Po godzinach

Koci szpiedzy, zatrute cygara i inne, dziwne pomysły CIA

W czasach zimnej wojny agentów Centralnej Agencji Wywiadowczej, a właściwie dyrektoriat nauki i techniki, ograniczała tylko fantazja. Gdy wojnę na karabiny, myśliwce i czołgi zastąpiła wojna nerwów, CIA wpompowywała miliony dolarów w projekty - delikatnie mówiąc - dość nietypowe: od kocich szpiegów po filmy porno.

Zmarł Hugh Montgomery, jeden z najlepszych szpiegów CIA

Miał 93 lata. W Agencji przepracował 60.

zobacz więcej
Odrzutowy plecak z „Operacji piorun”, strzelające papierosy z „Żyje się tylko dwa razy” czy radiotelefon ukryty w szczotce do ubrań. Gadżety wykorzystane w serii o Jamesie Bondzie dziś budzą uśmiech i powątpiewanie. Trudno uwierzyć, że na takie pomysły mogliby wpaść – jak by na to nie patrzeć – specjaliści światowej klasy w zachodnich agencjach wywiadowczych. Rzeczywistość okazuje się jeszcze dziwaczniejsza niż filmowe fantazje.

Akustyczny kociak

– Otworzyli kota, włożyli do niego baterie i przewody, testowali go i testowali. Odkryli, że nie będzie słuchał poleceń, gdy stanie się głodny. Wtedy wszczepili mu kolejny przewód, żeby to przezwyciężyć – opowiadał w 2001 roku, w wywiadzie dla „The Telegraph”, Victor Marchetti, były oficer CIA. Bo właśnie koty miały zostać futrzastymi Jamesami Bondami i dzielnie podsłuchiwać kremlowskich szpiegów. Tak wynika z odtajnionych dokumentów CIA z lat 60. Odtajnionych nie w całości, bo program „Akustyczny kotek”, który pochłonął około 20 milionów dolarów, a przygotowania do niego trwały 5 lat, efekt przyniósł… no cóż – mizerny.
 

Po pięciu latach przygotowań przyszedł czas, by superkota z podsłuchem wypróbować.

– Zabrali go do parku i wypuścili z furgonetki – opowiadał dziennikarzom były agent CIA. – Nagle przyjechała taksówka i... przejechała kota. No i siedzą w tej furgonetce wypełnionej sprzętem, a kot nie żyje.

Agencja spuściła zasłonę milczenia na dziwaczny eksperyment na 40 lat. Na początku XXI wieku udostępniła ocenzurowaną notatkę, gdzie co prawda przyznaje, że „program nie spełnia w praktyce wysoce specjalistycznych potrzeb”, ale jej zdaniem testy pokazały, że wytrenowanie kota jest możliwe. „To wybitne naukowe osiągnięcie” – przeczytać można w notatce.
fot. CIA
CIA podkreśla także zasługi personelu, którego „energia i wyobraźnia mogą stać się modelowe dla przyszłych pionierów nauki”.

Gołąb wielofunkcyjny

I choć wydaje się, że kot z podsłuchem to szczyt szpiegowskiej fantazji, to nawet najbardziej pomysłowych zawstydzić może behawiorysta B.F. Skinner i jego „projekt gołąb”. Skinner w samej agencji nie pracował, ale jego badania były przez amerykański rząd finansowane. Badał natomiast możliwości wykorzystania do nawigacji pocisków... gołębi. Pociski były wyposażone w szereg soczewek, które wyświetlały obraz celu na wewnętrznym ekranie. Gołębie były trenowane, by dziobnąć w cel na ekranie, a to z kolei miało korygować ścieżkę lotu pocisku – wynika z opisu umieszczonego w książce „Bestie Wojny: militaryzacja zwierząt” Jareda Englana.

Gdy naukowcy w 1953 roku udoskonalili systemy naprowadzania pocisków, pomysł „rakiety na gołębie” na zawsze przeszedł do lamusa.

Agencja kręci porno


Odłożony na półkę został inny projekt – nie mniej fantazyjny, ale o zdecydowanie bardziej… społecznym zabarwieniu. Wymierzony był bowiem w Sukarno – pierwszego prezydenta niepodległej Indonezji. Jak opisywał w swoich wspomnieniach, były oficer CIA, Joseph Burkholder Smith, Agencja uważała, że indonezyjski lider jest za mało prozachodni. Aby zdyskredytować przywódcę w oczach pobratymców, miano sfingować… film porno, w którym wystąpił jego sobowtór.

