Półnaga feministka z obrączką na palcu. Śpiewa, zarabia i walczy o prawa czarnych
sobota,24 czerwca 2017
Udostępnij:
Magazyn „Time” dwukrotnie umieszczał ją na liście stu najbardziej wpływowych osób Ameryki. Zajęcia dla studentów na przykładzie jej życia zawodowego wprowadził Uniwersytet Rutgersa w New Jersey. Nazywają ją ikoną popkultury, metacelebrytką, feministką-terrorystką. A ona robi swoje – nagrywa płyty, zarabia krocie dzięki kolejnym biznesom, angażuje się politycznie i realizuje jako matka, od niedawna trójki dzieci.
Na narodziny bliźniaków, które przyszły na świat 12 czerwca w szpitalu UCLA w Los Angeles czekali nie tylko sami zainteresowani, czyli mama Beyonce, tata Jay-Z, siostra Blue Ivy Carter, dziadek Knowles oraz ciocia Solange, ale także miliony fanów, setki dziennikarzy i paparazzich. Szczególnie ci ostatni łudzili się nadzieją, że uda im się w odpowiednim momencie nacisnąć spust migawki.
Nie udało się. Zarówno sam poród, jak i przygotowania do niego owiane były tajemnicą. Beyonce jak żadna inna gwiazda broni swojej prywatności i „sprzedaje” ją na swoich warunkach.
Obama wysyła sygnał
Świadczy o tym choćby fakt, że nikt do końca nie wiedział i wciąż tak naprawdę nie wie, jakiej płci są bliźniaki. Wokalistka i jej mąż na razie nie wydali żadnego oficjalnego oświadczenia. Czekają, by jeszcze bardziej podgrzać atmosferę.
Pewien sygnał wysłał sam Barack Obama, który jest bliskim przyjacielem państwa Carterów. „Jay Z i ja kompletnie oszaleliśmy na punkcie naszych córek. Chociaż on mnie w tym pobije, kiedy pojawią się bliźniaczki” – to właśnie te słowa byłego prezydenta miały sugerować, że piosenkarka urodziła dwie córeczki.
Kilka dni później jednak pod szpitalem UCLA pojawiła się tajemnicza kobieta z różowym i niebieskim balonikiem z napisami „Baby Girl” i „Baby Boy”. Sugerować by to mogło, że mała Blue Ivy będzie miała brata i siostrę.
To Blue Ivy wraz z ojcem miała towarzyszyć mamie w trakcie narodzin i być tą, która zaraz po Jayu-Z weźmie bliźniaki na ręce. Powód? Zdaniem Beyonce, pomoże to dziewczynce pokonać zazdrość wobec młodszego rodzeństwa.
Chętnych do uczestniczenia w tej jakże intymnej chwili było więcej. Według krążących plotek siostra Beyonce, piosenkarka Solange, błagała ją wręcz, by mogła być razem z nią. Bey rozważała taką opcję, ale jej mąż postawił ultimatum: albo on, albo siostra. Powodem miały być napięte stosunku między Jayem-Z i Solange. „Powiedział żonie, że ma prawo być przy porodzie, bo to jego dzieci, a Solange rujnuje tak ważny dla niego moment” – mówił cytowany przez magazyn Star informator.
O ile brak obecności Solange był jedynym wymaganiem Jaya-Z, o tyle jego żona miała ich znacznie więcej. Poprosiła o wyłączenie monitoringu w szpitalu, kazała wyremontować salę, w której miał odbyć się poród i nakazała lekarzom, by ograniczyli wymianę zdań do minimum.
Ikona, która ma talent
– Można o niej śmiało powiedzieć, że jest metacelebrytką. Kiedy mówi się o gwiazdach, czy wręcz o ikonach popkultury, wymienia się obecnie dwa nazwiska: Madonna i Beyonce. Przy czym ta pierwsza według niektórych już dawno ustąpiła miejsca tej drugiej – mówi w rozmowie z portalem tvp.info Karol Jachymek, kulturoznawca z SWPS.
