Po godzinach

Od łapówkarza do prezydenta. Sportowcy biorą się za politykę

Kariera sportowca przypomina karierę modelek – jest na ogół krótka, a potem człowiek w miarę młodym wieku zostaje z dużą ilością wolnego czasu, z którym nie bardzo wiadomo co robić. Niektórym ciężko zrezygnować z jupiterów i idą do polityki. Z różnym skutkiem.

W ostatnich wyborach parlamentarnych w Czechach mandat wywalczył Jakub Janda, jeden z najlepszych w historii tego kraju skoczków narciarskich. Wprawdzie najwyższą formę utrzymał krótko, ale w sezonie 2005/06 triumfował w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, wygrał też prestiżowy Turniej Czterech Skoczni.

Jak zobaczymy na późniejszych przykładach polskich sportowców, jeżeli chodzi o politykę, Janda w polityce nie znalazł się przypadkiem. W 2008 roku został członkiem Obywatelskiej Partii Demokratycznej i wkrótce został jej liderem w rodzinnym Frenštácie pod Radhoštěm oraz członkiem rady regionalnej.

– Życie mija, a cele się zmieniają. Z jednego etapu trzeba przeskoczyć w inny. Już najwyższa pora popatrzeć w innym kierunku niż sport – stwierdził 39-latek, przed startem w ostatnich wyborach parlamentarnych.

Wyborcy docenili

Partia Jandy otrzymała 11,3 proc. głosów – to drugi wynik za partią ANO. Na skoczka zagłosowało 2265 osób, co dało mu miejsce w Izbie Poselskiej. W tym przypadku należy stwierdzić, że zawodnik odniósł sukces wyborczy nie tylko dzięki nazwisku, ale obywatele docenili przede wszystkim jego całą działalność w regionie.

Mandat sprawi, że Janda zawiesi buty na kołku. – Już przed wyborami zapowiedziałem, że gdybym został deputowanym, to kończę karierę. Tych dwóch zajęć nie da się pogodzić, jeśli się chce wykonywać swoje obowiązku na sto procent – przyznał w rozmowie z agencją CTK.
Jakub Janda dostał się do czeskiego parlamentu (fot. Adam Pretty/Bongarts/Getty Images)
O wiele dalej zaszedł Liberyjczyk George Weah. Jeden z najlepszych piłkarzy w historii Afryki ma ogromną szansę zostać prezydentem swojego kraju. On również stopniowo piął się stopniowo po politycznej drabinie. Już zresztą w trakcie kariery sportowej angażował się społecznie, był m.in. ambasadorem dobrej woli UNICEF, brał udział w kampaniach dotyczących wirusa HIV.

Co ciekawe, już rok po zakończeniu w 2003 roku kariery piłkarskiej zapowiedział start w wyborach prezydenckich zaplanowanych na październik 2005 roku i niewiele zabrakło, żeby dopiął celu. Program miał prosty – odbudowa kraju zniszczonego wojną domową, która pochłonęła około 300 tys. ofiar.

Krok od prezydentury

Popierany przez Kongres na rzecz Demokratycznych Zmian wygrał pierwszą turę, zdobywając 30 proc. głosów i pokonując 27 kandydatów. W drugiej przegrał jednak z ekonomistką Ellen Johnson-Sirleaf, która została pierwszą kobietą prezydentem w Afryce.

Zasmakowawszy w polityce były piłkarz m.in. AS Monaco, Paris Saint-Germain i AC Milan stwierdził, że nie odda tego meczu walkowerem. Wiedział, że samo nazwisko to za mało, więc postawił na edukację – zdał maturę i ukończył studia na uniwersytecie w Miami.

Realną Weah władzę zdobył w 2011 roku, gdy został wiceprezydentem u boku Winstona Tubmana. Teraz ponownie walczy o pełną pulę i wszystko wskazuje na to, że ją zdobędzie. W pierwszej turze wyborów w październiku otrzymał niemal 40 proc. głosów i jest zdecydowanym faworytem przed drugą rundą zaplanowaną na 7 listopada.
George Weah jest faworytem wyborów prezydenckich w Liberii (fot. Chris Hondros/Getty Images)

Lewandowski będzie restauratorem. Zainwestuje na Mazurach

Piłkarz planuje postawić restaurację w Giżycku.

zobacz więcej
Prezydentura zamarzyła się również najsłynniejszemu kulturyście w historii – Arnoldowi Schwarzeneggerowi. Krytycy śmieją się, że karierę polityczną rozpoczął się od wżenienia się w klan Kennedych – w 1986 roku poślubił bowiem siostrzenicę Johna F. Kennedy'ego.

