„Kobiety im usługiwały”
Barman w hotelu opowiedział Justynie i jej bratu, że jego dziewczyna jest Polką. Była w ciąży i niedawno przyjechała do niego do Egiptu. Prosił, aby się z nią spotkali, żeby mogła z kimś „porozmawiać po polsku”. Podczas rozmowy dowiedzieli się, że dziewczyna całe dnie spędza w mieszkaniu swojego narzeczonego. Gdy on jest w pracy, ona nie może nawet wyjść na ulicę. Nie dlatego, że panuje tak patriarchalna kultura, ale ze względu na bezpieczeństwo. Barman stwierdził, że jeśli będzie spacerowała sama. to może jej się coś stać. - To mówi wiele o tym, jak traktowane są kobiety w Egipcie – mówi Justyna.
Z podobnymi obserwacjami wrócił z wakacji Olek. – Miałem okazję poobserwować jak na basenie miejscowi spędzali czas ze swoimi żonami. Te kobiety cały czas im usługiwały. Wszystkie były ubrane w burki. Nawet do basenu wchodziły w tym co miały na sobie, co dla wielu z nas było zaskoczeniem – wspomina.
Miś na Krupówkach w sukience na ramiączka
– Miejscowi interesują się każdą bez wyjątku kobietą. „Achy” i „ochy” słyszy się z każdej strony. W kółko ktoś mówi, jaka jesteś piękna, zachwyca się tobą – mówi Joanna, która do Egiptu wybrała się z koleżanką. Obydwie przez cały czas miały wrażenie, iż przez to, że poruszają się bez „mężczyzny-właściciela”, to każdy chce dotknąć i złapać za rękę.
– Przestałyśmy chodzić na bazar, bo co chwila próbowali zaciągnąć nas na zaplecze, pokazać jakie mają niby ładne pokoje piętro wyżej. Jak pojechaliśmy na wycieczkę do Kairu, miałam na sobie sukienkę na ramiączka. Nie była jakaś bardzo krótka, czy obcisła. Kiedy jednak trafiliśmy na grupę dzieci egipskich, zaczęło się. Chodziły za mną, łapały za ręce, chciały robić zdjęcia. Czułam się jak miś na Krupówkach. Miejscowy policjant musiał je odganiać. W końcu postanowiłam założyć sweter, wolałam się ugotować z gorąca niż to znosić – opowiada Joanna.
Pytana o to, czy rezydenci lub hotelowa obsługa również próbują podrywać turystki, odpowiada, że od czasu do czasu miało to miejsce. – Nasi rezydenci zaprosili nas na dyskotekę do klubu dla miejscowych, razem z nami było kilka osób z naszej wycieczki. Byli naprawdę bardzo w porządku. Bardzo nas pilnowali, bo gdy jakiś miejscowy do nas podchodził, by zatańczyć od razu go odganiali, a nam wciąż powtarzali, że nie możemy z nimi tańczyć, bo to niebezpieczne i jeśli sprawy pójdą za daleko nie będą mogli nas ochronić – wspomina.
Joanna wymyśliła sposób na namolnych kelnerów. Gdy któryś był zbyt natarczywy, pytała go: „Czy twój szef to nie jest przypadkiem ten, który stoi przy barze?”. – Działało zawsze, od razu stawiało ich do pionu i szybko znikali – mówi.
„Po pierwsze: nie prowokować”
Teren hotelu to swoista enklawa, w której nie odczuwa się zbytnio odmiennej obyczajowości czy niechęci miejscowej ludności. – Egipcjanie są pozytywnie nastawieni do turystów, ponieważ dzięki nim mają pracę i pieniądze, jednak poza hotelem bywają nachalni i roszczeniowi – wyjaśnia Justyna.
