Po godzinach

Zginął za prawdę o Katyniu. 37 lat temu Walenty Badylak dokonał samospalenia

To był jeden z najbardziej dramatycznych gestów za żelazną kurtyną. 37 lat temu Walenty Badylak, były żołnierz AK i emerytowany piekarz dokonał samospalenia na krakowskim Rynku Głównym. Dokonał tego w proteście przeciwko przemilczeniu przez władzę zbrodni katyńskiej. Podobnych aktów w tzw. bloku wschodnim było więcej.

Około godz. 7.45 Badylak przykuł się do historycznej pompy z wodą u wylotu ulicy Sławkowskiej. Tuż po godz. 8 oblał się benzyną i podpalił.

Przechodnie usiłowali ugasić płomienie i ratować mężczyznę. Nie udało się to nie tylko im, ale także ratownikom. Ogień ugasili dopiero strażacy. 76-latek zmarł w drodze do szpitala.

„Ludzie stali, komentowali. Nikt się do niego nie mógł zbliżać, bo bali się tego ognia. Jak ja to zobaczyłem, to dla mnie to był straszny szok. Zacząłem krzyczeć, krzyczałem jak ktoś, kto wszystkiego się spodziewa, tylko nie płonącego człowieka na rynku krakowskim. W tle za jego plecami był ogromny, drewniany postument z napisem: Front Jedności Narodu” – mówił w filmie Jarosława Mańki i Macieja Grabysy „Święty Ogień”, Henryk Świątek, świadek tamtego zdarzenia.

Na piersi zmarłego znaleziono metalową tabliczkę, z której wynikało, że popełnił samobójstwo „za Katyń, za demoralizację młodzieży, za zniszczenie rzemiosła”.

Chcieli zataić prawdę

Komunistyczna władza robiła wszystko, żeby prawda o dramatycznym geście byłego żołnierza AK i Kedywu nie przedostała się do świadomości społeczeństwa. Zupełnie przemilczeć aktu nie można było.

W mediach pojawiły się jedynie lakonicznie wzmianki o śmierci „psychicznie chorego emeryta”. Mimo tego oczywistego kłamstwa komunistów, mieszkańcy Krakowa palili znicze i zostawiali kwiaty obok studzienki. Śpiewali również pieśni religijne. Nocą kwiaty i znicze były usuwane przez nieznanych sprawców.
„Kochani, jeśli tam nie ma nicości, a są duchy bratnie, będę was wspomagał, a w chwilach szczególnych odczujecie moją obecność” – napisał w liście pożegnalnym do najbliższych.

W 1990 roku na studzience umieszczono tabliczkę z wymownym napisem: „Nie mógł żyć w kłamstwie zginął za prawdę”.

Na oczach tłumu

Walenty Badylak nie był jedynym, który zdecydował się na taki gest wobec komunistycznej władzy. W naszym kraju najgłośniejszym echem odbiło się samobójstwo Ryszarda Siwca, również żołnierza AK.

8 września 1968 roku w proteście przeciwko inwazji na Czechosłowację dokonał samospalenia w czasie ogólnokrajowych dożynek na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie. Oblał się rozpuszczalnikiem i podpalił w obecności szefów partii, dyplomatów i 100 tysięcy widzów.

Siwiec, działacz opozycji w PRL, pisał i kopiował notatki podpisując je pseudonimem Jan Polak. Po agresji na Czechosłowację ocenił, że trzeba wstrząsnąć sumieniem narodu. Na formę samospalenie zdecydował się po tragicznej śmierci mnicha buddyjskiego Thich Quang Duca, który 5 lat wcześniej zaprotestował w ten sposób przeciwko prześladowaniom w Wietnamie buddyzmu przez katolików.

Przed podpaleniem się rozrzucił w tłum ulotki. Krzyczał „Protestuję i nie pozwalał się gasić. Zmarł cztery dni później w Szpitalu Praskim w wyniku odniesionych obrażeń.
Ryszard Siwiec podpalił się na oczach stu tysięcy osób, w tym władz PRL (fot. IPN)
Kłamstwa władz

Gest Siwca również został przemilczany przez media. Służba bezpieczeństwa wmawiała świadkom, że mężczyzna był niezrównoważony psychicznie. Podczas pogrzebu w Przemyślu agenci SB rozpuszczali plotki jakoby Siwiec był niezrównoważonym psychicznie alkoholikiem. Polacy jednak wiedzieli jaka jest prawda i pielęgnowali pamięć o bohaterze.

16 stycznia 1969 roku, około pół roku później aktu samospalenia dokonał czeski student Jan Palach, również w proteście przeciwko inwazji. Palach nie wiedział o geście Siwca, informację o tym Radio Wolna Europa podał niemal dopiero w kwietniu za sprawą Władysława Mazura, który wysłał relację do sztokholmskiego oddziału Radia.

25-letni Palach dokonał samospalenia wczesnym popołudniem obok Muzeum Narodowym na placu Wacława w Pradze. Zmarł po trzech dniach w klinice oparzeniowej przy ulicy Legère’a.

Rzeźbiarz Olbram Zoubek zdjął potajemnie jego maskę pośmiertną, której odlew zaniesiono następnego dnia na plac Wacława. Jej kopia znalazła się na tablicy pamiątkowej, którą wmurowano dopiero po upadku komunizmu.

