Rok 2016 zadziwiał i wzruszał do łez. Wydarzenia, które zapamiętamy
niedziela,1 stycznia 2017
Udostępnij:
Sportowcy pomagający sobie przekroczyć linię mety, marzenia dzieci, które spełniły się w najbardziej zaskakujący sposób i zwykłe ludzkie odruchy serca – rok 2016 obfitował w inspirujące momenty.
„Wiem, wiem, masz już mnie dość. Twoje ukochane gwiazdy zmarły, twój telefon wybuchł, a szukanie pokemonów znudziło się szybciej niż powinno. Ale przyjrzyj się bliżej, przecież nie było tak źle” – tak mógłby napisać stary, 2016 rok.
I gdy faktycznie przyjrzeć się bliżej, coś jednak udało nam się osiągnąć: w Kolumbii zapanował pokój, dziura ozonowa nad Antarktyką zaczęła się zmniejszać, papież i patriarcha prawosławny spotkali się po raz pierwszy od tysiąca lat, a w Indiach jednego dnia posadzono 50 milionów drzew.
Ale ten rok wypełniony był też tym, czego tak łatwo skatalogować, zapisać i zachować się nie da – emocjami. Często takimi, które pozostawiały podpuchnięte oczy i ślady łez na policzkach.
Bożego Narodzenia sprzyja wzruszeniom. W czerwieni, złocie i świetle choinkowych lampek świat wydaje się lepszy i miękną nawet najtwardsze serca.
Magiczne święta
„Nie krew i ciało, ale serce wiąże synów i ojców” – pisał niemiecki poeta Friedrich Schiller.
– Staram się nie płakać, nie płakać zbyt wiele – powiedziała Janelle, mama 11-letniego Landona, chłopca, który w tym roku otrzymał najbardziej niezwykły prezent w życiu – certyfikat adopcyjny.
Landon był synem Janelle z jej pierwszego związku, wychowywanym jednak przez jej drugiego męża. Kiedyś powiedział nawet mamie, że chciałby „poślubić tatę”, by tak jak ona też mieć jego nazwisko.
Ślub nie był potrzebny, ale kilka miesięcy starań – owszem. I jak pokazuje film nagrany przez mamę, to był najpiękniejszy prezent gwiazdkowy w życiu jej 11-letniego syna. Wraz z Landonem płakały setki tysięcy internautów.
Małe, gorące serca
Nic tak nie rozczula jak dzieci, szczególnie te najmniejsze. Mason i Hawk to bliźniaki. Hawk urodził się z przepukliną przeponową i niewydolnością płuc. Lekarze przeprowadzili kilka operacji, ale potem okazało się, że nie potrafią już maluszkowi pomóc.
Jedenaście dni po narodzinach rodzice postanowili przedstawić Masonowi jego brata. A ten po prostu go przytulił.
– Gdy tylko Mason poczuł Hawka, wyciągnął do niego rękę i uśmiechnął się – opowiadała mama bliźniaków.
Historią bliźniaków i ich zdjęciem rodzice chłopców podzielili się na Facebooku. Pięć dni później Hawk przegrał walkę o życie.
Wszyscy powinniśmy być jak Alex
„Drogi prezydencie Obamo. Czy pamięta pan chłopca z Syrii, którego zabrała karetka? Czy może pan po niego pojechać i go tutaj sprowadzić? Może pan zaparkować na podjeździe albo na ulicy, będę na was czekać z flagami, kwiatami i balonami. Będziemy dla niego rodziną, a on będzie naszym bratem. Moja młodsza siostra Catherine będzie łapać dla niego motyle i świetliki. W mojej szkole mam kolegę z Syrii, Omara. Poznam go z Omarem i będziemy się razem bawić”. Taki list do prezydenta Baracka Obamy napisał 6-letni Alex.
Ten list amerykański prezydent odczytał podczas posiedzenia ONZ ws. uchodźców.
Omar Daqneesh, bo tak nazywa się chłopiec wydobyty z gruzów Aleppo, stał się symbolem tej wojny. Na zdjęciu, które obiegło świat, siedzi spokojnie w karetce. Jest pokryty kurzem i krwią, na jego policzkach widać ślady łez.
To wtedy zaczęto powtarzać stwierdzenie, że w Syrii „dzieci już nawet nie płaczą”.
