Dziękujemy za emocje! Nasi sportowcy błyszczeli w mijającym roku
sobota,
31 grudnia 2016
Całe spektrum emocji zagwarantowali kibicom sportowcy w 2016 roku. Z jednej strony piłkarze dostarczyli nam powodów do dumy i radości, z drugiej mieliśmy żenującą aferę dopingową podczas igrzysk olimpijskich w Rio. Portal tvp.info zaprasza na sportowe podsumowanie najważniejszych wydarzeń.
Na kolejną imprezę, która wywołałaby u kibiców nie tylko konkretnej dyscypliny przyspieszone bicia serca, trzeba było czekać do czerwca i trzeba przyznać, że warto było.
Tegoroczne Euro we Francji zapowiadało się niezwykle obiecująco. Po raz pierwszy od dawna mieliśmy naprawdę solidną drużynę – Roberta Lewandowskiego, jednego z najlepszych piłkarzy świata, świetnych bramkarzy i Adama Nawałkę, trenera, który to wszystko poukładał.
Uśmiech losu
Nie da się ukryć, że formuła tegorocznego turnieju wybitnie nam sprzyjała. Powiększenie liczby drużyn do 24 sprawiało, że do dalszej fazy można było awansować nawet z trzeciego miejsca w grupie. Naprawdę trzeba byłoby być, no właśnie, Polską z poprzednich imprez, żeby z tego ułatwienia nie skorzystać.
Na szczęście obecna ekipa Biało-Czerwonych znaczącą różni się od tej z poprzednich lat. Na losowanie czekaliśmy z zainteresowaniem, a nie ze strachem. Gdy okazało się, że trafiliśmy na zespoły z Niemiec, Ukrainy i Irlandii Północnej, nie trzeba było być nie wiadomo jakim optymistą, żeby wskazać, że będziemy rywalizowali o pierwsze miejsce w grupie.
Przed turniejem Nawałka nie chciał zapeszać. Jako dobry dyplomata mówił o pozytywnej presji, szans nie oceniał. – Są tutaj najlepsze drużyny z Europy, nie ma słabych zespołów. W żadnym meczu nie ma zdecydowanego faworyta – przyzawał. Cała Polska jednak czuła, że to może być czas jego piłkarzy.
„Jest trochę smutku, ale za chwilę będzie coraz więcej radości”.
zobacz więcej
Crowe zachwycony
Pierwsze trzy mecze potwierdziły te przypuszczenia. Zwycięstwa nad Irlandią (pierwsza w historii wygrana polskiej kadry w spotkaniu tej rangi) i Ukrainą oraz bezbramkowy remis z Niemcami potwierdziły, że nasza reprezentacja może w tym turnieju namieszać. Poza skutecznością i walecznością nasi grali też niezwykle efektownie. Aż chciało się ich oglądać. Podbili serca nie tylko polskich kibiców, ale także zagranicznych gwiazd. Hollywoodzki aktor Russell Crowe każdy mecz komentował na Twitterze.
Droga do finału jeszcze nigdy nie wydawała się być tak prosta. Szwajcarów w 1/8 finału Lewandowski i spółka wyeliminowali po rzutach karnych. W ćwierćfinale czekała słaba, wydawało się wówczas, Portugalia, która awansowała bez żadnego zwycięstwa w grupie z Węgrami, Islandią i Austrią. Do tego w ostatnim meczu Cristiano Ronaldo i spółka ledwie uratowali remis z Madziarami. Bez wątpienia nie była to drużyna, która tak bezlitośnie sprała Biało-Czerwonych podczas mistrzostw świata w Korei i Japonii.
Imponowali walecznością
Znów doszło do karnych, ale tym razem to Polacy mieli pecha. Spudłował nasz bohater, Kuba Błaszczykowski, który podczas wcześniejszych spotkań strzelił dwa gole i zaliczył asystę przy bramce Milika przeciwko Irlandii. Żal pozostał, ale nikt nie miał pretensji. Polska imponowała bowiem walecznością, nie doznała żadnej porażki w regulaminowym czasie, odpadła zaś po meczu z późniejszym mistrzem Europy i podbiła serca kibiców. Jak odpadać z turnieju, to tylko tak!
– Smutku nie czuję, cieszymy się z tego, co mamy. Czujemy pewien niedosyt, ale myślę, że dostarczyliśmy kibicom dużo radości. Piłka nożna znowu odzyskała swoje miejsce w sercach kibiców – mówił na antenie TVP Adam Nawałka.
Na kolejną imprezę sportową – igrzyska olimpijskie – musieliśmy czekać ledwie miesiąc, ale zanim się rozpoczęła, byliśmy świadkami wyjątkowo żenującego spektaklu. Jeszcze przed rozpoczęciem zmagań w Rio de Janeiro Adrian Zieliński, jeden z najbardziej utalentowanych sztangistów ostatnich lat, wpadł na dopingu.
