To wcale nie jest żart. Irlandczyk naprawdę lubi to zajęcie. W przeszłości zastąpił nim aktorstwo. W 1997 roku po pamiętnym występie w filmie „Bokser” aktor zniknął na pięć lat z ekranów. Podczas pięcioletniego dobrowolnego wygnania przez pewien czas mieszkał we Florencji, gdzie szył buty właśnie.
Pod okiem mistrza
Mistrz w swoim fachu został pomocnikiem mistrza fachu szewskiego Stegano Bemera, którego ręcznie szyte na miarę buty stały się wręcz legendarne, zaś ich ceny zaczynają się od kilkuset dolarów.
– Spotkali się, gdy szewc Daniela zasugerował mu spotkanie na osobistą przymiarkę u Bemera – zdradził magazynowi „The Enquirer” przyjaciel aktora. Spotkanie wywarło na Dayu-Lewisie takie wrażenie, że ten poprosił mistrza, by nauczył go fachu.
Ciężko sobie wyobrazić milionera tnącego, sklejającego kawałki skóry i przybijającego je do podeszwy, ale Day-Lewis naprawdę się tym zajmował. Po pierwsze przynosiło mu to ukojenie, a po drugie jest po prostu ekscentrykiem.
Bez wątpienia doświadczenie z igłą przydało mu się w ostatniej roli. Nawet gdyby w przeszłości nie zajmował się szyciem butów, poszedłby na kurs krawiectwa, gdyż jego perfekcjonizm w przygotowywaniu się do ról był wyjątkowy.