Po godzinach

Dyplomacja w 140 znakach. O czym ćwierkają prezydenci

Twittuje królowa Elżbieta II, papież Franciszek, Władimir Putin, Andrzej Duda i oczywiście Donald Trump. Wśród życzeń i zapowiedzi oficjalnych wizyt, w mediach społecznościowych przywódcy biorą się też za prawdziwą politykę. Warto? Przykład Baracka Obamy pokazuje, że tak. 140 znaków pomogło mu zasiąść w Gabinecie Owalnym. Dwukrotnie.

W polityce słowa mają znaczenie. Dlatego światowi przywódcy często produkują starannie spreparowane wiadomości, które wysyłają w świat. Coraz więcej rządów i przywódców korzysta z Twittera. To nowa dyplomacja – zawarta w 140 znakach.

– To szybka, dynamiczna i krótka forma komunikacji. Tu musi się dziać, krótka, ale częsta informacja i szybka reakcja – podsumowuje dr Wojciech Szalkiewicz, specjalista od marketingu politycznego, wykładowca Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Olsztynie.

Według danych z 2016 roku ze 193 państw zrzeszonych w Organizacji Narodów Zjednoczonych, 90 procent istnieje na Twitterze. 19 z 20 rządów G20 posiada swój oficjalny profil, tak jak niemal wszyscy liderzy G7 – oprócz kanclerz Niemiec, Angeli Merkel. W pierwszej trójce najchętniej obserwowanych liderów znajdują się natomiast papież Franciszek, premier Indii Narendra Modi oraz Donald Trump. To dane z końca stycznia. Gdyby podobny ranking przeprowadzić rok wcześniej liderem byłby Barack Obama.

Konto Franciszka jest też jednym z najbardziej angażujących. Tysiące wiernych podają sobie dalej jego krótkie wiadomości. I nie wszystkie dotyczą spraw duchowych – w grudniu na przykład papież dziękował za urodzinowe życzenia. Ale początków komunikacji w serwisach społecznościowych należy szukać tam, gdzie internet zadebiutował, czyli za oceanem. I okazuje się, że wystarczył zaledwie rok od uruchomienia Twittera, by został wykorzystany w polityce.
Prekursor Obama

Tym wpisem senator Barack Obama, w kwietniu 2007 roku rozpoczął pierwszą kampanię prezydencką na Twitterze. W nieco ponad rok, po starcie platformy wymiany myśli w 140 znakach. W 2011 roku 28 liderów światowych śledziło Baracka Obamę na Twitterze, a nie śledziło oficjalnego profilu Białego Domu. Teraz znajdują się wśród 85… milionów obserwujących. Obecnie Barack Obama jest numerem trzy wśród wszystkich użytkowników Twittera, pierwszym wśród polityków.

– Barack Obama był prezydentem z tabletem w ręku, rozumiał media społecznościowe, potrafił z nich korzystać – przyznaje Wojciech Szalkiewicz. Komunikacja przez social media w ciągu ostatniej dekady stała się standardem. Internauci szukają komunikatów w takiej formie – krótkiej, szybkiej, interaktywnej.
R jak królowa

Co nie oznacza, że politycy w sieci udzielają się sami. Informacje piszą zazwyczaj tak zwani ghostwriterzy. W przypadku brytyjskiej monarchini – robią to pracownicy Pałacu Buckingham.

Elżbieta II „zaćwierkała” raz – w 2014 roku.

„Mam przyjemność otworzyć w Muzeum Nauki wystawę Wiek Informacji. Mam nadzieję, że spodoba się odwiedzającym – napisała monarchini, podpisując się Elżbieta R., gdzie R to łacińskie „regina” czyli „królowa”. Elżbieta nie jest w internecie nowicjuszem. Monarchini została pierwszym władcą na świecie, który wysłał e-maila. W 1976 roku co prawda nie było jeszcze internetu, ale istniał jego przodek – ARPANET. Elżbieta II wysłała wiadomość z bazy wojskowej.
Dyplomacja twitterowa

Twitterowa dyplomacja pozwala przekazywać informacje niemal natychmiastowo, docierać do milionów odbiorców. Bywa też obciążeniem. Dlatego większość przywódców swojego konta nie prowadzi samodzielnie. Przykładem są pracownicy byłego sekretarza Stanu USA, Johna Kerry’ego, którzy nie przekazali mu kontroli nad jego Twitterem, by go „chronić”.

Ale powody bywają bardziej prozaiczne.

– Gdyby pisali sami, nie robiliby nic innego tylko odpisywali na tweety i komentarze na Facebooku. Gdy robią to fachowcy, efekt nie budzi kontrowersji. Gdy za pisanie biorą się politycy, to mamy sytuację Trumpa, co wpis, to kontrowersja – komentuje dr Wojciech Szalkiewicz.

Ostatni przykład – Donald Trump, wpis z 2 lutego na temat umowy jaką administracja Baracka Obamy zawarła z rządem Australi, a którą prezydent nazwał „głupią”. „Dacie wiarę? Administracja Obamy zgodziła się na przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Australii. Dlaczego? Przyjrzę się tej głupiej umowie” – pisze Donald Trump.

