Matrix i wakacje w Bułgarii. Te gry podbijają serca Polaków
sobota,
27 maja 2017
Lepią pierogi w barze mlecznym, odpalają malucha za pomocą rajstop albo przenoszą się w rok 3020 i ratują świat przed cyberzagładą, zdobywając kod do centralnego komputera. – Coraz częściej dostajemy maile, w których pojawia się stwierdzenie, że klasyczna integracja z ewentualnym dodatkiem w postaci karaoke to nuda – mówi Katarzyna Bednarska z firmy Citygames.pl. Wieczory kawalerskie i korporacyjna integracja coraz częściej odbywa się w formie miejskiej gry.
Planszówki podbiły serca Polaków.
zobacz więcej
Tak wygląda jeden z możliwych scenariuszy gier miejskich, które cieszą się coraz większą popularnością zarówno podczas imprez firmowych, jak i wieczorów panieńskich czy kawalerskich. Z tej formy spędzania wolnego czasu i poznawania miasta z coraz większym zainteresowaniem korzystają także zagraniczne korporacje.
– Gdy dziewięć lat temu zakładaliśmy firmę, gry miejskie były nowością. Teraz bardzo dużo młodych ludzi kreatywnie podchodzi do tematu i sami sobie organizują wieczory panieńskie lub kawalerskie w formie gry miejskiej – mówi Katarzyna Bednarska z Citygames.pl.
Do tych, którzy nie mają czasu lub nie są aż tak pomysłowi, a także do korporacji skierowana jest oferta takich firm. Nie zawsze bywa tak, że uczestnicy nie wiedzą, że wezmą udział w grze miejskiej. Często wspólnie podejmują decyzję o tym, aby ich integracja nie miała klasycznej formy przyjęcia w restauracji.
– Dostajemy bardzo dużo maili, w których czytamy, że nie mają ochoty na siedzenie w knajpie, tylko na coś, co naprawdę ich zintegruje i sprawi, że będą lepiej współpracować – tłumaczy Bednarska.
Tajny agent i certyfikat
Najczęściej wybieraną grą jest „City Overdrive”, która przenosi uczestników do roku 3020, a więc w czasy, gdy maszyny zbuntowały się przeciw ludziom, a oni muszą na nowo odzyskać nad nimi kontrolę.
Aby to zrobić, podzieleni na zespoły wyruszają w miasto, które odtąd staje się cyberprzestrzenią, i próbują zdobyć kod do centralnego komputera, który jest w posiadaniu niejakiego Merowinga. Ten ujawni go wyłącznie w zamian za informacje, które zostaną udzielone graczom przez animatorów po poprawnym wykonaniu zadań.
Nie jest to takie proste, bo na terenie gry krąży Agent Smith, który stara się sfotografować członka zespołu posiadającego tzw. certyfikat. Za każde zdjęcie, które wykona, traci się cenne punkty.
– Ta gra podoba się ze względu na klimat à la Matrix czy dużą liczbę technicznych nowinek, które można w niej wykorzystać. Cieszy się ogromnym powodzeniem wśród programistów, informatyków oraz tych firm, które chcą wypromować swój nowy produkt – tłumaczy Bednarska.
Meble Kowalskich miały być tanie, praktyczne i dla każdego.
zobacz więcej
Maluch i rajstopy
Równie często wybierane są gry, w których można przenieść się do poprzedniej epoki. W takich zabawach specjalizuje się Warsaw Adventure. Uczestnicy nie tylko spotykają stylizowanych na tamte czasy animatorów, ale mogą też przejechać się nyską, autobusem ogórkiem czy maluchem lub przypomnieć sobie albo doświadczyć tego, jak się w tamtych czasach żyło.
– Wśród zadań, które mają do wykonania, jest zapakowanie malucha na wakacje w Bułgarii albo odpalenie go za pomocą rajstop, tak jak to się kiedyś często robiło, i przejechanie się nim po parkingu – mówi Zuzanna Mrożewska z Warsaw Adventure.
