Graj, koloruj i łącz kropki, czyli mikołajkowe prezenty z głową
piątek,
2 grudnia 2016
Gry planszowe to już nie tylko niezbędny element towarzyskich spotkań, ale także niezwykle popularny prezent. Podobnie jak kolorowanki nie tylko dla najmłodszych, ale głównie dla dorosłych, czy książki z zabawami w stylu „połącz kropki” i „znajdź różnice” królują na sklepowych półkach nie tylko podczas przedświątecznego sezonu. Z pewnością będą cieszyć się wzięciem przed mikołajkami.
Coraz częściej rodzinne albo towarzyskie spotkania nie może obyć się bez jednego elementu. Jakiego? Gry planszowej. To też hit tegorocznych prezentów pod choinkę. W wielu sklepach to właśnie stosy „planszówek” zajmują główne miejsce na wystawach.
zobacz więcej
Zwietrzyli interes
Okazuje się, że również sami producenci zrozumieli już, że planszówki to nie tylko rozrywka dla małej grupy osób, ale świetny sposób spędzania czasu dla coraz szerszej rzeszy ludzi. Dowodem może być to, że w każdym „szanującym się” sklepie sprzedającym książki, czy płyty zawsze znajdzie się półka z grami.
Co najczęściej wybierają przyszli fani i które gry nie tylko cieszą się powodzeniem, ale również uważane są za kultowe? – W tym momencie ogromną popularnością cieszy się nowa odsłona bardzo popularnej serii Carcassonne: Star Wars. Na topie są gry familijne takie jak Epoka Kamienia Junior, czy Terra. 3 – wymienia Wacławczyk.
Ta pierwsza to kolejna wersja klasycznej gry o podobnej nazwie, czyli Carcassonne. Hit w wielu sklepach sprzedany został w ponad 6 mln egzemplarzy. Gra ta nie ma klasycznej planszy. Gracze wyciągają losowe elementy planszy i kładą na stole, układając przy sobie tak, aby stworzyć nowe zamki, rzeki, łąki.
Po stworzeniu nowego obiektu, można przejąć nad nim kontrolę. Im więcej żetonów znajduje się na stole, tym obiekty robią się większe, czasem się łączą. W chwili gdy dany obiekt zostaje ukończony - jak miasto lub droga - osoba kontrolująca go otrzymuje punkty, a znacznik kontroli wraca do gracza. Należy jednak uważać, by nagle nie odkryć, że wszystkie znaczniki kontroli zostały rozstawione na planszy w nieukończonych obiektach. W takiej sytuacji nie ma możliwości zdobywania kolejnych punktów. Celem gry jest zebranie jak największej liczby punktów. Grę można rozszerzać przez dodatki, istnieją też samodzielne gry oparte na zasadach Carcassonne. Zabawa jest przednia.
„Towar spod lady”
– Licząc procentowo, największa liczba graczy posiada właśnie ten tytuł. Dzieciom zdecydowanie mogę polecić grę Epoka Kamienia Junior. Za to młodzieży i dorosłym Carcassonne Gorączka Złota 4 – dodaje Wacławczyk. Dużym powodzeniem cieszą się także takie pretendujące do miana kultowych „klasyki” jak Kolejka, czy DixIt. – To też świetne gry, tylko stosunkowo niedawno zyskały popularność, przez co jeszcze potrzebują czasu – ocenia.
Kolejka to gra planszowa opowiadająca o realiach życia codziennego w latach schyłkowego PRL. Zadanie graczy wydaje się proste. Muszą wysłać swoją rodzinę do sklepów na planszy i kupić wszystkie towary z wylosowanej listy zakupów. Problem polega jednak na tym, że półki w pięciu osiedlowych sklepach są puste. Gracze ustawiają swoje pionki w kolejkach, nie wiedząc z początku do którego sklepu zostanie dostarczony towar. Napięcie rośnie, gdy odsłania się karty dostawy towaru i okazuje się, że kart towaru starczy tylko dla kilku szczęśliwców, stojących najbliżej drzwi do sklepu.
Jak to w PRL bywało, kolejka zaczyna napierać na drzwi, bo każdy chce być pierwszy. Do przepychania się w kolejce gracze używają zagrywanych z ręki kart kolejki, takich jak: „Matka z dzieckiem na ręku”, „Pan tu nie stał” czy „Towar spod lady”. Muszą jednak uważać na „Remanent”, „Pomyłkę w dostawie” oraz na stojące w każdej kolejce czarne pionki – spekulantów. Z zakupami wrócą do mieszkania tylko ci, którzy najsprawniej wykorzystali trzymane w ręku karty kolejki.
– Nie uważam, że w kolorowaniu należy dążyć do perfekcji, trzymać się ściśle schematów, ram. To ma być zabawa, zaznaczanie swojej obecności, swojej indywidualności, relaks, więc nie ma się, co martwić, że coś nie zostało dokładnie pokolorowane – mówi Johanna Basford, czyli „królowa kolorowanek”. Szkocka ilustratorka jest autorką znanych na całym świecie i przetłumaczonych na 14 języków książek „Tajemny ogród” i „Zaczarowany las”, których sprzedano ok. 6,8 mln egzemplarzy. Gdy tworzyła pierwszą kolorowankę nie myślała, że odniesie tak spektakularny sukces. Sama o sobie mówi, że jest „atramentową ewangelistką”, nie używa komputera do tworzenia rysunków a inspiracje czerpie z natury i swojego dzieciństwa.
zobacz więcej
DixIt to z kolei gra na skojarzenia, w której w każdej z tur jeden z graczy staje się bajarzem. Wybiera jedną ze swoich kart i mówi zdanie, które do niej nawiązuje. Pozostali gracze wybierają jedną z własnych kart, która najlepiej pasuje do zdania bajarza. Następnie wszystkie wybrane karty są mieszane i zadaniem pozostałych graczy jest odgadnięcie, która z nich należała do bajarza.