– Nasz specjalny zespół ds. Sukarno sformowany został, by zrealizować produkcję filmową lub przynajmniej uchwycić kilka fotografii pokazujących Sukarno i jego rosyjską dziewczynę – wspominał w książce „Portrait of a cold warrior” Smith.
Początkowo CIA chciała znaleźć sobowtóra w wytwórniach filmów porno w Los Angeles. Gdy to się nie powiodło – jak opisuje ex-szpieg – agenci wpadli na ciekawszy pomysł.

– Postanowiliśmy, że spróbujemy stworzyć maskę, podobiznę Sukarno. Chcieliśmy wysłać to do Los Angeles i przez policję opłacić gwiazdę porno, by nosił ją podczas produkcji filmu – wspominał Smith. Agent twierdzi, że filmu nigdy nie wykorzystano, ale wiadomo jak miał się nazywać: „Szczęśliwe dni”.

I choć pomysł mógł na pierwszy rzut oka wydawać się absurdalny, w 2010 roku „Washington Post” donosił, że Agencja do tego sposobu dyskredytacji miała powrócić. Jeff Stein w maju 2010 roku pisał, że „planując inwazję w Iraku w 2003 roku, grupa operacyjna w CIA miała wiele pomysłów na zdyskredytowanie Saddama Husajna w oczach jego ludzi”. Zdaniem dwóch byłych agentów jednym z nich było przygotowanie filmu pokazującego irackiego dyktatora podczas seksu z nastoletnim chłopcem.

– To miało wyglądać jak sfilmowane ukrytą kamerą. Nagranie z ukrycia, ziarniste – opowiadał dziennikarzowi „Washington Post” jeden z byłych szpiegów.

Wybuchające małże i zatrute cygara


Nie o jeden, a o wiele kroków dalej CIA poszła natomiast w przypadku Fidela Castro. Słynna operacja Mangusta, czyli tajny program Agencji opracowany na początku prezydentury Johna F. Kennedy’ego, zakładał – obok wojny psychologicznej i sabotażu – próby zabójstwa kubańskiego przywódcy. I były to próby zaiste fantazyjne. Niestety, nie dodawały Agencji prestiżu, bowiem przypominały bardziej wyczyny Gangu Olsena niż misterną intrygę z filmowego „Zawód: szpieg” z Redfordem i Pittem.

Na początku 1963 roku CIA zastanawiała się nad dwoma rozwiązaniami. Desmond Fitzgerald, ówczesny szef grupy roboczej kazał podwładnym zbadać możliwość wypełnienia egzotycznych muszelek materiałem wybuchowym i umieszczenia ich w rejonie, gdzie Fidel Castro zwykł nurkować. Jednak departament zajmujący się technicznymi aspektami szpiegowskich pomysłów uznał pomysł za mało praktyczny.
Wtedy Agencja wpadła na inne rozwiązanie, także nawiązujące do jednej z ulubionych aktywności Castro. Agenci postanowili nasączyć trucizną jego skafander do nurkowania. Dział techniczny kupił kombinezon, skaził go grzybem, który miał wywołać poważną chorobę skóry, a maskę do nurkowania – prątkami gruźlicy.

Plan był dość zaawansowany. Kombinezon Fidelowi miał dostarczyć James Britt Donovan, ten sam, który negocjował z Kubą uwolnienie więźniów wziętych podczas operacji w Zatoce Świń, i ten sam, którego sportretował Tom Hanks w oskarowym „Moście Szpiegów”.

Problem w tym, że Donovan wręczył Castro nie ten kombinezon. Ten właściwy nigdy nie opuścił laboratorium.
(fot. PAP/ZUMA Press, Inc./Alamy Stock Photo)
Gdy w połowie lat 70. powstała tzw. komisja Churcha, która badała wieloletnie nadużycia CIA i FBI, na jaw wyszły kolejne przykłady pomysłowości agentów. Niektóre z fazy koncepcyjnej przechodziły nawet w fazę realizacji – także te dotyczące zamachu na kubańskiego przywódcę.