O tym, że warto przed wyjazdem dowiedzieć się jakie zwyczaje panują w danym kraju, przekonuje pani Marta, która od kilku lat sama albo z koleżanką jeździ do Egiptu na kursy nurkowania. Nie jeździ do kurortów, ale organizuje wszystko na własną rękę z grupą zaprzyjaźnionych osób. – Jest wśród nas dwóch Rosjan, jeden Egipcjanin. Zanim wyjechałam dokładnie poczytałam sobie o tym jakie zwyczaje tam panują, aby unikać spięć z tubylcami. Warto pamiętać, że w ich kraju, oni zazwyczaj postawią na swoim. Mają inną religię, więc wychodzenie półnago na ulice nie jest wskazane. Zaczepki, owszem, zdarzały się, bo to wpisane jest w ich sposób bycia, ale myślę, że najważniejsze jest to, aby miejscowych w żaden sposób nie prowokować – wyjaśnia.
„Janusze turystyki”
Ewa, która do Egiptu wybrała się w podróż poślubną ze swoim mężem przyznaje, że obsługa w hotelu w ich przypadku zachowywała się nienagannie. – Kiedy wracałam z plaży i źle się poczułam, od razu wezwali pomoc i pomogli dostać się do pokoju – mówi.
Natomiast, jak twierdzi, Polacy na urlopie w Egipcie nie zawsze potrafią się kulturalnie zachować. – „Janusze turystyki” zdarzają się niestety bardzo często i to na prawie każdym wyjeździe. Wielu z nich czuje się na wakacjach nazbyt swobodnie i zachowuje się bardzo niegrzecznie, a jak jeszcze dojdzie do tego alkohol, który niektórzy piją non stop siedząc przy hotelowym basenie, to festiwal chamstwa mamy gwarantowany – uważa.
Pojawia się czasem opinia, że wśród turystów jednymi z bardziej nielubianych przez miejscowych są Polacy. – To dlatego, iż często pokazują, że „są lepsi”. Pracowników hotelu traktujemy nie jak naszych wakacyjnych gospodarzy tylko jak służbę, a to się w kulturze muzułmańskiej bardzo nie podoba. Polak po alkoholu niestety staje się „panem świata” i zupełnie nie bierze pod uwagę, że skoro my od imigrantów wymagamy poszanowania naszej kultury, to te same zasady powinny obowiązywać i nas, gdy wyjeżdżamy do krajów o innych obyczajach. Być może również dlatego jesteśmy bardziej narażeni na ich agresję czy zachowania niebezpieczne – uważa Justyna.
Kuse szorty prowokują
M., który od 30 lat jest rezydentem w jednym z egipskich kurortów zwraca uwagę na to, że przemysł turystyczny w Egipcie działa od początku XIX wieku i większości organizatorów pobytów zależy, aby klient wrócił zadowolony. – Taka sytuacja jak śmierć Magdaleny Żuk, zdarzyć się mogła wszędzie. Na kryminalistów nie ma niestety rady. Zapewniam, że w większości kurortów ludziom zależy na pracy i nie dopuściliby się czegoś takiego – mówi.
M. nie zgadza się ze stwierdzeniem, że samotne kobiety nie powinny podróżować do Afryki Północnej, ale po wielu latach pracy oczywiste dla niego jest, że niektóre z nich wyjeżdżają same po to aby się zabawić. – Chcą przeżyć wakacyjną przygodę, zaszaleć. Odpocząć od męża, od bliskich. Nie ma w tym nic złego, bo każdy ma prawo robić co chce, ale trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że samotna kobieta zwraca na siebie uwagę – mówi.
On sam, jako rezydent, każdemu z turystów zaraz po przyjeździe tłumaczy jak się zachowywać i na co uważać. Radzi, aby uważać co się pije, nie zostawiać szklanki na stoliku, a także aby nie wychodzić samemu z hotelu. – Jeśli już ktoś ma ochotę wyjść, to powinien wybierać się ze znajomymi, albo w towarzystwie rezydenta. Może to nie będzie poprawne politycznie co powiem, ale gdy widzę na ulicy dziewczynę, która ma tak kuse szorty, że widać jej pół pupy, to wiem, że znajdzie się niejeden facet, który na pewno będzie próbował zaczepiać ją, słowem albo gestem – tłumaczy.