Plastikowa lalka z biustem. To Ruth Handler stworzyła Barbie
niedziela,23 lipca 2017
Udostępnij:
Pierwsza miała na sobie kostium kąpielowy w czarno-białe paski. Przez lata stroje dla niej projektowało aż 75 projektantów, miała ponad 40 narodowości, a w 2000 r. „dostała” pępek. Ta lalka to zupełnie nietrafiony pomysł – te słowa przez siedem lat słyszała Ruth Handler, która stworzyła Barbie. Krytycy nie mieli racji. Do dziś plastikowa zabawka jest marzeniem milionów dziewczynek. Historię laleczki i jej twórczyni opisuje właśnie wydana książka „Barbie i Ruth".
Gdy Ruth Handler wpadła na pomysł stworzenia lalki o kształtach dorosłej kobiety, dzieci bawiły się głównie płaskimi, papierowymi niemowlakami, postaciami z bajek i legend oraz zwierzętami.
Zauważyła jednak, że córka i jej koleżanki w zabawach zamieniają je w dorosłe postaci. Zafascynował ją sposób, w jaki trzymały tekturowe kukiełki i prowadziły długie dyskusje na temat dorosłego życia, naśladując dorosłych. Z czasem zauważyła także, że utożsamiały się ze swoimi lalkami i same siebie widziały w rolach im przypisanych.
– Wiedziałam, że jeśli uda nam się stworzyć trójwymiarowe lalki do takiej zabawy, dokonamy czegoś naprawdę wyjątkowego – mówiła dziennikarzom. W jej głowie powstał pomysł miniaturowej kobiety ze sztucznego tworzywa, noszącej realistycznie wyglądającą odzież, umalowanej, z lakierem na paznokciach.
Na rynku były już dostępne lalki inspirowane modą, ale wszystkie, jak twierdziła Ruth, miały dziecięce twarze. – Były brzydkie i niezgrabne, a ich dziecięce figury kontrastowały z typowo dorosłymi scenami, które odgrywały – mówiła.
Produkcja początkowo odbywała się w Japonii (fot. fb/Muzeum Inżynierii Miejskiej w Krakowie)
Pierwowzór z komiksu dla dorosłych
W powodzenie jej wizji „dorosłej” lalki nie wierzył nikt – nawet jej mąż Elliot, z którym wspólnie prowadziła zabawkarski biznes. Mimo że zazwyczaj wspierał żonę w każdym jej przedsięwzięciu, tym razem stwierdził wprost, że żadna matka nie kupi swojej córce lalki, która ma biust. Podobnego zdania była reszta męskiej załogi ich firmy. Ich zdaniem seksowna lalka nie mieściła się nie tylko w standardach, ale przede wszystkim w głowach matek dziewczynek, które miałyby się nią bawić. Problemu doszukiwali się również w samej produkcji modelu, tak szczegółowego, że aż niewykonalnego i kosztownego.
Ruth była załamana tymi opiniami, ale nie zrezygnowała ze swoich marzeń. Podczas sześciotygodniowej wycieczki po Europie, na którą wybrała się z mężem i dziećmi, natknęła się na wystawę w jednym ze szwajcarskich sklepów z zabawkami. To właśnie tu, obok drewnianych lalek, zobaczyła plastikową Lilly. Miała na sobie piękny kostium, nieproporcjonalnie wydłużone kończyny – była „ucieleśnioną” bohaterką komiksu dla dorosłych, drukowanego w brukowcu „Bild-Zeitung”. Lilli nie wiodła zbyt przykładnego życia – uganiała się za bogatymi mężczyznami, nosiła skąpe stroje, a jej znakiem rozpoznawczym był wysoki, ciasno upięty kucyk.
Ta niezbyt świetlana osobowość pierwowzoru Barbie nie miała dla Ruth najmniejszego znaczenia. Kupiła wtedy Lilly i jeszcze więcej myślała o własnej wersji lalki. Głównym mankamentem, jaki od razu zauważyła, było to, że nie dało się kupić osobno ubranek. Jeśli klient chciał mieć coś na zmianę w garderobie swojej lalki, musiał kupić drugą zabawkę.
