslav Hasek podobnie jak bohaterowie jego książek (fot. Getty Images/wikipedia)
Hasek pił niczym bohaterowie jego książek
Do zacnego towarzystwa „pijaków-literatów” można z całą pewnością zaliczyć autora „Przygód dobrego wojaka Szwejka”. Miarą pijackich zdolności Jaroslava Haska było to, że starał się wykorzystać każdą nadarzającą się okazję, podobnie zresztą jak bohaterowie jego książek.
Także oni dają odpowiedź, jak sobie radził z kacem, a także niosą przestrogę, by nie skończyć jak „bratysławianie”, którzy wypróbowali środek przeciw alkoholizmowi od niejakich Harracha i Havelki. „Spragniony alkoholik musiał zażyć trzy tabletki z rzędu, po czym szybko wypowiedzieć trzy ojczenasze i zdrowaśkę. W jakichś 20 knajpach około dwudziestu kompletnie pijanych ludzi połknęło tabletki, gdy naszła ich ochota na palinkę. Niestety, wszyscy się udusili, ponieważ ulepione z mentolu i chleba piguły utknęły im w gardle” - zauważają Szabo i Darida.
Szukając konkluzji tej wyboistej drogi po temacie kaca autorzy „Wielkiej księgi...” sięgają po cytat z Wieniedikta Jerofiejewa, autora swoistego podręcznika libacyjno-alkoholowego, „Moskwa–Pietuszki”. Wyjaśnił on bowiem znaczenie pojęcia „neverending hangover”, czyli niekończącego się kaca, które według niego jest zgryzotą świata doczesnego. Czas więc się pogodzić z tym, że życiowy kac jest stanem permanentnym. Autorzy dodają, że „po prostu trzeba go przeczekać, bo tylko czas wyleczy tę ranę!”. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.