Odsłonięta łydka prezydenta. 100 lat temu urodził się JFK
niedziela,
28 maja 2017
Nie używał wody kolońskiej ani chustki do nosa, palił cztery papierosy dziennie, nie stronił od kobiet i trzykrotnie przyjmował sakrament ostatniego namaszczenia. Był jedynym katolikiem, który został prezydentem USA. Gdyby żył, skończyłby 100 lat.
Późniejszy 35. prezydent USA John Fitzgerald Kennedy urodził się 29 maja 1917 roku w sypialni na drugim piętrze domu znajdującego się przy 83 Beals Street w miasteczku Brookline w stanie Massachusetts. Od małego interesował się sportem. W latach szkolnych grywał w baseball, ale, jak sam przyznawał po latach, „nie grał tak dobrze, jakby chciał”. Być może dlatego, że już jako dziecko ciężko chorował i groziło mu, że spędzi życie na wózku inwalidzkim. Problemy z kręgosłupem i nerkami sprawiły, że nosił gorset i musiał brać leki przeciwbólowe, a nawet amfetaminę.
Bujany fotel na kręgosłup
Obawiając się śmierci trzy razy w swoim życiu, jako praktykujący katolik przyjmował sakrament ostatniego namaszczenia. Pierwszy raz w podróży do Anglii w 1947 roku, gdy zdiagnozowano u niego chorobę Addisona, czyli rzadkie zaburzenie nadnerczy. Drugi w 1951 roku, gdy podróżował do Azji i zmagał się z bardzo wysoką gorączką. Trzeci, gdy w 1954 roku zapadł w śpiączkę z powodu zakażenia po zabiegu mającym przynieść mu ulgę w nasilających się problemach z kręgosłupem.
W jego gabinecie w Białym Domu znajdował się fotel bujany, który, jak twierdził Kennedy, pomagał mu właśnie w niwelowaniu bólu pleców.
Kennedy, mimo ograniczonej aktywności, nie stronił od sportu. Poza baseballem, w którym nie udało mu się rozwinąć skrzydeł, grał w golfa i w tenisa, pływał, a ponad wszystko ukochał sobie żeglarstwo.
Najlepszym dowodem na to są archiwalne numery czasopisma „Life”, gdzie można znaleźć serię zdjęć jeszcze wówczas senatora, a potem prezydenta USA żeglującego na pokładzie dwóch jachtów. Niewielkiego „Victury” typu Wianno Senior z narzeczoną Jacqueline Bouvier i dużego jola „Manitou” w licznym męskim towarzystwie. JFK bakcyla do tego sportu połknął już w dzieciństwie, gdy cała rodzina mieszkała w Hyannis Port przy Cap Code, a więc u wrót Oceanu Atlantyckiego.
Marynarki bez poduszek
Żeglarskie zacięcie sprawiło, że Kennedy kojarzony był ze świetnymi, weekendowymi stylizacjami. Ubrania, które nosił podczas wodnych eskapad, były proste, świetne gatunkowo i swobodne. Prezydent lubował się w kaszmirowych swetrach o grubym splocie w kolorach takich jak granat, khaki czy beż. Równie klasycznym elementem sportowej części jego garderoby były koszulki polo, zarówno te z krótkim, jak i z długim rękawem, noszone naturalnie bez modnego dziś postawionego kołnierzyka.
Na uwagę zasługują też jego wełniane, jasne spodnie, które często dla wygodny podwijał do połowy łydki. Charakterystyczne dla jego stylu były okulary firmy Wayfarer oraz buty w stylu loafers noszone bez skarpetek. Elementem garderoby, z którym Kennedy się nie rozstawał, był kwadratowy zegarek Lord Elgin na ciemnobrązowym pasku wykonanym ze skóry aligatora ze złotą kopertą i tarczą, na której znajdowały się jedynie cyfry 2,4,8,10 i 12. Zamiast 6 znajdowała się mniejsza kwadratowa tarcza.
Kennedy był perfekcjonistą w każdym calu. Podczas oficjalnych wystąpień nosił marynarki od Brooks Brothers bez poduszek na ramionach i zapinane tylko na dwa guziki. Charakterystyczne dla jego stylu były jedwabne krawaty w ukośne paski w stonowanych kolorach i garniturowe spodnie o prostym, dopasowanym kroju.
