Po godzinach

Finezyjny fornir bukowy. Studentka ASP projektuje nakładki na protezy

– Kiedy założyłam ją pierwszy raz, jechałam na rodzinną imprezę. Czułam się tam bezpieczniej. Dziś dużą przyjemność sprawia mi wyjście na miasto w krótkiej spódnicy – mówi portalowi tvp.info Katarzyna Maciąg. To ona pierwsza odważyła się przetestować nakładki na protezy projektowane i wykonywane przez studentkę ASP Magdalenę Baranowską.

Ich znajomość zaczęła się wirtualnie. – Gdy szukałam grup osób, które przeżyły coś podobnego jak ja i myślą o podobnych rzeczach, zaczęłam szperać po różnych forach internetowych i trafiłam na jedno z niewielu, niezbyt prężnie działających, dla osób po amputacjach. Moje zainteresowanie wzbudził wpis studentki ASP, która napisała, że w ramach swojej pracy dyplomowej chciałaby budować estetyczne nakładki na protezy. Szukała kogoś, kto by spróbował tego na sobie, wspólnie z nią je zaprojektował i wykonał. Ten post wisiał miesiąc, czy dwa. Nie było odzewu. Nie rozumiałam, dlaczego. W końcu postanowiłam zareagować. Naskrobałam jej długaśnego maila. Napisałam, że to fajny pomysł, zwłaszcza że ktoś, kto nie jest wewnątrz tematu, chce się nim zająć – opowiada Kasia. Dziewczyny umówiły się na spotkanie, przegadały trzy godziny i tak zaczęła się ich współpraca.
12 par nóg

Magda swoją inspirację również znalazła w sieci. Zobaczyła nagranie z konferencji TED, na którym Aimee Mullins opowiada o tym, że amputacja nóg pod kolanami nie zamknęła jej w czterech ścianach. Od dziecka była wspierana, pilnowana, by rozwijała zarówno swoje ciało, jak i umysł. Podczas pokazu mody Alexandra McQueena chodziła w drewnianych, rzeźbionych w jesionie protezach, w filmie „The Cremaster Cycle” Matthew Barney stworzył dla niej „szklane” nogi. Mullins pokazywała się na okładkach magazynów, wygłaszała setki wykładów.

– Tak niesamowicie opowiadała o swoich 12 parach nóg, że gdy przyszedł czas na mój dyplom licencjacki postanowiłam ugryźć ten temat – mówi Magda.

Gdy na stronie Amputowani.pl opisała swój pomysł, zgłosiła się do niej właśnie Kasia. – Musiałam i chciałam znaleźć kogoś, kto mi powie, czego potrzebuje, co można fajnego zrobić. Kasia była moją modelką od samego początku. Mówiła mi, gdzie się można podpiąć, a gdzie nie. Długo i wytrwale przymierzałyśmy te moje wytwory – tłumaczy Magda.
„Miałam nie żyć”
Połączenie czerni i czerwieni

Obydwie przyznają, że praca nad nakładkami odbywała się metodą prób i błędów. Pierwszą, która powstała, była ta z drewna; finezyjna plecionka z forniru bukowego. – Magda od początku kładła mocny nacisk na to, co ja będę chciała pokazać, jak będę chciała wyrazić siebie. Dużo rozmawiałyśmy, jakie materiały, jakie kolory mi się podobają. Myślałam o ostrym połączeniu czerni i czerwieni, czymś bardzo drapieżnym, kobiecym, ale dużo się od tamtego czasu zmieniło. Można powiedzieć, że ta nasza metoda prób i błędów zweryfikowała nasze plany – śmieje się Kasia.

Przyznaje, że najcenniejsza w projektowaniu nakładek była wiedza praktyczna. – Magda na bieżąco dowiadywała się, które elementy protezy ruszają się, które nie. Sama, na sucho nie byłaby się w stanie tego dowiedzieć. Było przy tym kilka zabawnych sytuacji, gdy okazywało się, że zaplanowała coś w miejscu, które nie może być zabudowane, bo jest tam na przykład przycisk, który zwalnia protezę. Zabudowanie go oznaczałoby, że przestaje ona mieć użytkowy charakter – wyjaśnia Kasia.

Nogę straciła 12 lat temu w wypadku komunikacyjnym. – Przechodziłam przez przejście dla pieszych, zaczepiłam o tył przejeżdżającego przez nie autobusu i zostałam pod niego wciągnięta. To, że mi się stało tyle, ile się stało, to duża doza szczęścia. Miałam nie żyć, lekarze nie dawali szans – mówi.
„Nakładka ma aspekt psychologiczny”
„Rodzina traktowała mnie jak wariatkę”

Przyznaje, że z natury jest cyniczną i zdystansowaną osobą. – To była dla mnie od początku jedyna droga na pogodzenie się z tym, co się stało. Mogłam albo się śmiać, albo załamać. Wybrałam to pierwsze – wyznaje.