Tydzień temu Donald Trump swoimi wpisami praktycznie odwołał spotkanie z prezydentem Meksyku. Chodziło o to, że zasugerował, że prezydent Meksyku nie ma po co przyjeżdżać do Waszyngtonu, jeżeli nie zamierza zapłacić za mur, który ma oddzielić oba kraje. Ten sam mur, który Donald Trump obiecywał w kampanii. Dyplomacja w 140 znakach, na którą (kilka godzin później) także na Twitterze odpowiedział prezydent Meksyku Enrique Peña Nieto. Obecny lokator Białego Domu zdążył skomentować także stosunki z Izraelem, relacje z Rosją, Tajwanem, Kubą, Chinami oraz Iranem.

Choć to właśnie ta wyrazistość i kontrowersyjne wypowiedzi w mediach społecznościowych przyczyniły się do jego wygranej. Bo ta kampania pokazała jak w soczewce, że nie wystarczy być zwierzęciem politycznym, trzeba być zwierzęciem medialnym, a właściwie social medialnym.
„Nowe, nowe media”

– W Stanach Zjednoczonych, szczególnie w przypadku Baracka Obamy, media społecznościowe były miejscem kontaktu z politykiem, budowania społeczności, dla zainteresowanych i politycznie aktywnych obywateli. W Polsce przekaz jest jednokierunkowy, media społecznościowe nie są miejscem wymiany myśli. Dyskusje, jeżeli już występują, to odbywają się głównie pomiędzy politykami lub politykami i dziennikarzami. Brakuje dwustronności, interaktywności – podkreśla Szalkiewicz.

Bo „twiplomacy”, czyli komunikacja na Twitterze ma swoje prawa. W sieci, jak chyba nigdzie, obowiązuje zasada „obraz mówi więcej niż tysiąc słów”. Szczególnie, gdy ten obraz niesie pozytywną treść. Takie jak zdjęcia, które w serwisie Facebook zamieścili Mauricio Macri, prezydent Argentyny czy premier Kanady, Justin Trudeau.
 

Zasada numer dwa to kreatywność. Tak jak ten wpis zamieszczony na Instagramie – jeden z tych panów to Taavi Rõivas, były premier Estonii, drugi – jeden z jego gości. Kolorowe skarpetki premiera zrobiły furorę w sieci.

Sokiskandaal jätkub. Minu jalg paremal, vasakpoolse jätan Publiku reporteritele mõistatada. Etikett ei nõua kunagi igavust. #be_yourself

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Taavi Rõivas (@taaviroivas)

Konto na portalu społecznościowym nie jest tylko narzędziem używanym podczas wyborów. Przydaje się, by ogłaszać posunięcia rządu, choć miejsca na wyjaśnienia jest niewiele. Nie jest to także komunikacja jednokierunkowa i to kolejna zasada komunikacji w mediach społecznościowych.

Szczególnie, gdy przywódcy reagują na internetowe wydarzenia. W taki sposób prezydent Andrzej Duda zareagował na facebookowe wydarzenie „Sylwester z Andrzejem Dudą”. Chęć udziału w imprezie zadeklarowało ponad 300 tysięcy osób. W sieci, tak jak i w świecie realnym sprawdza się także inna zasada – zdjęcie z gwiazdą – nieważne czy kina, czy sportu, to jeden ze sposobów ocieplania wizerunku.

Przykłady można mnożyć. Władimir Putin spotkał się ze Stevenem Segalem, by jak informuje oficjalny profil prezydenta – pogratulować mu rosyjskiego obywatelstwa.

Prezydent Andrzej Duda gratuluje sportowcom, którzy z międzynarodowych zawodów przywożą medale lub dobre miejsca w klasyfikacji.

W ciekawą dyskusję wdał się natomiast prezydent Francji François Hollande, który za pośrednictwem Twittera… rozmawiał z Rihanną. Piosenkarka zapytała Hollande’a, czy widział jej list. Dodała, że czeka na odpowiedź. Sama sprawa dotyczyła kampanii Unicef-u dotyczącej edukacji.

„Droga Rihanno”, odpowiedział François Hollande. „Dziękuję za twoje zaangażowanie. Wkrótce dostaniesz moją odpowiedź. Edukacja jest moim priorytetem”. Zazwyczaj jednak Twitter służy jako narzędzie komunikacji w sprawach zdecydowanie bardziej oficjalnych. W 2016 roku wśród najczęściej używanych przez przywódców hashtagów znalazły się: #COP21, #Ukraine oraz #EU, a także #Rwanda oraz #Merkel.
Zdjęcie główne: Twitterową rewolucję zapoczątkował Barack Obama (fot. tvp.info)
Zobacz więcej
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„To była zabawa w śmierć i życie”. Od ćpuna po mistrza świata
Historię Jerzego Górskiego opowiada film „Najlepszy” oraz książka o tym samym tytule.
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„Geniusz kreatywności”. Polka obok gwiazd kina, muzyki i mody
Jej prace można podziwiać w muzeach w Paryżu, Nowym Jorku czy Londynie.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
Zsyłka, ucieczka i samobójstwo. Tragiczne losy brata Piłsudskiego
Bronisław Piłsudski na Dalekim Wschodzie uważany jest za bohatera narodowego.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
„Choćby z diabłem, byle do wolnej Polski”. Pierwszy Ułan II RP
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski skupia w sobie losy II RP.
Po godzinach wydanie 3.11.2017 – 10.11.2017
Kobiety – niewolnice, karły – rekwizyty. Szokujący„złoty wiek”
Służba była formą organizacji życia w tej epoce. Każdy kiedyś był sługą, nawet królewski syn.