„Jedzenie bogów” za setki tysięcy dolarów. Te ceny naprawdę robią wrażenie
sobota,
25 marca 2017
Nie kawior, nie homary czy langusty, ale klasyczne dania stworzone z nietypowych produktów lub same produkty, wyhodowane w specjalnych warunkach. Właśnie takim jedzeniem zachwyca się świat, a są tacy, którzy potrafią zapłacić za nie tysiące, jeśli nie setki tysięcy dolarów.
Był jednym z czterech, jakie zostały zlicytowane na aukcji charytatywnej w Dubaju. Trafił w ręce Asmy Al Fahim, założycielki magazynu lifestylowego. O czym mowa? Oczywiście o burgerze za 10 tysięcy dolarów, który został ostatnio wylicytowany w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
W przygotowaniu tego nietypowego przedmiotu licytacji brał udział sam członek rodziny królewskiej Kataru, szejk Mohammed bin Abdullah Al Thani. Pomagał mu w tym Russell Impiazzi, dyrektor kulinarny w Le Gourmet w Galeries Lafayette. Składał się z siedmiu kotletów wołowych, co symbolizowało siedem emiratów w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, plastrów sera cheddar, pasków cielęciny oraz francuskiej bułki z szafranem.
Aukcja, na której został zlicytowany, zorganizowana została przez Pink Caravan. Organizacja ta przygotowuje kampanie, które mają na celu zwiększenie świadomości na temat profilaktyki raka piersi. Zwyciężczyni aukcji wyznała, że licytując burgera chciała wesprzeć dobrą sprawę i uhonorować byłego dyrektora Pink Caravan Ameera bin Karam, który zginął w pożarze domu w ubiegłym roku.
Okazuje się, że większość dochodów z takich właśnie nietypowych aukcji przekazywanych jest na cele charytatywne. Dla licytujących to sposób na podniesienie swojego prestiżu i pokazanie, że wciąż są na szczycie.
Zobacz najdroższe produkty i potrawy świata:
Pizza z Nowego Jorku za 2 tys. dolarów
Nowojorska restauracja „Industry Kitchen” mieszcząca się przy ulicy Wall Street oferuje najprawdopodobniej najdroższą pizzę na świecie. Lokal usytuowany jest na rogu South Street i Maiden Laine. Ceny dań są tu całkiem przystępne, w ofercie znajduje się jednak coś, co słono kosztuje.
Przy pizzy o nazwie „24K” widnieje cena 2 tys. dolarów. Znajduje się również przy niej adnotacja, że należy zamówić ją na 48 godzin przed przybyciem do lokalu. Składniki tej pizzy to kawior typu Ossetra, trufle, angielski ser pleśniowy Stilton, oraz foie Gras. Całość posypana jest jadalnymi płatkami 24-karatowego złota, które importowane są z Ekwadoru.
Właściciel lokalu Braulio Bunay w jednym z wywiadów przyznał, że pizza jest propozycją dla bogaczy z Wall Street. – To coś, co z pewnością posmakuje rozrzutnym ludziom mającym ochotę na specjalny posiłek – mówi. Dodaje, że ta pizza jest uosobieniem dekadencji. W przeliczeniu na złotówki trzeba na nią wydać ok. 8 tys. złotych.
Trufle z Alby za 450 tys. euro
Niepozorne, z wyglądu niezbyt apetyczne, a mimo to nazywane są jedzeniem bogów i białym złotem. Biała trufla to jeden z najrzadszych i najdroższych przysmaków świata. W ubiegłym roku trufle z okolic Alby sprzedano za rekordową sumę 450 tys. euro. Trufle te rosną w ziemi na głębokości kilkunastu centymetrów, a w ich poszukiwaniu człowieka wspierają tresowane psy, najczęściej rasy lagotto romagnolo.
