– Nasze ciała opowiadają naszą historię. Droga każdego z nas jest inna, wyjątkowa, niepowtarzalna. Jedyny problem tkwi w tym, że nie wszyscy szanują fakt, iż nie wszyscy musimy wyglądać jak spod sztancy, jak modelowe obrazy zdrowia – mówi Tess Holiday, modelka XXL. Już trzy lata temu włoski Vogue przewidział, że kobiety takie jak ona zrewolucjonizują nie tylko świat mody.
Tess Holiday, znana również jako Tess Munster, ma 1,4 mln obserwatorów na Instagramie, nosi rozmiar 54 i ma zaledwie 165 cm wzrostu. Głośno zrobiło się o niej, gdy trzy lata temu podpisała kontrakt z brytyjską agencją MiLK. Od tamtej pory jest nie tylko rozchwytywaną modelką XXL, ale także głosem tych kobiet, które tak jak ona nie noszą standardowych rozmiarów.
Tess wiele razy apelowała do kobiet, aby nie wstydziły się swoich kształtów i wagi. W jednym z wywiadów wyznała, że nie obraża się, gdy ktoś mówi o niej, że jest gruba. – Dla mnie jest to tylko słowo. Nie zawsze tak było, zwłaszcza wtedy, zanim odkryłam, że w swoim ciele można czuć się dobrze, niezależnie od rozmiaru. Jestem szczęśliwa, gdy ktoś mówi o mnie, że jestem gruba – mówi.
„Ojciec mówił mi, że z moją figurą niczego nie osiągnę”
Jak prawie każda modelka, tak i ona ma osobistego trenera. Ćwiczy cztery razy w tygodniu, nie pije gazowanych napojów, unika fast foodów i stara się zdrowo gotować, choć jak przyznaje zdarzają jej się małe jedzeniowe grzeszki. Nie zawsze jednak wierzyła w siebie. Jedną z osób, które sprawiały, że Tess uważała się za mało atrakcyjną i kobiecą, był jej ojciec.
– Mój ojciec zawsze mi powtarzał, że owszem, mam ładną twarz, ale z moją figurą niczego nie osiągnę. Uważam, że ludzie, którzy powodują, że jesteś nieszczęśliwy, powinni zniknąć z twojego życia. Każdy z nas ma jakieś wady, moją jest po prostu jedzenie. Nie zamierzam przepraszać za to, że gdy mam ochotę na gorącą czekoladę i rogalika, to po prostu go jem – wyznaje.
Jak każda modelka XXL również Tess wzbudza mieszane uczucia. Dla jednych jest modową wyrocznią i wsparciem w ich braku akceptacji siebie, dla innych skandalistką, która promuje otyłość. O ile tym pierwszym dziękuje za wsparcie, tych drugich - jak mówi - ma w nosie. Intratny kontrakt z agencją modelek nie pojawił się od razu.
Tess Munster nosi rozmiar 54 (fot. Instagram/tessholliday)
„Inne kobiety utożsamiają się z tym gdzie byłam”
Na swoją szansę Tess musiała dosyć długo poczekać. Zanim go podpisała, robiła sesje do magazynów i katalogów z odzieżą dla kobiet o rozmiarach XXL. Dała się także poznać jako organizatorka akcji #effyourbeautystandards. Chciała pokazać, że piękno to nie tylko to w rozmiarze 0, jakie lansują poczytne magazyny i projektanci mody, ale także to, którego ona sama jest przykładem.
Tess zachęcała swoich fanów, aby zamieszczali na Facebooku i Instagramie swoje zdjęcia i opisywali historie. Akcja nabrała takiego rozgłosu i tempa, że w ciągu kilku miesięcy w sieci pojawiło się ponad pół miliona postów oznaczonych wymyślonym przez Tess hasztagiem. Modelka właśnie wtedy zdała sobie sprawę z tego, że zaczyna być głosem kobiet, których rozmiar odbiega od nierealnych wyznaczanych przez media standardów.
– Wiem, że inne kobiety utożsamiają się z tym, gdzie byłam i podobnie jak ja czują, że nie są wystarczająco dobre. Mam nadzieję, że dzięki tej akcji zrozumieją, że takie są bez względu na to, jaki rozmiar, figurę, czy kolor skóry mają – mówiła w jednym z wywiadów.