Dla Ruth było ważne, aby lalkom można było zmieniać ubrania (fot. Ian Waldie/Getty Images)
Spiłowane sutki
– Kiedy już tam będziesz, sprawdź, czy zdołasz znaleźć kogoś, kto byłby w stanie wyprodukować lalkę tej wielkości. Wyrzeźbimy własną twarz i ciało, zaprojektujemy kolekcję ubrań – tymi słowami po powrocie z Europy Ruth zwróciła się do Jacka Ryana, szefa zespołu projektowego jej firmy, gdy wybierał się do Japonii, by pracować nad kolejnym projektem. Sama zabrała się za poszukiwanie bardziej elastycznej formy plastiku, z którego lalka mogłaby być wykonana. Tak trafiła na polichlorek winylu, inaczej zwany PCW.
Gdy Japończycy tworzyli formę pierwszej Barbie, makijażysta Bud Westmore, który pracował przy wielu produkcjach filmowych, zajął się jej twarzą. Czoło zostało zmienione na bardziej klasyczne, wydęte usta Lilly – bardziej stonowane, choć wciąż jaskrawoczerwone. Poprawiono także łuk brwi na bardziej naturalny, a włosy przytwierdzono tak, by można je było czesać i układać. Z racji tego, że produkcja odbywała się w Japonii, pierwsza partia miała zbyt skośne oczy, a piersi – sutki, choć Jack Ryan wyraźnie prosił, by były gładkie. – Wyciągnąłem swój mały, zaufany szwajcarski pilnik i ostrożnie, acz dokładnie spiłowałem jej sutki – powiedział.
Garderobą lalki zajęła się Charlotte Buettenback Johnson, amerykańska projektantka mody, która pracowała w nowojorskiej branży odzieżowej od 17. roku życia. Miała wpływ na każdy etap projektowania lalki, potem uważano, że z tego powodu finalna wersja była bardzo podobna do atrakcyjnej projektantki. Ruth po latach twierdziła, że konkurencji nigdy nie udało się skopiować Barbie – przede wszystkim dlatego, że nikt z innych producentów lalek nie przywiązywał tak dużej wagi do detali ubioru – haftek, guzików, falbanek.
Ruth była zachwycona swoim plastikowym dzieckiem; nazwała ją tak, jak swoją córkę – Barbara. Chciała zdrobnić to imię do „Babs”, ale nazwa ta była już zastrzeżona. Inaczej rzecz się miała z Barbie. Potem zaangażowana bardziej w pracę niż życie rodzinne Ruth zwracała się tym zdrobnieniem do córki, co nastolatkę mocno drażniło.
Lalka zadebiutowała na Amerykańskich Międzynarodowych Targach Zabawek w Nowym Jorku 9 marca 1959 r. Tę datę przyjęto jako oficjalne urodziny Barbie. Pięć lat później Mattel nabył prawa do Bild Lilly i produkcja szwajcarskiej lalki została wstrzymana.
W garderobie Barbie znalazł się m.in strój baletnicy i suknia ślubna (fot. fb/Kiyana)
Głowa wielkości przepiórczego jaja
Debiutująca na rynku Barbie miała na sobie kostium w czarno-białe paski. Poza nim można było ubrać ją w suknię ślubną, strój do kibicowania podczas meczów piłki nożnej, strój do gry w tenisa i kostium baletnicy. W jej garderobie znalazła się również suknia balowa i peniuar z bufkami, a więc wszystko to, o czym zdaniem Ruth marzyła dziewczynka w latach 50. Do sprzedaży lalka trafiła po trzech latach od rozpoczęcia produkcji. Firma nazwała ją „nastoletnią modelką”, by nie kojarzyła się z seksualnością. Pierwsze reakcje nie były powalające. Biznes zabawkarski zdominowany przez mężczyzn uważał, że Mattel postradał zmysły, projektując lalkę z biustem.