Gdy Kasia pierwszy raz założyła nakładkę, spotykała się z różnymi reakcjami. – Kiedy założyłam ją pierwszy raz jechałam na rodzinną imprezę. Czułam się tam bezpieczniej. Dziś dużą przyjemność sprawia mi wyjście na miasto w krótkiej spódnicy. Znajomym bardzo się podobała, rodzina traktowała mnie trochę jak wariatkę ze względu na to, że mam takie pomysły. Wydawało im się, że bezpieczniej będzie udawać, że mam nogę, ale zrozumieli, co przeżywam, o co mi chodzi, że z tej obudowy uczyniłam gadżet, modny element do wyrażenia siebie – wyjaśnia Kasia.

Obecnie ma trzy nakładki – tę wykonaną z forniru bukowego, obitą skórą i z elementami chromowanymi. Teraz pracują nad kolejną w stylu sportowym. – Samo wyjście na ulice było dla mnie pewnego rodzaju przełamaniem się. Oznaczało, że zaczęłam być na to gotowa. Zrozumiałam, że nie ma sensu udawać, że wyglądam tak samo jak inni. Jestem inna, jestem bardzo inna i chce pokazać, że to też może być fajne, że ta obudowa pozwala mi to pokazać – mówi Kasia.
Praca nad nakładkami odbywała się metodą prób i błędów (fot.M.Baranowska)
Licencja otwarta, czyli zrób to sam

Magda po obronie licencjatu zrobiła sobie rok przerwy. Swoje nakładki prezentuje na wystawach, jeździ na konferencje medyczne, konkursy. – Nie chciałam, żeby ten projekt po obronie licencjatu trafił do szuflady – tłumaczy. Na stronie Naproteze.blogspot.com umieściła licencję otwartą swojego projektu. – Można na niej znaleźć instrukcję, jak zrobić taką nakładkę. Każdy ma wujka, czy znajomego, który ma zdolności plastyczne, lubi majsterkować, dzięki tej instrukcji, można wykonać ją samodzielnie. Z drugiej strony można się zgłosić do mnie i wspólnie ze mną zaprojektować i stworzyć nakładkę, wykorzystując druk 3D, którym jestem od pewnego czasu zafascynowana – tłumaczy.

To niestety droga inwestycja. Wykonanie takiej nakładki kosztuje ok. 3 tysięcy. Nie wszystkich na to stać. Dlatego też Magda rozpoczęła współpracę z fundacją AMP Active. – To nie jest mój pomysł na biznes, robię to, bo sprawia mi to przyjemność, ale materiały i wykonanie takiej nakładki kosztują – tłumaczy.
Nakładka z forniru bukowego to jedna z trzech jaką posiada Kasia (fot.M.Baranowska)
„Przekuć to w coś większego”

Patrycję Plewkę, założycielkę fundacji, poznała przez Kasię. Dziewczyny razem grały w sekcji piłki nożnej dla osób po amputacjach, potem wspólnie organizowały sekcję taneczną.

– Poznałam Magdę przez Kasię i bardzo zainteresował mnie jej projekt – mówi Patrycja, która sama od urodzenia nie ma nogi – Pomyślałam, że to dobry moment, w którym możemy przekuć to w coś większego. Nie ja, nie dla mnie, ale to może służyć większemu dobru. Jest szereg osób, które tego potrzebują bardziej niż ja. Nakładki mają swój określony koszt, który jest ograniczeniem, jeśli chodzi o ich zakup. Moim zadaniem jest, aby zaprosić jak najwięcej osób, by wsparły ten projekt. Branża modowa, motoryzacyjna mają tu świetne pole do popisu, mogą pomóc w tym, by nakładka pozwalała osobom po amputacjach wyrazić się na własnych warunkach.

Magda zwraca uwagę, że nakładki pomagają nie tylko samym osobom po amputacji, ale także ich rodzinom. – Osoba po amputacji często po prostu adaptuje się do nowej rzeczywistości. A rodzina? Nakładka dla nich ma aspekt psychologiczny, pomaga się z tym tematem jeszcze bardziej oswoić – mówi.
Zdjęcie główne: Patrycja Plewka, Kasia Maciąg i Magda Baranowska, czyli dziewczyny zaangażowane w projekt nakładek na protezy (fot.M.Baranowska)
Zobacz więcej
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„To była zabawa w śmierć i życie”. Od ćpuna po mistrza świata
Historię Jerzego Górskiego opowiada film „Najlepszy” oraz książka o tym samym tytule.
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„Geniusz kreatywności”. Polka obok gwiazd kina, muzyki i mody
Jej prace można podziwiać w muzeach w Paryżu, Nowym Jorku czy Londynie.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
Zsyłka, ucieczka i samobójstwo. Tragiczne losy brata Piłsudskiego
Bronisław Piłsudski na Dalekim Wschodzie uważany jest za bohatera narodowego.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
„Choćby z diabłem, byle do wolnej Polski”. Pierwszy Ułan II RP
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski skupia w sobie losy II RP.
Po godzinach wydanie 3.11.2017 – 10.11.2017
Kobiety – niewolnice, karły – rekwizyty. Szokujący„złoty wiek”
Służba była formą organizacji życia w tej epoce. Każdy kiedyś był sługą, nawet królewski syn.