W październiku 1960 roku Agencja przygotowała pudełko cygar, którymi chciano skutecznie „zneutralizować” Castro. Zabić go miał jad kiełbasiany, wystarczyłoby, żeby włożył jedno z nich do ust. Cygara faktycznie na Kubę dojechały. Dokładnie 12 lutego 1961 roku. Raport nie ujawnia jednak, czy zostały Castro dostarczone.

Dokumenty dotyczące JFK ujawnione. Zabójca kontaktował się z agentem KGB

Do sieci trafiło 400 stron dokumentów.

zobacz więcej
Sięgając myślą

Wiele podobnych pomysłów agencji pozostałoby w sferze domysłów, teorii spiskowych i miejskich legend, gdyby nie „prezent” z początku 2017 roku. Wtedy to CIA opublikowała w Internecie około 13 milionów odtajnionych dokumentów. Oprócz informacji dotyczących UFO, przepisu na niewidzialny atrament, ujawnione zostały dane dotyczące programu Stargate, który zajmował się badaniami nad możliwościami telepatycznymi ludzkiego umysłu.

Pomagał w tym Agencji izraelski iluzjonista Uri Geller. Znany bardziej z tego, że wyginał łyżki niż ze zdolności szpiegowskich, Geller miał „widzieć” rzeczy, osoby i zdarzenia znajdujące się z dala od „widzącego”.

Jak wynika z udostępnionych dokumentów, CIA była pod wrażeniem jego zdolności, które ujawnił podczas testów w 1973 roku. Iluzjonista „widzenie pozazmysłowe” udowadniał rysując obrazki, których pierwowzory znajdowały się w oddalonym, zamkniętym pomieszczeniu.

– Robiłem wiele rzeczy dla CIA – mówił zagadkowo Geller.
fot. CIA
A zaczęło się od… plotki. Centralna Agencja Wywiadowcza otrzymała informację, że Związek Radziecki wydaje 60 milionów rubli rocznie na badania parapsychiczne. Jednym z „eksperymentów” – jak twierdzi dr Pavel Naumov – miał być prowadzony około 1956 roku test wykorzystujący króliki. Mama-królik miała być umieszczona w laboratorium. Jej potomstwo – transportowane na łódź podwodną. Jeden z asystentów zabijał króliki, a naukowcy w laboratorium badali impulsy, które przekazywane były przez wszczepione w mózg matki diody. Sprawdzali, czy jej umysł w momencie śmierci potomka wytworzy zauważalne impulsy.

Swój program zaczęli więc prowadzić także Amerykanie. Trwał on aż do 1995 roku. Do momentu, gdy Agencja doszła do wniosku, że nie przynosi on pożądanych rezultatów. Zajęło jej to ponad dwie dekady. CIA w końcu uznała, że „informacje dostarczane przez postrzeganie pozazmysłowe są mgliste i niejednoznaczne”, co sprawia, że wykorzystanie ich w pracy wywiadowczej staje się „trudne, jeżeli nie niemożliwe”.

Agencja zwątpiła także, czy coś takiego jak postrzeganie pozazmysłowe istnieje. „Badania laboratoryjne nie dostarczyły dowodów na istnienie takiego fenomenu” – dodaje notatka. Amerykańscy szpiedzy stwierdzili jednocześnie, że analogiczne badania prowadzone przez Rosjan „to relatywnie niskie zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych”.
Zdjęcie główne: Projekt za 20 mln dolarów, czyli kot wyposażony w podsłuch, przetrwał ok. 30 sekund (fot. www.tvp.info)
Zobacz więcej
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„To była zabawa w śmierć i życie”. Od ćpuna po mistrza świata
Historię Jerzego Górskiego opowiada film „Najlepszy” oraz książka o tym samym tytule.
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„Geniusz kreatywności”. Polka obok gwiazd kina, muzyki i mody
Jej prace można podziwiać w muzeach w Paryżu, Nowym Jorku czy Londynie.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
Zsyłka, ucieczka i samobójstwo. Tragiczne losy brata Piłsudskiego
Bronisław Piłsudski na Dalekim Wschodzie uważany jest za bohatera narodowego.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
„Choćby z diabłem, byle do wolnej Polski”. Pierwszy Ułan II RP
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski skupia w sobie losy II RP.
Po godzinach wydanie 3.11.2017 – 10.11.2017
Kobiety – niewolnice, karły – rekwizyty. Szokujący„złoty wiek”
Służba była formą organizacji życia w tej epoce. Każdy kiedyś był sługą, nawet królewski syn.