Nerwy jak postronki
Wiele osób wybiera również Jengę, która nie jest może klasyczną planszówką, ale grą zręcznościową, w której z drewnianej wieży gracze kolejno usuwają z budowli dowolny klocek poniżej skończonego poziomu i układają go na górze. Przegrywa osoba, która wyciągając klocek, przewróci wieżę. Do Jengi trzeba mieć opanowane nerwy i pewne ręce.
Planszówki to wydatek rzędu 40-400 złotych. Te najpopularniejsze i oryginalne kosztują ok. 200-300 złotych, ale warto pamiętać, że to inwestycja na lata w dobrą zabawę dla całej rodziny lub grupy znajomych. Z zakupem warto się pospieszyć, bo jak się okazuje niektórych z nich może na sklepowych półkach przed świętami zabraknąć.
– Szczerze powiedziawszy już w tym momencie, nie spodziewaliśmy aż tylu zamówień. Jest prawdopodobieństwo, że parę gier się wyprzeda przed gwiazdką. Jeszcze takiego szału na gry planszowe nie było – mówi Wacławczyk.
Podobnie jak planszówki, ogromną popularnością cieszą się „kolorowanki dla dorosłych”. – Niby dla dorosłych, a wielu rodziców kupuje je też dla swoich dzieci. Różnica polega tylko na tym, że kolorowanki te są bardziej skomplikowane. Mają więcej szczegółów do pokolorowania – tłumaczy Magda, pracownica jednej z warszawskich księgarni.
Królowa kolorowanek
Działy z kolorowankami pękają w szwach. Znajdą w nich coś dla siebie zarówno miłośnicy mandali, zwierzaków, kwiatów, czy pejzaży. Najchętniej kupowane kolorowanki to oczywiście te autorstwa „królowej kolorowanek”, czyli Johanny Basford. „Tajemny ogród”, „Zaczarowany las”, „Zagubiony ocean” oraz „Magiczna dżungla” to tytuły czterech dostępnych również w Polsce książek jej autorstwa. Poza tym, że znajdujące się w nich obrazki można pokolorować, Johanna w każdej z nich zamieszcza kilkanaście zagadek. Chodzi w nich głównie o to aby znaleźć drogę do wyjścia w labiryncie lub odnaleźć na rysunkach np. 15 biedronek.
– Kolorowanki to taki cyfrowy detoks. Wszyscy albo prawie wszyscy są wciąż „podłączeni” do swoich elektronicznych urządzeń, co sprawia, że trudno jest się skupić, skoncentrować na jednym zadaniu, bo co chwila słyszysz dźwięk przychodzącej wiadomości, kusi cię żeby zerknąć np. na Instagram albo Facebooka. Kolorowanie daje nam możliwość, aby skupić się na czymś „analogowym”, spojrzeć na coś innego niż ekran komputera, czy komórki, skupić się bez żadnych zakłóceń – tłumaczy w rozmowie z tvp.info Johanna Basford.
– Fani kolorowanek piszą mi, że znaleźli wreszcie coś relaksującego, kojącego. Ja też się tak czuję, gdy rysuję. Jestem tylko ja i mój rysunek, cała reszta się rozpływa, jest gdzieś daleko. Myślę i mam nadzieję, że ludzie mają podobne odczucia, gdy kolorują moje kolorowanki, że są w takiej własnej bańce mydlanej, z której szalony, cyfrowy wszechświat nie jest w stanie ich wyrwać – przekonuje.
Tysiąc kropek
Wśród autorów najpopularniejszych kolorowanek znaleźć można także Polaków. Anita Graboś po wyspach i pestkach, zachęca swoich fanów do kolorowania obrazków z wyrażającymi złość zwrotami jak „motyla noga”, czy „A niech to dunder świśnie!”.
Sama kolorowanka to wydatek rzędu 30-40 złotych. Droższe są kredki. Za te najlepsze można zapłacić nawet 800-1000 złotych. Przesada? Skądże. Chętnych nie brakuje.
Dla tych, którzy kolorować nie lubią i najchętniej skomplikowany obrazek zamazaliby czarną kredką, dobrym prezentem może okazać się inna książka - zabawa w łączenie kropek. Nie 10, czy 20 a nawet tysiąc. Do wyboru mamy łączenie kropek w arcydzieła, zabytkowe budowle lub zwierzęta. Koszt tych książek to 20-40 złotych.
Tegoroczną nowinką, która z pewnością już niebawem dołączy do prezentowych hitów spod znaku „mind-fulness”, czyli kreatywnych, rozwijających wyobraźnię i odstresowujących, będą książki z serii „znajdź różnice”. „Wytęż wzrok. Wilq Superbohater” to jedna z pierwszyh tego typu książke, które ukazały się na polskim rynku. Ich autorem jest Bartosz Minkiewicz, który wraz z bratem publikował swoje rysunki m.in. w „Tygodniku Powszechnym”. Bohater rysunków, czyli Wilq Superbohater na Facebooku ma już ponad 67 tys. fanów. Być może po tegorocznych Mikołajkach oraz świętach Bożego Narodzenia grono to znacznie się powiększy.