Afera z nandrolonem
Okazało się, że złoty medalista igrzysk w Londynie sprzed czterech lat stosował nandrolon. To jeden z najpopularniejszych sterydów anabolicznych. Pomaga w szybszym rozwoju masy mięśniowej, bo poprawia metabolizm, przyspiesza syntezę białek. Do tego zwiększa rozrost kości i zatrzymuje wodę w organizmie, dzięki czemu sportowcy nie narzekają na bóle w stawach, a w podnoszeniu ciężarów to ważna rzecz.
Środek ten ma jednak długą listę efektów ubocznych, m.in. wywołuje duży trądzik. Pewne podejrzenia, iż Zieliński przyjmował nandrolon, dawała jego cera. Choć ma już 27 lat, w Brazylii miał trądzik jak szóstoklasista przed sprawdzianem.
Zieliński poszedł w zaparte. - Nigdy nie zażyłem żadnej substancji zakazanej. Nie wiem, jak to się znalazło w moim organizmie – powtórzył na lotnisku w Warszawie, gdy jak niepyszny wrócił do Polski jeszcze przed rozpoczęciem igrzysk. Wyniki laboratoryjne wskazywały co innego.
Rodzinny interes
Jakby tego było mało, na nandrolonie wpadł również jego brat Tomasz Zieliński i on też został zdyskwalifikowany. Ponieważ byli zawodowymi żołnierzami, obydwaj zostali wykluczeni z wojskowego klubu CWZS Zawisza Bydgoszcz i zwolnieni ze służby bez możliwości powrotu.
Na szczęście była to jedyna taka kompromitacja Polaków w Rio. Jednocześnie jednak, choć z małymi wyjątkami, pozostali sportowcy jakoś szczególnie nie zaimponowali podczas tej imprezy. Niewiele zabrakło, a po raz trzeci z rzędu wróciliby z igrzysk z dziesięcioma medalami, ale tym razem na finiszu udało się wywalczyć jedenasty. Dorobek złota był jednak dwukrotnie mniejszy niż w Pekinie 8 lat wcześniej (4) i taki sam jak w Londynie (2), więc o postępie mowy nie ma.
Największy sukces odniosła Anita Włodarczyk, która w fenomenalnym stylu triumfowała w konkursie rzutu młotem. Już w drugiej próbie przekroczyła 80 m i zapewniła sobie złoto. W kolejnej – z wynikiem 82,29 m pobiła rekord świata. Nad drugą Chinką Zhang Wenxiu miała aż 5,5 metra przewagi. To jest przepaść.
Zawody życia
– Zawody życia, po pierwszej kolejce już wiedziałam, że mam złoty medal. Od drugiej szłam na całość. Masakra. Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie – mówiła na antenie TVP. Co ciekawe, ten wynik przetrwał niecałe dwa tygodnie. Włodarczyk poprawiła go o ponad pół metra (82,98 m) w Memoriale Kamili Skolimowskiej.
O ile złoto Anity było w zasadzie pewniakiem, o tyle nasze drugie mistrzynie olimpijskie – wioślarki Magdalena Fularczyk-Kozłowska i Natalia Madaj już takimi faworytkami nie były. Tym bardziej należy im się chwała, że dzięki swoim umiejętnościom, talentowi i pracy stanęły na najwyższym stopniu podium.
Niefortunnie igrzyska zakończyły się dla naszego dyskobola Piotra Małachowskiego. Po cichu liczyliśmy na złoty medal i miał takowy zapewniony do ostatniej kolejki. Niemiec Christopher Harding w ostatnim rzucie wydarł go Polakowi. Tak jak osiem lat wcześniej w Pekinie Małachowski wywalczył srebro, ale teraz stracił złoto. Niby medal ten sam, ale jednak różnica jest.
Lekki niedosyt
– Zdobyłem kolejny medal dla Polski. Po to tu przyjechałem. Jest lekki niedosyt, ale cóż, taki jest sport, to jest właśnie jego piękno – mówił w rozmowie z TVP polski dyskobol. – Chcę mieć złoty medal. Kibice, przyjaciele, ale też ci, którzy mnie nie lubią, będą więc musieli się ze mną męczyć do Tokio – dodał.
Srebro z Rio przywieźli także kajakarka Marta Walczykiewicz oraz Maja Włoszczowska w kolarstwie. Ta ostatnia – podobnie jak Małachowski – również musiała aż osiem lat czekać, by ponownie stanąć na olimpijskim podium. Można chyba pokusić się o stwierdzenie, że te dwa medale to nagroda także za cierpliwość i ogromną ambicję.
