Na Zachodzie panuje powszechna opinia, że wpływ na reformy w Rosji będzie miała fatalna sytuacja gospodarcza, która zmobilizuje Rosjan do przypomnienia władzy o swojej ciężkiej doli, bądź też sam Kreml postawi na odbudowę gospodarki. Nic bardziej mylnego. Przez lata komunizmu Rosjanie nauczyli się żyć tak, żeby przetrwać, zaś władza, że oglądanie się na nastroje społeczne to w zasadzie strata czasu.
Sugestie ekspertów, że ropa kosztująca 40 dolarów za baryłkę doprowadzi kraj do bankructwa i obalenia reżimu Władimira Putina również nie znajdują potwierdzenia. Budżet kraju został zaplanowany zakładając, że ropa będzie kosztować 70 dolarów za baryłkę i jakoś do bankructwa Rosji nie dochodzi. W Moskwie przyjmuje się, że dziura budżetowa to tylko liczby. Na to na co trzeba, pieniądze zawsze się znajdą. Zarówno w skali makro-, jak i mikroekonomicznej.
W przypadku budżetu kraju od kilku lat kładziony jest nacisk na zbrojenia. Oczywiście, dochodzi do sytuacji, że pracownicy kosmodromu na Syberii organizują głodówkę, bo nie dostają pieniędzy, ale jeżeli chodzi o broń – na to pieniądze płyną szerokim strumieniem.
Stawiają na zbrojenia
W stoczni Siewmasz w Siewierodwińsku powstają cztery nowe okręty podwodne o napędzie atomowym klasy 955, najnowocześniejsze na świecie. Trzy inne już są w służbie. To maszyny czwartej generacji, przewyższające wykorzystywane przez USA okręty klasy Trident. Do tego Rosjanie budują także trzy kolejne okręty klasy 885, które dołączą do operującego „Siewierdowińska”. To maszyny już piątej generacji.
Gigantyczne pieniądze pochłania też rozbudowa innych rodzajów wojsk. O pełnym władz zaangażowaniu świadczą choćby kolejne manewry wojskowe oraz zaangażowanie w konflikt na wschodzie Ukrainy. W tym przypadku nie jest ważne, ile kosztuje ropa, czy jej cena idzie do góry, spada, czy kręci w kółko. Tam gdzie pieniądze mają się znaleźć, tam są.