Spożywane od niemal 3,5 tys. lat, karierę zrobiły dopiero na dworach w XVII wieku. W bagażach dyplomatów wędrowały po świecie jako podarunki dla królów, prezydentów, cesarzy. Uwielbiał je Ludwik XVI i Napoleon.
Jako synonim luksusu funkcjonowały także we Włoszech. Zanim trafią do handlu czy na aukcję, każda badana jest przez komisję ekspertów, wszystkie zaś ważące ponad 10 g sprzedaje się w numerowanych opakowaniach.
W aukcjach trufli dzięki łączom satelitarnym uczestniczą także filantropi, przedsiębiorcy i kucharze z USA i Azji. W 2007 roku za ważącą 1,5 kg truflę zapłacono 330 tys. dolarów, w 2014 roku mającą niespełna kilogram sprzedano za 400 tys. dolarów. Suma z ubiegłego roku przebiła dotychczasowy rekord jaki został ustanowiony 9 lat temu i wynosił „tylko” 364 tys. euro. Pieniądze z aukcji przeznaczono na cele dobroczynne.
Tuńczyk za 637 tys. dolarów
Aukcja, na której sprzedano ważącego 212 kilogramów tuńczyka odbyła się na słynnym targu Tsukiji w Tokio. Właściciel sieci restauracji sushi zapłacił za nią aż 74,2 mln jenów (ok. 637 tys. dolarów). Rybę złowiono u wybrzeży miejscowości Oma w prefekturze Aomori na północy Japonii. Cena za kilogram tego tuńczyka wyniosła 350 tys. jenów, czyli ponad 3 tys. dolarów.
Okazuje się, że szósty rok z rzędu zwycięzcą aukcji został właściciel tej samej sieci restauracji Sushi Zanmai, Kiyoshi Kimura. W 2013 roku kupił tuńczyka za rekordową kwotę 155,4 mln jenów (1,33 mln dolarów). Co roku gdy po wygranej aukcji rozmawia z dziennikarzami żartuje, że ryba była „raczej droga".
64-letni biznesmen licytuje ją, ponieważ chce przyciągnąć do swoich restauracji media i turystów. Na targu Tsukiji codziennie odbywają się aukcje tuńczyka, ale najwięcej emocji wzbudzają pierwsze licytacje w roku, w pierwszym dniu działalności targu po przerwie świątecznej.
Kiść winogron za 10 tys. dolarów
Znajdowało się na niej tylko 30 winogron i sprzedana została na aukcji w Japonii. Szczęśliwcem, który ją nabył był handlowiec Takamaru Konishi. Za najdroższą kiść winogron zapłacił 1,1 mln jenów, czy niemal 10 tys. dolarów. Licytacja odbyła się z okazji rozpoczęcia sezonu na winogrona odmiany Ruby Roman w Japonii.
Nietrudno zgadnąć, że nabywcami takich drogich owoców są zamożni biznesmeni, którzy powiększyli swoje majątki w ostatniej dekadzie. Udział w takiej aukcji jest potwierdzeniem ich prestiżu i bogactwa.
Jeśli komuś wydaje się, że kiść, na której znajduje się „tylko" 30 winogron to niezbyt urodziwa kiść, musi wiedzieć, że każdy owoc ma średnicę piłki do gry w ping ponga i waży co najmniej 20 gramów. Zawartość cukru w jednym owocu jak mówią znawcy to ok. 18 procent.
Whisky za 632 tys. dolarów
To jak do tej pory najdrożej sprzedana whisky. Dom aukcyjny Sotheby’s wycenił 6-litrową karafkę trunku marki Macallan M na kwotę 2-4 mln dolarów hongkońskich, czyli 260-515 tys. dolarów amerykańskich. Licytujący postanowili zapłacić za nią jednak nieco więcej i tak kwota wzrosła do 4,9 mln dolarów hongkońskich, czyli ok. 632 tys. dolarów amerykańskich.