Guberminator

W odróżnieniu od większości aktorów popierających Partię Demokratyczną, zapisał się do Republikanów. W latach 90. za prezydentury George’a Busha seniora był przewodniczącym prezydenckiej rady do spraw kultury fizycznej i sportu. W 2003 roku został gubernatorem Kalifornii, a w 2006 roku wywalczył reelekcję.

Wówczas oficjalnie zaczął robić przymiarki do kandydowania w wyborach prezydenckich po zakończeniu drugiej kadencji przez George'a W. Busha. Musiał jednak zrezygnować z planu, ponieważ jego realizacja wymagałaby zmiany konstytucji, która wskazuje, że urząd prezydenta może objąć jedynie osoba, która urodziła się na terenie należącym do Stanów Zjednoczonych, a naturalizowany Schwarzenegger przyszedł na świat w austriackim Grazu.

W funkcję gubernatora celuje również legenda futbolu Romario. Brazylijczyk chce zarządzać stanem Rio de Janeiro. On również nie jest nowicjuszem w polityce. Od 2010 roku zasiada w Izbie Deputowanych, a w 2014 roku został senatorem, uzyskując najwyższy wynik w historii stanu Rio de Janeiro – zdobył 63,43 proc. głosów.

Romario, członek Socjalistycznej Partii Brazylii, angażuje się w walkę z korupcją. Tropienie nieuczciwych operacji finansowej to jego misja między innymi z powodu własnych nieprzyjemnych doświadczeń. Brazylijczyk popadł w tarapaty finansowe, gdy został oszukany przez elektromechanika z Biłgoraja Piotra O., który udając wybitnego finansistę oszukał go na 4,8 mln dolarów.

Morderstwa, gwałty, narkotyki. Mroczna strona sportu

Gruziński pięściarz Avtandil Khurtsidze aresztowany pod zarzutem współpracy z rosyjską mafią.

zobacz więcej
Sternik bankruta

Kariera samorządowa jeszcze przed Romario i jeżeli się jej podejmie, to czeka go trudne zadanie. O tym, jak bardzo świadczy przykład Dave'a Binga, jednego z najlepszych koszykarzy w historii ligi NBA. W 2008 roku został burmistrzem Detroit i pod jego rządami miasto ogłosiło bankructwo.

Lepiej na tym stanowisku radzi sobie jeden z najwybitniejszych bokserów w historii Witalij Kliczko, który jest burmistrzem Kijowa. Były mistrz świata kilku federacji nie jest w polityce kwiatkiem do kożucha. To nie tylko nazwisko, które zna cały świat, ale przede wszystkim wykształcona osoba z tytułem doktora.

Kliczko, który aktywnie angażował się w wydarzenia na Euromajdanie nie ukrywa, że zarządzanie stolicą Ukrainy jest dla niego tylko przystankiem w drodze po najważniejszy urząd w państwie. Jak wytrawny szachista, którym też jest, spokojnie rozgrywa swoją partię, celując w zwycięstwo.

Niewykluczone, że podobną drogę obierze Filipińczyk Manny Pacquaio, który w ojczyźnie jest traktowany niczym bóg. Ludzie kochają go, bo jest symbolem wydostania się z biedy i wejścia na szczyt dzięki ciężkiej pracy. Niczego ludzie tak nie cenią.

16 milionów głosów

Od 2010 roku przez dwie kadencje „Pac-Man” zasiadał w izbie niższej parlamentu, zaś w czerwcu ubiegłego roku wybrano go na senatora. Zdobył... 16 milionów głosów. Prezydent Rodrigo Duterte przekonuje, że to właśnie Pacquaio zastąpi go na stanowisku. Jest to niezwykle prawdopodobny scenariusz.
Jagna Marczułajtis odeszła w atmosferze skandalu (fot. arch.PAP/Jacek Bednarczyk)
Także nad Wisłą wielu ludzi sportu bierze się za politykę. Kwestią otwartą pozostaje czy powinni. Z drugiej strony partie polityczne bez skrępowania sięgają po nich, licząc na dodatkowe głosy. Szczególnie dużo sportowców zasiada w ławach poselskich w tej kadencji Sejmu, większość została wybrana z list PO.