Przyznaje, że trochę inaczej organizuje się grę miejską dla polskich, a inaczej dla zagranicznych klientów. – Osoby, które przyjechały do Polski po raz pierwszy, czy nawet kolejny, chcą po pierwsze poznać Warszawę, a po drugie odkryć polską kulturę. Przez dwa, trzy dni konferencji nie mają zbyt wielu okazji, by zobaczyć miasto, a dzięki takiej grze miejskiej w 2-3 godziny mają okazję połączyć jedno z drugim. W przypadku Polaków chodzi o integrację i powrót do dawnych czasów. Inaczej zaaranżujemy zabawę zagranicznych turystów na warszawskiej Pradze, a inaczej osób z Polski – tłumaczy.
Gra miejska ślubna
Mimo tych różnic i zagraniczni, i polscy klienci wykonują bardzo podobne zadania - lepią pierogi w barze mlecznym, grają w trzy karty z cwaniakiem spotkanym na Pradze, odpalają wspomnianego już wcześniej malucha czy zdobywają towary deficytowe.
Tym, co wzbudza ich entuzjazm, są rekwizyty używane podczas gier. – Wiele osób bardzo cieszy fakt, że są to prawdziwe samochody tamtych lat, przedmioty, których się wtedy używało – mówi.
W przypadku wieczorów kawalerskich i panieńskich w klimatach PRL-u, które również cieszą się ogromnym powodzeniem, dodatkowymi elementami są m.in. wspólne śpiewanie piosenek czy przemówienia w stylu dawnych dygnitarzy na trybunie znajdującej się w pobliżu Pałacu Kultury i Nauki.
Niekiedy grze towarzyszy też kręcenie teledysku albo rysowanie komiksu. – Przyszły pan młody musi też czasem wymienić zdobyte wcześniej kartki żywnościowe na setkę wódki w barze – dodaje Mrożewska.
Pytana o nietypowe zamówienia, przypomina sobie grę miejską z okazji ślubu. – Zadania rzecz jasna nawiązywały do pary młodej. Każdą grę przygotowujemy tak naprawdę pod konkretnych gości. Warto też podkreślić, że wszyscy uczestnicy pracują w małych grupach, więc nie ma mowy o tym, żeby ktoś aktywnie w nich nie uczestniczył – tłumaczy.
Najpopularniejszy furgon PRL.
zobacz więcej
Radość i okrzyki zadowolenia
Podobnego zdania jest Bednarska. – Jesteśmy w stanie zorganizować grę dla każdego. Wszystko zależy od inwencji twórczej i klienta. Kiedyś organizowaliśmy zabawę dla grupy dosyć wymagających blogerów, którzy używali wszelkiego rodzaju technologii. Trzeba było zaproponować im coś, w czym chętnie wezmą udział i nie objadą nas w swoich relacjach.
Najlepszym dowodem na to, że gra była udana, był jeden z uczestników, który tak się zaangażował, że aż w pewnym momencie wpadł na latarnię. W ogóle się tym nie przejął i choć ucierpiała na tym kamera GoPro, którą miał przyczepioną do kasku, kontynuował swoją bitwę o zwycięstwo – śmieje się.
Koszt uczestnictwa w grze miejskiej waha się od 150 do 200 złotych. Minimalny czas zamówienia gry to dwa tygodnie. Zdarzają się krótsze terminy, ale wtedy trzeba liczyć się z tym, że nie wszystkie nasze życzenia zostaną spełnione. Wszystko zależy rzecz jasna od tego, co zażyczą sobie klienci.
– Kiedy zespoły docierają na miejsce, słychać okrzyki zadowolenia, radości. Mało, kto wychodzi niezadowolony – wyjaśnia Bednarska. Wiele osób zaznacza, że plusem jest fakt, że gry odbywają się w formie analogowej.
– Wiele osób od razu wchodzi w konwencję zabawy, nie mają przed tym oporów. Wielu z nich podoba się obecność animatorów, którzy naprawdę świetnie sprawdzają się przy organizacji poszczególnych atrakcji. Wielu klientów dzięki grom inaczej zaczyna postrzegać Polskę. Wyjeżdżają z przekonaniem, że to fajny, pozytywny kraj – mówi Mrożewska.