„Nasze ciała opowiadają naszą historię”
Popularność, zwłaszcza ta w mediach społecznościowych, nie tylko rosła z tygodnia na tydzień, ale sprawiła, że Tess doczekała się kontraktu z agencją MiLK. – Myślę, że jesteśmy jedyną agencją, w której pracuje modelka w jej rozmiarach. Dlaczego ją zatrudniłam? Bo jest wzorem dla wielu kobiet. Udowadnia, że nawet, gdy nosi się duży rozmiar, można dobrze wyglądać – mówiła Anna Shillinglaw, właścicielka MiLK Model.
Przyznała, że przeczytała wiele negatywnych komentarzy na temat swojej modelki, ale zignorowała je. – Wszyscy jesteśmy inaczej zbudowani. Każdy ma swoją historię – powiedziała. Sukces nie sprawił jednak, że negatywnych komentarzy na temat jej figury ubyło. Tess nie walczyła z nimi, ale stanowczo wypowiadała się i broniła tych kobiet, które tak jak ona nie są i raczej nie będą szczupłe.
– Nasze ciała opowiadają naszą historię. Droga każdego z nas jest inna, wyjątkowa, niepowtarzalna. Jedyny problem tkwi w tym, że nie wszyscy szanują fakt, iż nie wszyscy musimy wyglądać jak spod sztancy, jak modelowe obrazy zdrowia – mówiła. Pokazała zarówno swoim fanom, jak i wrogom, że może być szczęśliwa również prywatnie. Tworzy bardzo udany związek z Nickiem Holliday'em, który jest fotografem i autorem wielu zdjęć, jakie Tess zamieszcza na swoim Instagramie.
To zdjęcie Tess zilustrowało post na temat trudów macierzyństwa (fot. Instagram/tessholliday)
„Mam worki pod oczami z braku snu”
Niedawno po raz drugi została mamą. I tu znowu zaskoczyła wszystkich swoim szczerym wyznaniem. Udowodniła, że wbrew temu co promowane jest w idealnym świecie mody, nie stara się być do bólu idealna, co więcej pozwala sobie na chwile słabości. Otwarcie pisze o kompleksach, które wywołała u niej druga ciąża i ciężki poród. Na swoim Instagramie zamieściła zdjęcie, na którym płacze z wyczerpania po kilkunastu godzinach nieustannego usypiania synka.
„Tak naprawdę wygląda macierzyństwo. Jestem na nogach od trzeciej nad ranem. Za każdym razem, gdy próbuję położyć Bowiego spać, on się natychmiast budzi. Czy ząbkuje nie mam pojęcia. Muszę dziś pracować. Niemal codziennie pracuję po 15 godzin, opiekuję się dwójką chłopców. Zazwyczaj nakładam troszkę szminki i jakoś sobie radzę. Od niemal dwóch godzin cały czas płaczę. Dotarłam do swojej granicy wytrzymałości. Moja pewność siebie prysła razem z narodzinami drugiego dziecka i dzisiaj rano zrozumiałam dlaczego. Presja, aby żyć z wyglądania dobrze, jest za duża! Moja twarz jest cała w pryszczach od karmienia piersią i hormonów. Mam worki pod oczami z braku snu. Tak, sama wybrałam karierę bazująca na wyglądzie. Jednak presja jest gigantyczna nawet w branży XXL” – napisała.
Pod postem natychmiast pojawiło się kilkaset komentarzy ze słowami otuchy i solidarności. Już następnego dnia Tess zamieściła nowe zdjęcie i podziękowania za wsparcie w chwili słabości.
Ashleigh Dunn jest bardzo aktywna w mediach społecznościowych (fot. Instagram/ashleigh_dunn_)
„Jestem zmęczona tymi podziałami”
Koleżanką po fachu Tess Munster jest Ashleigh Dunn. To również jedna z bardziej znanych modelek XXL, która nie raz gościła w kampaniach i na sesjach zdjęciowych. Podobnie, jak w przypadku Tess, tak i tym razem zdania co do jej urody i predyspozycji są podzielone. Ashleigh nie stroni od komentarzy i jest bardzo aktywna w social mediach. Ma konto na Instagramie i własny kanał na YouTubie.