Wielki mały człowiek
W 2016 roku sporo wzruszeń dostarczyły także te momenty, gdy świat dorosłych spotykał się ze światem dzieci. Efekty bywały zaskakujące.
Wieczorne spotkanie na szczycie (fot. Official White House Photo by Pete Souza)
To było prawdziwe spotkanie na szczycie. Mały książę George przyjął prezydenta USA Baracka Obamę… w szlafroczku. Syn brytyjskiej pary książęcej był nieco zawstydzony.
W tym roku spełniło się wielkie i wydawałoby się, że nierealne, marzenie chłopca z afgańskiej wioski. Zdjęcie małego piłkarza w koszulce Lionela Messi’ego zrobionej z reklamówki, obiegło świat i dotarło także do piłkarskiego gwiazdora.
Messi obiecał, że z chłopcem się spotka i słowa dotrzymał. Stało się to w połowie grudnia, gdy drużyna FC Barcelona zagrała mecz towarzyski z Al Ahli w Katarze. Chłopiec wyszedł ze swoim idolem na boisko i tak mu się spodobało, że nie chciał odejść. W końcu zniósł go z murawy jeden z sędziów.
Najpiękniejszy obrazek z Rio
Igrzyska olimpijskie to nie tylko sportowa rywalizacja. W półfinale biegu na 5000 metrów udowodniły to Amerykanka Abbey D'Agostino i Nowozelandka Nikki Hamblin.
Na jednym z okrążeń finałowego biegu Hamblin potknęła się i upadła na bieżnię prosto pod nogi D'Agostino. Amerykanka podniosła się, ale zamiast gonić rywalki, pomogła wstać Nowozelandce.
Por su gran gesto olímpico, Nikki Hamblin y Abbey D'Agostino fueron recalificadas por los jueces y avanzaron pic.twitter.com/nTk0yHTPpP
Ta zrewanżowała się niedługo później. Boląca kostka Abbey D'Agostino sprawiła, że zawodniczka musiała przysiąść na bieżni. Wtedy to Nowozelandka zrewanżowała się i pomogła wstać przeciwniczce.
Nikki Hamblin of New Zealand stops running during the race to help fellow competitor Abbey D'Agostino (USA) @Rio Olympics Aug16, 2016-KaiP pic.twitter.com/3RqEftaopr
Obie przebiegły jeszcze ponad 1,5 kilometra. Wyścig zakończyły ostatnie, ale dla wielu kibiców to one były zwyciężczyniami.
Równie dramatyczny i równie wzruszający był finisz triathlonu w Meksyku, gdy na ratunek skrajnie wyczerpanemu Jonny’emu Brownlee przybył jego brat Alistair. Podtrzymał półprzytomnego Johnny’ego, pomógł mu biec, a na samym finiszu przepchnął go przez linię mety.
Łańcuch bezinteresownej pomocy
Nie tylko sportowcy udowadniali w ubiegłym roku, że dobroć, współczucie i zwykłe ludzkie odruchy nie zniknęły. W listopadzie świat obiegły obrazki ludzkiego łańcucha pomocy.
Podczas powodzi w Maryland, która pochłonęła dwie ofiary, kilkoro mieszkańców Ellicott City postanowiło pomóc kobiecie, która utknęła w samochodzie zalewanym przez hektolitry wody.
Narażając własne życie – jednego z nich omal nie zmiotła woda – utworzyli ludzki łańcuch i wyciągnęli z auta przerażoną kobietę.
Bezinteresowną pomoc można też przeliczyć na pieniądze. Dokładnie na 384 tysiące 290 dolarów. Jedno zdjęcie sprawiło, że swoje portfele otworzyło 17447 osób z 70 krajów.
Starszy mężczyzna przez lata przemierzał ulice Chicago i sprzedawał lody. Gdy jego córka zmarła, a żona zachorowała, 89-letni Fidencio Sanchez pracował nadal – nie dla przyjemności, ale po to, by przeżyć.
Na emeryturę, po pół wieku pracy na ulicach Wietrznego Miasta, wysłali go internauci. Podczas zbiórki w sieci zebrali ponad 384 tysiące dolarów.
– Wyglądał na bardzo zmęczonego, jakby potrzebował dnia wolnego i świat dał mu sporo wolnych dni – mówił Joe Loera, organizator zbiórki.
Zdjęcie główne: Przykład małego Afgańczyka pokazuje, że marzenia się spełniają (fot. EPA/JAWAD JALALI)