Mandaty wywalczyli były reprezentant Polski w piłce nożnej Roman Kosecki, wioślarze Adam Korol i Tomasz Kucharski, siatkarka Małgorzata Niemczyk, jej kolega po fachu Paweł Papke i młociarz Szymon Ziółkowski. „Na medal muszę zapracować sobie sam, a mandatu posła bez Was bym nie zdobył” – napisał Ziółkowski po oficjalnym ogłoszeniu wyników.

W poprzedniej kadencji mandat sprawowali między innymi pięściarka Iwona Guzowska, gimnastyk Leszek Blanik, legendarny bramkarz Jan Tomaszewski, czy snowboardzistka Jagna Marczułajtis. Najgłośniej zdecydowanie było o tej ostatniej, ale nie z powodu jej zaangażowania w tworzenie prawa.

Rażąca niegospodarność

Marczułajtis działała w Komitecie Kraków 2022, którego celem było zdobycie prawa do organizacji zimowych igrzysk olimpijskich przez stolicę Małopolski w 2022 roku. Komitet działał wyjątkowo niegospodarnie. Symbolem jego działań było kupno nowych garniturów za 35 tys. zł, co było jedną z pierwszych decyzji. Wśród innych wydatków był też m.in. namiot sferyczny za 55 tys. zł.

Sama była snowboardzistka została zmuszona do rezygnacji, gdy okazało się, że jej mąż proponował łapówki dziennikarzom, żeby korzystnie pisali o komitecie. Niepomna kompromitacji, w ostatnich wyborach starała się o reelekcję, ale wyborcy drugi raz już nie chcieli jej zaufać.
Były minister sportu Tomasz Lipiec został skazany za korupcję (fot. arch.PAP/Bartłomiej Zborowski)

Jak roztrwonić setki milionów dolarów? Bankructwa to nieodłączny element sportu

Rekordzistą jest Mike Tyson, który przepuścił aż 400 milionów dolarów.

zobacz więcej
Marczułajtis startowała też między w wyborach do europarlamentu, również bez skutku. Udało się to natomiast byłemu kierowcy rajdowemu Krzysztofowi Hołowczycowi. Zresztą Parlament Europejski to popularne miejsce dla rajdowców, mandat przez trzy kadencje sprawował były mistrz świata Fin Ari Vatanen.

O wiele lepiej niż na bieżni idzie Witoldowi Bańce, który został ministrem sportu w rządzie Beaty Szydło i jest chwalony za swoją pracę. – Przejście do świata polityki, na najwyższe szczeble zarządzania, to była duża zmiana. Przez pierwsze dni czułem się jak sportowiec, który wchodzi w bloki startowe. Było podekscytowanie, emocje, adrenalina, trema – opowiadał na antenie radiowej Jedynki.

Afera korupcyjna

Raczej na pewno nie grozi mu los jednego ze swoich poprzedników na tym stanowisku – Tomasza Lipca, a przez pewien czas Tomasza L. Były chodziarz został pierwszym ministrem III RP aresztowanym i skazanym za korupcję. Afera wybuchła 2 lipca 2007 roku, gdy CBA zatrzymało dyrektorów Centralnego Ośrodka Sportu pod zarzutem korupcji przy budowie Stadionu Narodowego. Lipiec był zmuszony do podania się do dymisji.

25 października sam został zatrzymany przez CBA. Wniosek wystawiła Prokuratura Apelacyjna w Warszawie, w wyniku śledztwa w sprawie korupcji w Centralnym Ośrodku Sportu. Lipiec usłyszał zarzuty m.in. przyjęcia korzyści majątkowej (100 tysięcy zł) oraz uzależnienia wykonania czynności służbowych od otrzymania korzyści majątkowej. Skompromitowany minister został aresztowany na 3 miesiące i sąd kilka razy przedłużał mu areszt. Na wolność wyszedł w lipcu 2008 po wpłaceniu poręczenia majątkowego w wysokości 80 tys. zł. Zarzuty usłyszała także jego żona Maryna, która miała nakłaniać świadków do składania fałszywych zeznań.
Cezary Kucharski zrezygnował z pensji poselskiej (fot. arch.PAP/Bartłomiej Zborowski)
Po trwającym ponad 3 lata procesie były minister został skazany na 3,5 roku więzienia, otrzymał także zakaz zajmowania stanowisk publicznych przez 10 lat. W 2013 roku wyrok złagodzono do 2 lat i 3 miesięcy więzienia. Lipiec wyszedł na wolność w sierpniu 2014 roku, po odbyciu połowy kary.