Co wpływa na cenę takiego trunku jak whisky? Jakość, wiek, rocznik, ograniczona podaż i dostępność, oprawa, czy unikalność? Najlepsze na rynku destylarnie, takie jak właśnie Macallan i Dalmore wyspecjalizowały się w krótkich edycjach kolekcjonerskich butelek, które znajdują nabywców i osiągają zawrotne ceny.
Poza trunkiem, unikatowa jest też każda karafka, do której został nalany. Edycja, z której pochodziła zlicytowana whisky, to cztery karafki nazwane imionami cesarzy rzymskich. Serię tworzą Juliusz Cezar, Oktawian August, Justynian oraz Konstantyn. To właśnie ten ostatni trafił na aukcję. Jedna z pozostałych została sprzedana prywatnemu nabywcy a dwie Macallan postanowił zamknąć w swoim skarbcu.
Kwota zapłacona za Konstantyna zasiliła konta organizacji charytatywnych. Okazuje się, że poprzedni rekord również należał do destylarni Macallan. W 2010 r. na aukcji w Nowym Jorku za Macallan Lalique Cire Perdue zapłacono 460 tys. dolarów. W butelce znajdowała się whisky, która leżakowała w beczce aż 64 lata, Konstantyn „tylko” 40.
Herbata Da Hong Pao za 10 tys. dolarów
Najdroższą herbatą na świecie jest Da Hong Pao, za filiżankę naparu trzeba zapłacić 10 tys. złotych. To oznacza, że jest ona 30 razy droższa od złota o tej samej wadze.
Ta odmiana herbaty zbierana jest ze starożytnych krzewów rosnących w chińskich górach Wuyi Shani i jest herbatą fermentowaną. W Chinach piją ją tylko honorowi goście, a w sklepach nie brakuje wielu podróbek.
Według legendy, napar z herbaty Da Hong Pao wyleczył matkę cesarza, a on w ramach wdzięczności kazał okryć krzewy tej herbaty czerwonymi szatami.
Każdego roku powstaje zaledwie kilkadziesiąt gramów tej herbaty, bo liści, jakie rosną na starożytnych krzewach, jest bardzo niewiele. Choć krzewy są otoczone troskliwą opieką ogrodniczą, starzeją się i usychają. Chińczycy uważają, że to krzewy-matki wszystkich innych, które wykorzystuje się do produkcji herbat.
Karta dań z Titanica za 88 tys. dolarów
To co prawda nie produkt, ale także niezły kąsek dla fanów gastronomicznych perełek. Owoce morza, potrawy z grilla i szeroki wybór serów – takie rarytasy można było zamówić przed katastrofą w pierwszej klasie Titanica.
Kartę dań zachowaną z pokładu przez jednego z ocalonych, wylicytowano na aukcji za 88 tys. dolarów. Pochodzi ona z 14 kwietnia 1912 roku, czyli ostatniego dnia przed zatonięciem statku. Menu ocalił nowojorski biznesmen Abraham Lincoln Salomon, który uratował się z katastrofy na szalupie ratunkowej zwanej potem „Łodzią milionerów”, ze względu na decyzję bogatych rozbitków o ucieczce zamiast pomocy innym tonącym.
Początkowo dom aukcyjny szacował, że minimalną kwotą sprzedaży pamiątki będzie 18 tys. dolarów, a maksymalnie cena osiągnie 70 tys. dolarów. Ostatecznie aukcja zakończyła się na kwocie 88 tys. dolarów, którą zaoferował prywatny kolekcjoner.
Brytyjski transatlantyk zderzył się z górą lodową i zatonął w nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku, podczas swojego dziewiczego rejsu na trasie Southampton-Cherbourg-Queenstown-Nowy Jork. Dane o ofiarach są niejednoznaczne – w zależności od źródeł. Spośród 2208-2228 pasażerów i załogi Titanica zginęło ponad 1500 osób. Przeżyło katastrofę tylko około 730.