Choć jej głównym zajęciem zawodowym jest prezentacja marek modowych, które produkują odzież dla kobiet plus size, Ashleig słynie z pozowania w bikini i tego, że śmiało pokazuje swoje rozstępy. Nie wstydzi się swoich kształtów i nie retuszuje zdjęć, za co – jak nietrudno się domyślić – jest przez niektórych mocno krytykowana. Ona sama - jak podkreśla - nienawidzi etykietowania kobiet. – Jestem zmęczona tymi podziałami. Wszystkie kobiety to „prawdziwe kobiety”. Z rozstępami czy bez, z popękanymi żyłkami albo idealną skórą. Nieważne czy jesteś gruba, chuda, wysportowana czy nawet kaleka. Każde ciało jest piękne – podkreśla.
Ashley Graham sama projektuje bielizną i uwielbia sesje w kostiumach kąpielowych (fot. Instagram/theashleygraham)
„Wiem, że moje krągłości są seksowne”
Choć o Ashley Graham głośno jest już od dłuższego czasu, postanowiła przypomnieć o sobie w Dzień Kobiet, biorąc udział w kampanii marki Lyne Brant. Można było zobaczyć ją, gdy pozowała dla magazynu „Sports Illustrated”, kanadyjskiego „Elle”, w kampanii H&M Studio, a także w reklamie bielizny marki Victoria’s Secret. Do udziału w swoim pokazie podczas tegorocznej edycji New York Fashion Week zaprosił ją także projektant Michael Kors. Ashley ma 28 lat, nosi rozmiar 44 i również nie wstydzi się swoich pełnych kształtów. Jej zdaniem praca modelki może pomóc kobiecie w akceptacji siebie.
– Wiem, że moje krągłości są seksowne i chciałabym, żeby inne kobiety też dostrzegły piękno w swoich – przyznała w jednej z kampanii reklamowych, w których brała udział. Graham nie tylko występuje w reklamach bielizny, ale także projektuje własną bieliznę. Jej ulubionymi sesjami zdjęciowymi są te z wykorzystaniem kostiumów kąpielowych. Kampania Lane Bryant z okazji Dnia Kobiet to wideo, na którym zarówno ona, jak i inne modelki o krągłych kształtach, z dumą pozują w strojach sportowych i seksownej bieliźnie. Każda z nich pokazała, że „nie jest aniołkiem”, co ma być kontrą i buntem w odniesieniu do nierealnych wymiarów Aniołków Victoria's Secret.
– Czas pokochać siebie za bycie kobietą oraz przestać dążyć do ideałów. Każda z nas ma na świecie ważną rolę - jest matką, siostrą lub przyjaciółką, która powinna wspierać bliskie sobie jak i obce kobiety – mówiła Ashley pytana o kampanię. Modelka doczekała się również lalki Barbie, która wygląda jak ona. Stworzono ją na podstawie jej wymiarów. Wcześniej została dokładnie obfotografowana. Graham miała tylko jedną prośbę: „zróbcie ją tak, żeby jej uda się stykały, inaczej nie będzie autentyczna".
Ewa Zakrzewska to polska modelka XXL (fot. Instagram/ewokracja)
„Przeszłam terapię stylem”
– Zrobiłam sobie prywatną sesję dla samej siebie i umieściłam zdjęcia w internecie. Zostałam zaproszona do udziału w sesji zdjęciowej dla jednego z magazynów i tak to się potoczyło – mówi w rozmowie z portalem tvp.info Ewa Zakrzewska.
Ewa zajmuje się nie tylko modellingiem, ale i kuchnią. Prowadzi sezonową gastronomię i wędzarnię. Pytana o to, czy modelki XXL, to także a może przede wszystkim głos społeczeństwa, które boryka się z podobnymi problemami, odpowiada, że tak. – Modelki same w sobie, czy to w rozmiarze XXL, czy S są po prostu modelkami, które prezentują ubrania, nic nie przekazują. Obecność w mediach społecznościowych sprawia, że ich głos jest słyszalny – przekonuje. Sama założyła bloga „ewokracja” dzięki któremu jak mówi może mieć kontakt z osobami podobnymi do siebie. – Mogę w ten sposób wspierać dziewczyny, pomagać im w tym aby nie nienawidziły siebie. Odzew jest ogromny, również od dziewczyn z innych krajów. Zdaję sobie sprawę z tego, że to daje kopa i wsparcie – mówi.
Zdjęcie główne: Modelki XXL zdobywają coraz większą popularność (fot. Instagram/tessholliday/theashleygraham/ewokracja/ashleigh_dunn_)