Afera mailowa zaogni relacje rosyjsko-ukraińskie. Kim jest człowiek, który „podpalił” Ukrainę?
sobota,
29 października 2016
Ukraińscy hakerzy opublikowali korespondencję mailową, wykradzioną – jak twierdzą – z poczty Władisława Surkowa, doradcy Władimira Putina. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) potwierdziła autentyczność dokumentów, a rzecznik Kremla stwierdził, że Surkow w ogóle nie korzysta z poczty elektronicznej. Faktów potwierdzających, że to właśnie doradca rosyjskiego prezydenta przygotował operację destabilizacji Ukrainy jest jednak więcej.
Oświadczenie ukraińskiej grupy hakerskiej Cyberhunta mówi, że w poczcie Władisława Surkowa znaleźli oni „przestępcze plany Putina i jego służących mówiące o dalszym zajmowaniu terytoriów na zachodniej Ukrainie, w tym plany destabilizacji życia politycznego i przeprowadzenia przedterminowych wyborów parlamentarnych”.
Natychmiast wywołało to reakcję łańcuchową. Prawdziwość korespondencji potwierdził przedstawiciel ukraińskiego MSW. Potem stanowisko zajęła jeszcze SBU oświadczając, że większość opublikowanych dokumentów odpowiada tym, które ukraińskie służby konfiskowały u osób związanych z rosyjskimi służbami specjalnymi.
Na reakcję Kremla także nie trzeba było długo czekać. Rzecznik Władimira Putina, Dmitrij Pieskow ironicznie stwierdził, że osoby, które umieściły w internecie rzekomą korespondencję doradcy rosyjskiego prezydenta, musiały się „porządnie napocić”, bo Surkow „w żaden sposób nie posługuje się pocztą elektroniczną – ani w celach zawodowych, ani prywatnych”.
#Surkovleaks
Internauci natychmiast nadali sprawie nazwę #Surkovleaks w nawiązaniu do afer po publikacjach WikiLeaks. Zaczęli też przypominać hasło powtarzane na bardzo popularnym, anglojęzycznym twitterowym koncie Darth Putin, wyśmiewającym rosyjskiego prezydenta. Jego anonimowy użytkownik wielokrotnie stwierdzał, że „nie należy wierzyć w nic, dopóki Kreml temu nie zaprzeczy”. Wśród ekspertów pojawiły się oceny, że we włamaniu na konto prawdopodobnie asystenta Surkowa, a nie jego samego, mogły pomagać amerykańskie służby, które chciały w ten sposób dać odwet atakom rosyjskich hakerów na sieci komputerowe Partii Demokratycznej.
Cyberhunta na potwierdzenie tego, że ma dostęp do poczty elektronicznej doradcy Władimira Putina, opublikowała skan jego paszportu i kopie dokumentów całej jego rodziny. Wśród umieszczonych w internecie plików znalazły się listy osób, z którymi Kreml chce utrzymywać kontrakt, listy ofiar wojny w Donbasie, przesyłane przez wysokich rangą bojowników separatystów czy dokumentacja wydatków samozwańczych władz w Doniecku.
Z ujawnionego gigabajta danych jasno wynika, że Moskwa kontroluje separatystyczne regiony Ukrainy, Mołdawii i Gruzji, mimo że zawsze zasłania się ich niezależnością. Z opublikowanych maili wynika także, że Kreml był proszony o akceptowanie spotkań ministrów, uchwalanych ustaw a nawet komunikatów prasowych samozwańczych władz w Donbasie, Abchazji, Osetii i Naddniestrzu.
Ominął sankcje
To nie pierwszy raz, kiedy o Władisławie Surkowie piszą media z całego świata. W ubiegłym tygodniu siedział przy stole tuż obok Władimira Putina podczas rozmów w formacie normandzkim w Berlinie, mimo że jest objęty nałożonymi na Rosję sankcjami i ma zakaz wjazdu do państw Unii Europejskiej. Niemiecki rząd tłumaczył później, że doradca Kremla dostał na wjazd specjalne pozwolenie.
W 2014 roku szwedzkie media informowały, że Surkow – także mimo sankcji – przebywał w Sztokholmie. Miały o tym świadczyć mają świadczyć zdjęcia opublikowane w internecie przez jego żonę, która nierzadko zamieszcza ich wspólne fotografie. Dziennik „Dagens Industri” zwracał wtedy uwagę na to, że szwedzki rząd nie udzielił dziennikarzom jasnych odpowiedzi, jakby nie wiedział, w jaki sposób przepisy o wprowadzeniu sankcji mają być stosowane w praktyce. W 2016 roku magazyn Time relacjonował również, że w maju Surkow odwiedził także świętą dla wyznawców prawosławia górę Athos w Grecji.
Pięćdziesięciodwuletni doradca Władimira Putina, syn Rosjanki i Czeczena, zanim trafił do rosyjskiego establishmentu, pracował dla Michaiła Chodorkowskiego. W latach 2011-2013 był wicepremierem Rosji. Wcześniej obejmował stanowisko zastępcy szefa administracji rosyjskiego prezydenta.
Uważano go za głównego ideologa Kremla. Wśród rosyjskiej opozycji utarł się nawet zwrot „surkowska propaganda”, bo to on przez lata kontrolował to, co ukazywało się w rosyjskich telewizjach. Choć on sam wywiadów udziela niezwykle rzadko. Podczas pierwszych 10 lat pracy dla Putina, Surkow tworzył udające opozycyjne partie polityczne. Zakładał proputinowskie młodzieżówki. Wiele wskazuje na to, że pod pseudonimem Natan Dubowicki napisał kilka powieści i krótkich opowiadań.
Popadł w niełaskę po tym jak w 2011 roku stanął po stronie tych, którzy uważali, że Dmitrij Miedwiediew powinien zostać prezydentem na drugą kadencję. Teraz Władisław Surkow wrócił do gry. W administracji prezydenta odpowiada już nie tylko za relacje z Abchazją, Osetią Połudiową i Naddniestrzem, ale także z Ukrainą. Władze w Kijowie wielokrotnie twierdziły, że to on przygotował operację przejęcia Krymu i destabilizacji wschodu kraju. Może o tym świadczyć co najmniej kilka faktów.
Pomysłodawca Noworosji?
Surkow przylatywał do Kijowa i na Krym w styczniu i lutym 2014 roku. Aleksandr Zacharczenko, lider samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej, w listopadzie 2015 roku dziękował mu za to, że „od pierwszych dni ostrego kryzysu, od pierwszych godzin, od pierwszych minut z całego serca kibicował naszemu narodowi, pomagał w rozwiązywaniu wszelkich problemów, które się pojawiały”. O tym, że to on był pomysłodawcą projektu Noworosji, mówił także były minister obrony DNR, Igor Girkin znany jako Striełkow.
Doradcę Putina widziano w Mińsku razem z przedstawicielami samozwańczych republik przed wynegocjowaniem porozumień nazwanych Mińsk-2 . To on spotkał się w styczniu 2016 roku w mieście Pionierski w obwodzie kaliningradzkim z Victorią Nuland, asystent sekretarza stanu USA do spraw Europy. Rozmowy za zamkniętymi drzwiami dotyczyły planu pokojowego dla Donbasu. Ostatnio towarzyszył Władimirowi Putinowi podczas rozmów o Ukrainie w Berlinie. Miał też niejednokrotnie odbywać tajne podróże do Doniecka.