Jego zdaniem, o ile o Madonnie często mówi się, że jest skandalistką, która nie potrafi śpiewać , o tyle w przypadku Beyonce kreacja idzie w parze z talentem muzycznym. To właśnie przez muzykę Knowles wyraża swoje poglądy, walczy lub angażuje się politycznie.
Surogatka i naga sesja
Nie zawsze jednak wszystko wychodzi tak, jak Beyonce by chciała. Tak było np., gdy ogłosiła, że jest w drugiej ciąży – w lutym pokazała brzuch i napisała, że spodziewa się dziecka. Jedni fani pospieszyli z gratulacjami, inni zaczęli zastanawiać się, czy gwiazda rzeczywiście jest w ciąży. W 2012 roku, gdy Beyonce została mamą Blue Ivy, plotkowano, że Knowles ciążę udawała, a dziewczynkę urodziła surogatka.
Wszystko za sprawą jej feralnego występu w programie „Sunday Night”. Beyonce przyszła do programu już z zaokrąglonym brzuszkiem, a kiedy usiadła na fotelu, jej odkształcił się on w dość nienaturalny sposób. Spekulowano, że brzuch jest sztuczny, a artystka nie zdecydowała się na poród ze względu na obawę o utratę figury.
Beyonce nie komentowała plotek, a jej agenci zaprzeczali podobnym insynuacjom. Gdy rodziła Blue Ivy w styczniu 2012 roku, wynajęła dla siebie całe piętro nowojorskiego szpitala Lennox Hill. Została do niego przyjęta pod nazwiskiem Ingrid Jackson. Ciekawostką był fakt, że tego dnia inna kobieta o tym samym nazwisku również urodziła dziecko.
Aby uniknąć podobnej sytuacji, w drugiej ciąży Beyonce – w trakcie specjalnej sesji – pokazała swój brzuch w całej okazałości. Na kilku zdjęciach artystka pozuje nago, a sam brzuch jest całkiem sporych rozmiarów. Artystka udostępniła zdjęcia fanom i opatrzyła je wymownym tytułem „Mam trzy serca”.
Inspiracją był obraz „Narodziny Wenus” Sandro Botticelliego. Na niektórych zdjęciach Beyonce towarzyszyła Blue Ivy. Przy zdjęciach znaleźć można złote myśli Bey dotyczące sesji. „Matka jest kokonem, gdy powstaje komórka i kształtują się kończyny... Matka nabrzmiewa i rozciąga się, by chronić dziecko”, „Dziewczyna zmienia się w kobietę, kobieta w matkę, a matka w Wenus”, czy „Bycie w ciąży jest jak zakochanie się. Nie ma słów, które mogłyby opisać uczucie, gdy rośnie w tobie dziecko” – to tylko niektóre z nich.
Walka o prawa czarnoskórych braci
Autorem fotografii był 28-letni Awol Erizku. Urodzony w Etiopii, dorastający na Bronksie imigrant. Fotograf ma na koncie dyplom Uniwersytetu Yale, współpracę z Davidem LaChapelle'em oraz raperami z A$AP Mob, a także performance w nowojorskim MoMA. – To nie jest przypadek, że Beyonce wybrała właśnie jego. Nie od dziś wiadomo, że poza tym, że jest śpiewającą diwą, walczy zarówno o prawa mniejszości, jak i swoich czarnoskórych braci – tłumaczy Jachymek.
Wystarczy wspomnieć o teledysku do piosenki „Formation”, w którym pojawiają się obrazki z życia kreolskiej mniejszości na plantacjach z XIX wieku, czy zalanego po huraganie „Katrina” Nowego Orleanu z 2005 roku.
Zarówno w klipie, jak i podczas występu na Super Bowl artystka nawiązała do Black Lives Matter – ruchu, który walczy o sprawiedliwość dla czarnych chłopaków, zabitych przez policjantów. Jej strój, złożony ze skrzyżowanych na piersiach łańcuchów amunicji, miał być nawiązaniem do Black Panthers – radykalnej amerykańskiej organizacji, walczącej o prawa czarnej mniejszości w USA.
