Fatima – 100 lat od objawień maryjnych
sobota,
13 maja 2017
– Początkowo nikt w te objawienia nie chciał wierzyć. Duchowni bali się, że to prowokacja, która ma ośmieszyć Kościół , a republikanie uważali, że to manipulacja księży, którzy chcą odzyskać wpływy na prowincji – mówi w rozmowie z portalem tvp.info dr Monika Waluś, teolog i członkini Polskiego Towarzystwa Mariologicznego. W sobotę przypada 100. rocznica objawień w Fatimie.
Rok cierpienia za grzeszników
Dwojgu młodszym pastuszkom Matka Boża oświadczyła, że wkrótce po wojnie umrą. Tak też się stało. Pierwszy zmarł Franciszek – w kwietniu 1919 r. – na grypę hiszpankę. Hiacynta podczas objawień usłyszała, że ma wybór – mogła zostać natychmiast wzięta do nieba albo żyć jeszcze przez rok i cierpieć w intencji grzeszników zagrożonych w piekle. Dziewczynka zdecydowała, że pozostanie. W lutym 1920 r. zmarła na powikłania po grypie hiszpance. Przed śmiercią przeżywała cierpienia, których nie zniósłby niejeden dorosły człowiek.
Trzecia z wizjonerek, czyli Łucja, dożyła sędziwego wieku i do końca swoich dni szerzyła objawienia fatimskie. Dwie z tajemnic zostały na polecenie biskupa Fatimy spisane i ogłoszone publicznie przez Łucję w 1941 roku. Trzecią, która budziła największe zainteresowanie, ogłoszono dopiero w 2000 roku.
Pierwsza tajemnica dotyczyła grzeszników, których może uratować m.in. modlitwa różańcowa i nabożeństwo do Niepokalanego Serca. Druga była ostrzeżeniem, że ludzkie grzechy doprowadzą do wojny. Jednocześnie była zachętą Matki Bożej, by poświęcić siebie oraz cały świat, w tym Rosję, jej Niepokalanemu Sercu.
Trzecia tajemnica przeznaczona była wyłącznie dla papieży i przez lata spoczywała w archiwach watykańskich. Dopiero po zamachu na Jana Pawła II, który nastąpił 13 maja 1981 roku, ujrzała światło dzienne. Papież ujawnił ją, gdyż uznał, że dotyczyła właśnie tego wydarzenia.
Złudzenia i zabobony?
– Krótko przed zjawieniem się Matki Bożej sytuacja w Portugalii była bardzo napięta, najpierw zabito w zamachu króla i jego syna, potem ogłoszono republikę i hasło „Król umarł, Bóg umarł”. Doszło do zamykania kościołów, zabicia i pobicia wielu księży. Pojawił się zakaz noszenia sutanny czy habitu w miastach, nikt nie był więc zadowolony z wydarzeń w Fatimie. Duchowni bali się, że to prowokacja, która ma ośmieszyć Kościół, a republikanie uważali, że to manipulacja księży, którzy chcą odzyskać wpływy na prowincji – mówi portalowi tvp.info dr Waluś.
Sprawą zajął się ks. profesor Manuel Formigao, wykładowca teologii, który studiował w Rzymie i zdobył doktorat na Uniwersytecie Gregoriańskim. Sam przyjechał zbadać i ocenić, co rzeczywiście wydarzyło się w Fatimie.
– Początkowo był przekonany, że wiejskie dzieci uległy złudzeniu i całe zamieszanie wynika z zabobonnego myślenia prostych ludzi. Stał się jednak naocznym świadkiem Fatimy, przesłuchiwał dzieci, badał i porównywał wypowiedzi dorosłych, rodzin dzieci i sąsiadów. Był jedyną osobą, która badała sprawę na bieżąco – podkreśla dr Waluś.
Wiarygodne objawienie prywatne
Do Fatimy przyjeżdżali ludzie pełni emocji, poszukiwali sensacji i gotowi byli opisać oszustwo. Ci, którzy wierzyli dzieciom, oczekiwali uzdrowień swych bliskich. – Rzeczywiście wiele cudów i uzdrowień miało miejsce, ale oczywiście nie wszyscy zostali uzdrowieni – tłumaczy.
Rozmowy z dziećmi przekonały ks. Formigao. Swoje notatki z badań opublikował w formie książki „Fatima”. Stała się ona podstawą późniejszych badań Komisji Kościelnej, która pracowała aż do 1930 roku.
– Dopiero wtedy ogłoszono, że uznaje się objawienie prywatne za wiarygodne, choć nie znaczy to, że prawdziwe i że można pozwolić na kult w tym miejscu. Podstawą orzeczenia wiarygodności były właśnie m. in. badania ks. Formigao jako naocznego świadka oraz życie dzieci, które po objawieniach całkowicie oddały się modlitwie za innych – mówi dr Waluś.
Wezwanie do nawrócenia
Mimo że objawienia zostały uznane przez Kościół, nie brakowało wokół nich kontrowersji. Dotyczyły m.in. interpretacji tzw. tajemnic fatimskich.
– Dzieci przekazywały wszystkim wezwanie do nawrócenia, zmiany życia, modlitwy za tych, którzy nie wierzą w Boga, nie kochają Go, nie ufają Mu i nie wielbią Go; także do modlitwy za pokój, za niewierzących. Od początku uważały, że nie będą przekazywać wizji, które miały – tłumaczy dr Waluś.
Pytany o to, jak społeczeństwo XXI wieku podchodzi do objawień, odpowiada, że zaciekawienie nimi było widoczne zawsze i nadal się to nie zmienia. – Kościół uznaje niewiele objawień, w Polsce tylko te z Gietrzwałdu. Jedni ludzie nie wierzą wcale w objawienia prywatne, inni traktują je jak centrum i najważniejszy punkt wiary – podkreśla dr Waluś.
Jak dodaje, katolicy nie mają obowiązku wierzyć w żadne objawienia prywatne. Nawet jeśli Kościół uznaje niektóre za wiarygodne, nie znaczy, że zobowiązuje wszystkich do ich przyjęcia. – Także Jan Paweł II, który sam był zwolennikiem Fatimy, przypominał, że objawienia nie są konieczne. Wystarczy nauka Kościoła oparta na Biblii i tradycji – zaznacza.