Miała go na sobie w dniu śmierci męża. Splamiony krwią, przechowywany w specjalnym pomieszczeniu, w którym powietrze wymieniane jest sześć razy na godzinę, będzie dostępny dla zwiedzających dopiero w 2103 roku.
zobacz więcej
Marny rysownik
Choć dziś, gdy tylko na jakiejkolwiek amerykańskiej aukcji pojawi się przedmiot należący do Kennedy’ego, sprzedawany jest za horrendalną sumę (ostatnio notes wylicytowany do 718 tys. dolarów), on sam nigdy nie przywiązywał większej wagi do przedmiotów, którymi się otaczał. Na jego biurku w Białym Domu można było znaleźć
pióro Shaeffer, którego nigdy nie używał, bo było zepsute i niespecjalnie zabiegał o to, aby je naprawiono. Kiedy podpisywał dokumenty, lubił używać pióra zanurzanego w tuszu.
Jeśli używał długopisów, które często oddawał osobom, z którymi się spotykał, to były to długopisy Parkera. W Gabinecie Owalnym używał natomiast długopisu Esterbrook.
Był, jak twierdzą jego współpracownicy, „marnym rysownikiem”. W jego notatkach, notesach i kartkach papieru, które leżały na jego biurku, można było znaleźć jedynie rysowane spontanicznie figury geometryczne, pisane kilka razy te same słowa albo małe rysunki, przedstawiające głównie żaglówki. Przetrwały w archiwach, bo zostały skatalogowane przez Evelyn Lincoln, która była osobistą asystentką prezydenta.
1200 słów na minutę
Kennedy przez lata był fanem jednej czarnej teczki ze skóry aligatora oraz papierosów marek Upmann i Monticello, których wypalał cztery, pięć dziennie. Mimo że uchodził za eleganta, nie używał wody kolońskiej ani chustki do nosa. Słynął też z niechęci do kapeluszy, co sprawiło, że w świadomości Amerykanów do dziś panuje przekonanie, że to właśnie przez Kennedy’ego w latach 60. nastąpił upadek branży produkującej tego typu nakrycia głowy. Gdyby jednak musiał założyć kapelusz, to nosiłby rozmiar 7 i 3/8.
W klapie marynarki nosił niebieski kwiatek. To również był jego ulubiony kolor. Kennedy był smakoszem i nie stronił od dobrego jedzenia. Uwielbiał zupę z rybą albo owocami morza oraz ciasta na ciepło z lodami.
35. prezydent Stanów Zjednoczonych nie stronił też od literatury i dobrych filmów. Uwielbiał powieści o Jamesie Bondzie. Pierwszą książkę z jego przygodami otrzymał od swojej żony Jackie. Jego ulubione filmy to „Spartakus”, „Świat Apu” czy „Dwa oblicza zemsty” oraz „Rzymskie wakacje”. Wśród codziennie przeglądanej przez niego prasy znajdowały się zawsze takie dzienniki jak „New York Herald Tribune”, „The Wall Street Journal”, „The Washington Post”, „New York Times” czy „Washington Star”. Lektura książek i gazet przychodziła mu zresztą z niebywałą łatwością, zwłaszcza po tym, jak ukończył kurs szybkiego czytania. Potrafił przeczytać 1200 słów na minutę.
Jako kochanek szedł na ilość, nie na jakość
Z setek, jak nie tysięcy, książek, które powstały na temat jego prywatnego życia, wynika, że Kennedy był kobieciarzem. Chciały zbliżyć się do niego zarówno kobiety biznesu, jak i aktorki. Słabość do pań Kennedy miał odziedziczyć po swoim ojcu Josephie Kennedym, który także znany był z licznych miłostek. W jego rodzinie, jak rozpisywali się po latach biografowie, wszyscy żonaci mężczyźni mieli kochanki, a ich żony to akceptowały. Wytłumaczeniem takiego zachowania JFK miał być fakt, że leki, które brał na chorobę Addisona, mocno wpływały na wzrost jego libido. Najsłynniejszym romansem, jaki miał Kennedy, był ten z aktorką Marilyn Monroe.