Wielotysięczna manifestacja

Pogrzeb Palacha na cmentarzu Olszańskim przerodził się wielotysięczną demonstrację. Tajna policja StB fotografowała i nagrywała jej uczestników, którzy byli potem prześladowani.
Przed śmiercią student napisał list, w którym napisał o sobie, że jest „pierwszą pochodnią”, mimo to zaapelował, żeby nikt nie szedł w jego ślady. „Mój czyn ma sens, ale nikt nie powinien go naśladować. Studenci powinni zachować życie, aby spełnić jego cele, by mogli żywi wesprzeć walkę” – napisał.

Tym niemniej do końca kwietnia 1969 roku jeszcze 26 osób próbowało aktów samospalenia, a siedmioro zmarło, wśród nich Jan Zajic. „Nie robię tak dlatego, że jestem znudzony życiem! Robię to bo cenię życie! Wierzę, że w ten sposób poprawię życie innych! Znam cenę życia! Wiem, że jest ono najcenniejsze!” – napisał w liście do rodziców.

Szczególnie dramatyczny był gest Martona Moysesa, przedstawiciela mniejszości węgierskiej w Rumunii. Poeta próbował w 1956 roku ruszyć na pomoc rodakom walczącym z sowietami, ale nie udało mu się przekroczyć granicy.

Torturowany przez bezpiekę

W 1960 roku został zadenuncjowany tajnej policji Securitate za napisanie trzech wierszy antypaństwowych. Podczas przesłuchań był torturowany. W obawie by nie zdradzić przyjaciół odciął sobie język kawałkiem nici.

Nie ustawał w oporze. W lutym 1970 roku dokonał samospalenia i w ciężkim stanie trafił do szpitala. Bezpieka nie pozwoliła podawać mu środków przeciwbólowych. Zmarł po trzech miesiącach męczarni. Władze nakazały spalenie jego wierszy i fotografii.
Po śmierci Jana Palacha rzeźbiarz Olbram Zoubek zdjął potajemnie jego maskę pośmiertną (fot. Wiki/Ijon)
Aktu samospalenia dokonał również w NRD Oskar Bruesewitz, pastor ewangelicki, który zaprotestował w ten sposób przeciwko rządom komunistów prześladujących obywateli. 18 sierpnia 1976 roku podpalił się przed kościołem św. Michała w Zeitz. Zmarł po czterech na skutek rozległych poparzeń w okręgowym szpitalu w Halle-Doelau. Jego również władze usiłowały pomówić o chorobę psychiczną.

Bohater narodowy

Podobnych gestów w bloku wschodnim było więcej. Także w samym ZSRR. 14 maja 1972 roku Litwin Romas Kalanta dokonał samospalenia przed Teatrem Muzycznym w Kownie. Miejsce wybrał nieprzypadkowo. Właśnie tam w 1940 roku Sowieci proklamowali przyłączenie Litwy do ZSRR.

Mimo starać władz śmierć Kalanty nie przeszła bez echa. Pociągnęła za sobą liczne demonstracje, które przeradzały się w starcia z milicją. Były to największe starcia od zakończenia drugiej wojny światowej. Do końca roku jeszcze 13 osób dokonało gestu samospalenia.

Bohaterem narodowym Ukrainy został Oleksa Hirnyk, który 21 stycznia 1978 roku podpalił się i wbił nóż w serce obok grobu poety narodowego Ukrainy Tarasa Szewczenki niedaleko Kaniowa. „Protest przeciwko rosyjskiej okupacji Ukrainy. Protest przeciwko rusyfikacji narodu ukraińskiego! Niech żyje niepodległa Ukraina!” – napisał na ulotkach. „Tylko w taki sposób można protestować w Związku Radzieckim!” – podkreślił.

Władze robiły wszystko, żeby nikt nie dowiedział się o tym geście. Wszystkie ulotki zostały zabrane. Informacja o tragedii Hirnyka przedostała się do opinii publicznej dopiero po upadku zbrodniczego reżimu.
Zdjęcie główne: Walenty Badylak przykuł się do pompy na Rynku Głównym w Krakowie i podpalił (fot. wiki/Luftschutz/TVP)
Zobacz więcej
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„To była zabawa w śmierć i życie”. Od ćpuna po mistrza świata
Historię Jerzego Górskiego opowiada film „Najlepszy” oraz książka o tym samym tytule.
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„Geniusz kreatywności”. Polka obok gwiazd kina, muzyki i mody
Jej prace można podziwiać w muzeach w Paryżu, Nowym Jorku czy Londynie.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
Zsyłka, ucieczka i samobójstwo. Tragiczne losy brata Piłsudskiego
Bronisław Piłsudski na Dalekim Wschodzie uważany jest za bohatera narodowego.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
„Choćby z diabłem, byle do wolnej Polski”. Pierwszy Ułan II RP
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski skupia w sobie losy II RP.
Po godzinach wydanie 3.11.2017 – 10.11.2017
Kobiety – niewolnice, karły – rekwizyty. Szokujący„złoty wiek”
Służba była formą organizacji życia w tej epoce. Każdy kiedyś był sługą, nawet królewski syn.