Wyśpiewany kryzys w małżeństwie
– Beyonce w tekstach otwarcie porusza temat zdrady, samotności czarnych matek i córek, które są mocno dyskryminowaną grupą społeczną. Znaleźć tu można różne emocje, wyrażane różnymi muzycznymi gatunkami. A wszystko to jest niczym innym jak zapisem jej własnej historii – podkreśla Jachymek.
Zanim nadeszła wiadomość o drugiej ciąży Beyonce, plotkarskie media rozpisywały się o kryzysie w jej małżeństwie. Jay-Z miał ją zdradzać m.in. z Rihanną czy Kris Jenner. Para milczała w tej sprawie, zaczęła pojawiać się na imprezach, kupiła nowy dom, a paparazzi przyłapali ich na wspólnych wakacjach. – To co miała powiedzieć fanom, powiedziała piosenkami – zauważa Jachymek.
Feministka terrorystka
To nie pierwszy raz, gdy Beyonce muzycznie wyraża swoje poglądy i pokazuje silny charakter. „Chłopaku, sam wiesz, że podoba ci się to, że jesteśmy silne, że rodzimy dzieci, a potem wracamy do biznesu” – śpiewa w jednej piosence.
– Z jednej strony zachęca do tego, aby być samodzielną, by brać sprawy w swoje ręce, jednocześnie jednak nie odcina się od bycia żoną i matką. W tym swoim feminizmie nie ma nic przeciwko obrączce na palcu – wyjaśnia Jachymek. Gdy śpiewa, że „dążenie do perfekcji jest chorobą narodową, to dusza potrzebuje operacji plastycznej” jedni znowu jej wierzą, inni krytykują. Nic dziwnego, bo perfekcyjności Beyonce odmówić nie można.
Jedna z feministek nazwała ją terrorystką i stwierdziła, że kradnie feminizm dla siebie, a tak naprawdę jest erotyczną zabawką dla mężczyzn, która gra swoim ciałem. W obronie Bey stanęła Chimamanda Ngozi Adichie. Ikona feminizmu stwierdziła: „Jeśli ktoś o sobie mówi per feminista, to znaczy, że nim, do cholery, jest!. Feminizm to nie jest elitarny klub, do którego trzeba zostać zaproszonym".
Jej zdaniem erotyczny wizerunek Beyonce nawołuje do tego, aby zacząć postrzegać seksualność jako coś, co się po prostu ma, a nie to, co dziewczyna oddaje chłopakowi.
Studia z Beyonce
Tym sposobem wokół metacelebrytki Bey znowu jest głośno i nie da się ukryć, że o to w tej zabawie chodzi. Magazyn „Time” dwukrotnie umieszczał ją na liście stu najbardziej wpływowych osób Ameryki, a Rutgers University wprowadził nowy kurs dla studentów, zatytułowany „Polityka Beyonce”.
W trakcie zajęć studenci analizują jej teksty i teledyski. – Nie mówimy o jej politycznej działalności i nie wyliczamy, ile razy wystąpiła dla Baracka Obamy. Skupiamy się na tym, że jako gwiazda pop Beyonce wielokrotnie przełamywała reguły świata show-biznesu. Kiedy inni zajmują się wypuszczaniem kolejnych hitów, ona tworzy całą narrację wokół swojej osoby, życia prywatnego i kariery – podkreśla prowadzący zajęcia Kevin Allred, doktorant na Rutgers University.
Zdaniem Jachymka to kolejny przykład na to, że Beyonce jest czymś więcej niż wytworem popkultury. – To jest artystka, która naprawdę kontroluje medialną machinę machinę. Osiągnęła w tym mistrzostwo, mało prawdopodobne jest, aby z tego przysłowiowego konia miała kiedykolwiek spaść – podkreśla.
Zdjęcie główne: Beyonce określana jest mianem metacelebrytki (fot. REUTERS/Lucy Nicholson)