Współpracownicy prezydenta bali się, że prawda wyjdzie na jaw i po tym, jak seksbomba zaśpiewała mu słynne „Happy Birthday” w dniu 45. urodzin, a więc 19 maja 1962 roku, ich kontakty zostały mocno ograniczone. W sierpniu gwiazda popełniła samobójstwo. Do dziś krążą pogłoski, że do jej tajemniczej śmierci miał przyłożyć rękę zarówno sam Kennedy, jak i jego brat Robert. Na liście kochanek prezydenta miały znaleźć się także szwedzka arystokratka Gunilla von Post, aktorki Marlena Dietrich i Angie Dickinson, a także kochanka szefów mafii Judith Campbell Exner. Seks z nim miały uprawiać także niektóre pracownice Białego Domu, w tym sekretarka pierwszej damy.
Kennedy swego czasu miał rzekomo zwierzyć się i powiedzieć brytyjskiemu premierowi, że „gdy nie ma kobiety przez trzy dni, to dostaje okropnych bólów głowy”. – Gdyby wszystkie kobiety, które twierdzą, że spały z Jackiem, mówiły prawdę, to byłby tak tym wyczerpany, że nie miałby siły unieść nawet filiżanki herbaty – mówiła o rzekomych romansach jedna z amerykańskich dam z wyższych sfer. Nie wszystkie kobiety, zwłaszcza te, z którymi sypiał, były dla niego tak łaskawe. Większość ich przytaczanych w biografiach anonimowych wypowiedzi świadczyła o tym, że był kiepskim kochankiem i „szedł nie na jakość, ale na ilość”.
Jackie groziła rozwodem
Wszystkie jego romanse musiała znosić poślubiona przez niego 12 września 1953 roku Jacqueline Lee Bouvier. Ślub odbył się w rzymskokatolickim kościele w Newport w Rhode Island i pojawiło się na nim ponad 800 gości. Małżeństwo Kennedych było bardzo burzliwe. Jackie wiele razy groziła swojemu mężowi rozwodem z powodu odkrywanych co i rusz romansów, ale w sytuacjach oficjalnych zawsze trzymała jego stronę.
Kennedy zdawał sobie sprawę, że to właśnie ona była połową jego sukcesu w kampanii prezydenckiej. Twierdził, że to dla niej ludzie przychodzili na wiece, by zobaczyć, jak jest piękna. Choć mówiono o niej, że ma wszystko, co chwila musiała zmagać się z kolejnymi życiowymi dramatami. Nie były to tylko zdrady męża. Jackie poroniła pierwszą ciążę, a w wyniku komplikacji przy kolejnej urodziła martwe dziecko. Dopiero w 1957 roku została mamą małej Caroline, a John junior przyszedł na świat, gdy jego ojciec był już prezydentem. Kolejny syn żył tylko dwa dni.
Trzylatek salutuje przy trumnie ojca
Kennedy został zastrzelony 22 listopada 1963 roku w Dallas. Jego ciało przetransportowano samolotem do Białego Domu, a po 24 godzinach trumnę przewieziono zaprzężonym w szóstkę białych koni powozem na Kapitol, gdzie wystawiono ją na widok publiczny. Żegnało go ponad 300 tysięcy osób, a przed jego ciałem w ciągu zaledwie doby przeszło ok. 250 tysięcy Amerykanów, którzy aby przekroczyć próg Kapitolu, czekali nawet 10 godzin.
Kennedy został pochowany na Narodowym Cmentarzu w Arlington, choć rodzina rozważała, aby spoczął w rodzinnym Brooklinie w Massachusetts. Pięć lat później obok Johna spoczął zabity także w zamachu jego brat Robert. Uroczystości pogrzebowe oglądało w telewizji prawie 200 milionów ludzi, co jak na pierwszą połowę lat 60. ubiegłego stulecia było liczbą imponującą. W ostatniej drodze z Kapitolu na cmentarz towarzyszyło Kennedy'emu około miliona Amerykanów.
Najbardziej zapamiętanym momentem uwiecznionym na jednym ze zdjęć jest ten, gdy trzyletni synek JFK salutuje przy trumnie ojca. Różowy kostium, który Jackie miała na sobie w momencie zamachu, przechowywany jest w państwowym archiwum. Leży w miejscu niedostępnym dla zwiedzających, w pomieszczeniu bez okien i o kontrolowanych parametrach powietrza, które wymieniane jest sześć razy na godzinę. Temperatura w tajemniczym miejscu utrzymywana jest na poziomie 18–21 stopni. Ciekawscy będą go mogli zobaczyć dopiero w 2103 roku. Taki warunek postawiła Caroline Kennedy, jedyna żyjąca spadkobierczyni.