W marcu 1959 r. Barbie zadebiutowała na małym ekranie. W reklamówce tylko raz w ciągu trwającej minutę reklamy została nazwana lalką, przez pozostały czas była dziewczyną, która przebiera się, tańczy, pływa i imprezuje. – Żadna reklama kosmetyków lub produktów do włosów nie przywiązywała większej wagi do szczegółów i nie była sfilmowana z takim stylem i klasą. Trzeba było użyć specjalnych metod, by uchwycić wdzięk Barbie pod sztucznym oświetleniem. Kręcenie pięknej modelki z bliska jest wyzwaniem samym w sobie, ale jeśli twoja modelka ma głowę wielkości przepiórczego jaja, to wyzwanie wkracza na zupełnie inny poziom – mówił Cy Schneider, który tworzył kampanię reklamową Barbie. Przed kręceniem zdjęć lalki były zamrażane w lodówce, by pod wpływem mocnego filmowego oświetlenia się nie roztopiły.
Mimo reklamy i ogromnej promocji nowy produkt Mattel nie sprzedawał się tak, jak chciała tego Ruth. Przełomem był czerwiec 1959 i koniec roku szkolnego. To właśnie wtedy w biurze rozdzwoniły się telefony; zamówień było więcej niż przewidywała to produkcja, która ze względu na małe powodzenie lalki, została zmniejszona. Branża w ciągu kilku dni oszalała na punkcie Barbie. – Klienci, którzy zignorowali lalkę na targach, nagle stali po nią w kolejkach. Małe dziewczynki chciały bawić się w bycie dużymi dziewczynkami – mówiła Ruth.
Z roku na rok lalka stawała się kultowa. W 2003 r. magazyn „Fortune” napisał, że co trzy sekundy sprzedaje się egzemplarz. Ruth Handler stworzyła nie tylko maszynkę do zarabiania pieniędzy, ale też kontrowersyjną ikonę popkultury.
Ken umarł na AIDS
Matki dziewczynek, które oszalały na punkcie Barbie, powoli same zaczęły przekonywać się do tej zabawki. – Moja mała zawsze była straszną chłopczycą, a teraz myje twarz i czesze włosy – pisała jedna z nich.
O ile w biznesie Handler czuła się spełniona, nie odnajdywała się w roli pani domu. – Nigdy nie byłam dobra w mówieniu o swoich dzieciach i nie mogłam znieść osób, które to robiły – mówiła. Od swojej córki Barbary wiele razy słyszała, że wolałaby mieszkać w zwykłym domu klasy średniej zamiast w dziele sztuki zaprojektowanym przez jej ojca Elliota, gdzie nie brakowało zabawkowych i atrakcyjnych dla innych dzieci elementów, jak choćby dystrybutor napojów gazowanych w bawialni.
Ruth Handler wiedziała, że córka jej nie akceptuje, jednocześnie nie potrafiła się zmienić. To powodowało, że często nocami płakała. Z młodszym synem, Kenem, również nie potrafiła nawiązać bliższej relacji. Chłopak świetnie się uczył, uwielbiał operę, ale stronił od miejsc, które lubią inni ludzie. Ruth zawsze jawiła mu się jako bogini biznesu. Zbliżyli się do siebie dopiero gdy Ken, jako dorosły człowiek, zachorował na AIDS i przyznał się do homoseksualizmu. Opiekowała się nim troskliwie aż do jego śmierci w 1994 r.
Rak i biznesowa porażka
To nie jedyne nieszczęście, jakie spadło na tę świetnie rozwijającą się bizneswoman. Ruth, dziesiąte dziecko żydowskich imigrantów z Polski, wychowywane z powodu choroby matki głównie przez siostrę – straciła radość życia, gdy zachorowała na raka. W 1970 r. przeszła radykalną mastektomię. Usunięto jej pierś, mięśnie klatki piersiowej i węzły chłonne. Przestała być zadowolona ze swojego ciała, czuła się oszpecona; w jej garderobie pojawiły się skromne, zapinane pod samą szyję bluzki. W tamtych czasach nie było jeszcze grup wsparcia, a utrata piersi była tematem wstydliwym.