Brązowe medale przywieźli natomiast kolarz Rafał Majka, wioślarki Maria Springwald, Joanna Leszczyńska, Agnieszka Kobus i Monika Ciaciuch w czwórce podwójnej kobiet, kajakarki Karolina Naja i Beata Mikołajczyk, zapaśniczka Monika Michalik, pięcioboistka Oktawia Nowacka oraz młociarz Wojciech Nowicki.
Klasa paraolimpijczyków
Te jedenaście krążków dało nam 33. miejsce w klasyfikacji medalowej. Dość słabo, trzeba przyznać, bowiem wyprzedziły nas takie „potęgi” jak Uzbekistan czy Serbia. Znacznie lepiej poradzili sobie nasi paraolimpijczycy, którzy zajęli 10. miejsce z 39 medalami (9 złotych, 18 srebrnych i 12 brązowych).
Po igrzyskach odbyła się tylko jedna znacząca impreza z udziałem naszej reprezentacji – mistrzostwa Europy kobiet w piłce ręcznej. Niestety, nasze szczypiornistki wróciły ze Szwecji na tarczy. Przegrały trzy mecze fazy grupowej i tylko w ostatnim stanowiły równorzędne rywalki, ulegając Niemkom 22:23. Ostatecznie zostały sklasyfikowane na 15. miejscu, na 16 startujących ekip. Zdecydowanie więcej spodziewaliśmy się po czwartej drużynie dwóch poprzednich finałów mistrzostw świata. Z drugiej strony ten zespół jest w przebudowie i warto dać mu czas.
Szmat czasu, bo aż 19 lat, minęło natomiast od ostatniego występu polskich piłkarzy w Lidze Mistrzów. Na szczęście w tym roku nie obchodziliśmy smutnej, okrągłej rocznicy. Postarała się o to Legia Warszawa, która wreszcie zdołała przebrnąć przez eliminacje.
Sławetne lanie
Pomogło losowanie. Mistrz Czarnogóry HSK Zrinjski Mostar, słowacki AS Trencin czy irlandzki FC Dundalk to nie byli rywale z najwyższej półki. Na takich mistrzowie Polski trafili natomiast w fazie grupowej. Borussia Dortmund, Real Madryt czy Sporting Lizbona gwarantowały szwejkowskie „sławetne lanie”. I takie początkowo było. Legia przegrała trzy pierwsze mecze, tracąc w nich 13 goli i strzelając ledwie jednego.
Potem jednak karta się odwróciła. Sensacyjny remis 3:3 z Realem i kosmiczny mecz z Borussią (4:8) pokazały, że polską drużynę stać na pierwsze zwycięstwo i dopięła swego. Pokonanie Sportingu w ostatniej kolejce zapewniło awans do 1/16 finału Ligi Europy, w którym zmierzy się z Ajaxem Amsterdam. Rywal markowy, ale na pewno nie poza zasięgiem drużyny Jacka Magiery. Szkoda, że kibice nie dostosowali się poziomem do gry zawodników Legii...
Bezkonkurencyjni w Lidze Mistrzów, tym razem w piłce ręcznej, byli zawodnicy Vive-Tauronu Kielce. To pierwszy polski zespół, który wygrał te prestiżowe rozgrywki. W finale turnieju Final Four w niemieckiej Kolonii ekipa Tałanta Dujszebajewa pokonała węgierski MVM Veszprem KC 39:38.
W dobrych nastrojach rok kończą także piłkarze Nawałki. Po mistrzostwach Europy rozegrali cztery kolejki eliminacji mistrzostw świata w Rosji w 2022 roku. Trochę niefortunnie zremisowali w pierwszym spotkaniu z Kazachstanem 2:2, ale potem wygrali trzy kolejne mecze i mają w tabeli trzy punkty przewagi nad Czarnogórą.
Do tego biało-czerwoni od października zajmują 15. miejsce w rankingu UEFA, najwyższe w historii. Pożytek z tego niewielki, ale miło jest mieć świadomość, że zajmujemy wyższą pozycję niż choćby Włosi, czterokrotni mistrzowie świata...
Liczymy na awans
Właśnie występami zawodników Adama Nawałki będziemy szczególnie emocjonowali się w przyszłym roku. Dokończą eliminacje i liczymy, że wywalczą awans do turnieju w Rosji.
Najważniejszą imprezą dla lekkoatletów będą natomiast mistrzostwa świata w Londynie. Trzymamy kciuki, żeby i w stolicy Wielkiej Brytanii poprawili wynik sprzed dwóch lat z Pekinu, gdy z dorobkiem ośmiu medali zajęli bardzo dobre szóste miejsce, przed Rosją czy Kubą.
Mijający rok bez wątpienia był jednym z najlepszych w polskim sporcie od lat. Fakt ten powinien cieszyć również dlatego, że to bardzo dobry prognostyk przed kolejnym, 2017 rokiem. Sportowcy, trzymamy za Was kciuki!