1,5 promila

Kompromitację zaliczył również były trener reprezentacji Polski Janusz Wójcik, który przez moment był posłem z ramienia Samoobrony. Został zatrzymany przez policję za jazdę autem pod wpływem alkoholu po torach kolejowych. Miał 1,5 promila.

Lepiej w pamięci wyborców zapisał się były piłkarz reprezentacji Polski Cezary Kucharski, który gdy został posłem zrezygnował z pensji, zachowując tylko diety oraz dodatek na prowadzenie biura poselskiego.

– Najważniejsza jest uczciwość. Nie wszedłem do Sejmu, aby się dorobić, mam z czego żyć. Chcę tylko coś zrobić dla polskiego sportu – tłumaczył w rozmowie z „Super Expressem”. Menedżer m.in. Roberta Lewandowskiego nie chciał ujawnić powodów swojej wielkoduszności, ale można przypuszczać, że nie kierowały nim szlachetne pobudki – po prostu nie chciał ujawniać swoich dochodów.

Samo nazwisko nie zawsze jest przepustką ze świata sportu do polityki. Przekonał się o tym choćby bokserski mistrz świata Tomasz Adamek, który w 2014 roku z ramienia Solidarnej Polski kandydował do Parlamentu Europejskiego. Nie było to jak w przypadku Jerzego Kuleja wiele lat po zakończeniu kariery, co mogłoby tłumaczyć, że ludzie o nim zapomnieli. Po prostu wyborcy nie dali się złapać na nazwisko.
Maciej Żurawski zaskoczony pytaniem o kraj przewodniczący w Unii Europejskieji (fot. TVP1)
Kompromitacja na antenie

To, że czasem lepiej, żeby sportowcy nie brali się za politykę najdobitniej pokazał program „Polityka przy kawie” na antenie TVP1 przed wyborami do europarlamentu w 2014 roku. Były piłkarz Maciej Żurawski oraz pływaczka Otylia Jędrzejczak kompromitowali się niewiedzą. Na pytanie „Czy Polska powinna popierać pogłębianie porozumienia z Kioto” Żurawski, kandydat SLD, odpowiedział: „Z Kioto. Pani wyjaśni bardziej, co to z tym Kioto”. Z kolei kandydatka PO zapytana o czy wie, czym jest ta umowa dotycząca redukcji emisji gazów cieplarnianych, która wówczas była na świeczniku, odpowiedziała: „Mmmmmmmm, nie”, ale później próbowała wybrnąć, zapewniając, że wie o unii energetycznej.

Żurawski poległ jeszcze na pytaniu, które państwo aktualnie (w 2014 roku) przewodniczy Unii Europejskiej. „Nie doczytałem” – powiedział z rozbrajającą szczerością, a Jędrzejczak tylko błagała wzrokiem, żeby prowadząca nie powtórzyła jej tego pytania.

Tamta pamiętna rozmowa była dowodem, że sportowcy powinni co najmniej dwukrotnie przemyśleć decyzję, czy iść do polityki. Łatwo się bowiem skompromitować i zniszczyć reputację, na którą pracowało się latami.
Zdjęcie główne: Arnold Schwarzenegger przez dwie kadencje był gubernatorem Kalifornii (fot. Justin Sullivan/Getty Images)
Zobacz więcej
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„To była zabawa w śmierć i życie”. Od ćpuna po mistrza świata
Historię Jerzego Górskiego opowiada film „Najlepszy” oraz książka o tym samym tytule.
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„Geniusz kreatywności”. Polka obok gwiazd kina, muzyki i mody
Jej prace można podziwiać w muzeach w Paryżu, Nowym Jorku czy Londynie.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
Zsyłka, ucieczka i samobójstwo. Tragiczne losy brata Piłsudskiego
Bronisław Piłsudski na Dalekim Wschodzie uważany jest za bohatera narodowego.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
„Choćby z diabłem, byle do wolnej Polski”. Pierwszy Ułan II RP
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski skupia w sobie losy II RP.
Po godzinach wydanie 3.11.2017 – 10.11.2017
Kobiety – niewolnice, karły – rekwizyty. Szokujący„złoty wiek”
Służba była formą organizacji życia w tej epoce. Każdy kiedyś był sługą, nawet królewski syn.