W tym samym czasie jej córka Barbara po 11 latach małżeństwa postanowiła się rozwieść, a ona sama powoli traciła kontrolę nad firmą. Niedługo potem wyszły na jaw nieprawidłowości w działalności Mattel. Handler została oskarżona o nadużycia i fałszowanie raportów finansowych. Nigdy nie przyznała się do winy, uniknęła więzienia, ale musiała odejść z firmy. Razem z mężem wydała oświadczenie, że przekazuje 2,5 mln akcji ze swojej puli udziałów, by zaspokoić akcjonariuszy, którzy zdążyli wejść już na ścieżkę sądową.
To była połowa ich udziałów w firmie. Mimo prób odzyskania kontroli nad biznesem i wyrwania go z rąk wspólników, których uważała za oszustów, ostatecznie się poddała. – Gdy opuszczaliśmy firmę, byłam już kompletnie zdruzgotana. Nie wierzyłam w to co się dzieje. To straszne tak stracić swoje dziecko, wszystko, co latami budowałeś, a do tego jeszcze te akcje. Ale z pewnością najtrudniejsze było to, że straciliśmy nasze Mattel – mówiła.
Przymierzanie piersi
– Nie mogłam tak po prostu się zatrzymać, skoro pędziłam przez całe swoje życie – powiedziała w jednym z wywiadów. Gdy otrząsnęła się z upadku, poświęciła się swojemu nowemu przedsięwzięciu. Postanowiła wykorzystać w nim swoją chorobę i swoje doświadczenia. Na organizowanych przez nią i jej zespół pokazach dla firm najpierw sama szczegółowo opowiadała o swojej mastektomii i o tym, jak wygląda przymierzanie biustonosza ze źle uformowanymi kulami, które mają imitować piersi.
Po tych dramatycznych opowieściach wypinała pierś do przodu i mówiła o swoich kształtnych, świetnie dopasowanych protezach. Zachęcała mężczyzn, by wskazywali, która pierś jest sztuczna, a która – prawdziwa. Zapraszała ich na scenę, łapała za ręce i przykładała je do biustu. Testerzy zazwyczaj wskazywali zdrową pierś, a pół sali rumieniło się albo nerwowo chichotało. Pod koniec pokazu Ruth rozpinała bluzkę by zaprezentować biustonosz z zaprojektowanymi przez siebie protezami. Tak powstał Ruthon – firma, która oferowała komfortowe protezy Nearly me (Prawie ja – tłum.)
Kolejny raz Handler zrewolucjonizowała nie tylko sam rynek, ale też sposób prezentacji produktu. – Uwielbiała przymierzać kobiecie pierś i patrzeć, jak ona się uśmiecha. To ją ogromnie uszczęśliwiało i miało na nią zbawienny wpływ – mówił o żonie Elliot.
Ruth Handler po 20 latach wróciła do firmy (fot. arch.PAP/EPA PHOTO AFPI/MATT CAMPBELL)
Trzy życia
Po 20 latach na wygnaniu wróciła do Mattela. Poproszono ją, by z okazji 35-lecia Barbie pojawiła się na kilku uroczystościach. Powoli zaczęła odzyskiwać wiarę w firmę, od 1992 r. zaczęła skupywać jej akcje. Często żartowała, że przeżyła życie „od jednej piersi do drugiej piersi”. Decyzję o amputacji drugiej podjęła sama. Bardzo zbliżyła się do Barbary. Bliższa i dalsza rodzina mówiła, że jest kobietą o złotym sercu i zrobiłaby dla innych wszystko.
– Czuję się tak, jakbym przeżyła trzy życia. W pierwszym zrobilibyśmy to tak, jak chcieliśmy. W drugim zrobiliśmy to tak, jak oni chcieli. A w moim trzecim życiu zrobiłam to po swojemu – mówiła. Zmarła 27 kwietnia 2002 r.
– Marta Kawxzyńska
Więcej o lalce Barbie i jej twórczyni można przeczytać w książce „Barbie i Ruth" autorstwa Robin Gerber.
Zdjęcie główne: Ruth Handler i jej kolekcja pierwszych lalek Barbie (fot. fb/Ruth Handler)