Bo było to coś w rodzaju happeningu. Jagoda Szelc stroiła sobie żarty z dociekania, o czym jest jej obraz. Mówiła, że każdy, kto obejrzy „Wieżę…”, może ją interpretować na swój własny sposób. Jej zdaniem, na tym właśnie polega szacunek dla widzów – że niczego się im nie narzuca.
Brzmiało to jednak tak, jakby ona z odbiorców szydziła, bo przecież średnio rozgarnięty widz nie kupi takiej ściemy. Jeśli reżyser tworzy film z założenia o wszystkim, to znaczy, że w istocie taka produkcja jest o niczym. Robi go więc dla siebie, a nie dla widzów. Wówczas jednak w centrum nie jest już samo dzieło, lecz rozdęte ego jego twórcy. Wystąpienie Jagody Szelc przepełnione pozerstwem i pretensjonalnością mogło skłaniać do wniosku, że stanowi ona ten właśnie przypadek.
Tyle że to nie wszystko. Reżyser „Wieży…” wygłosiła pewną deklarację światopoglądową.
Ów wywód Jagody Szelc można streścić następująco. W dzisiejszej Polsce ciągle się obrywa klasie średniej. Warstwę tę stanowią ludzie, którzy nie lubią, jak się coś im narzuca, i zarazem którym ich antagoniści zarzucają brak potrzeb duchowych. Tymczasem klasa średnia zasługuje na szacunek, bowiem reprezentuje ona osoby niezależne i samodzielne, a więc odrzucające zinstytucjonalizowane formy religijności.
Czyżby reżyser „Wieży…” chciała zostać guru lemingów – nowego polskiego mieszczaństwa, wobec którego liberalne środowiska opiniotwórcze jeszcze tak niedawno żywiły złudzenia, że zadowoli się ono ciepłą wodą w kranie, grillowaniem w ogródku i nierobieniem polityki? Czy Kaja to alter ego Jagody Szelc?
Odporni na ekstrawagancje
Skądinąd w „Wieży...” nie brak także aluzji politycznych pod adresem obecnej sytuacji w Polsce.
Tak jest, gdy w którymś z dialogów w rodzinie Muli pada w kpiącym tonie określenie „reżimowe media”.
Z kolei innym razem pojawia się wątek uchodźcy – zaszczutego Araba, który chce tylko, żeby pozwolono mu pójść dalej przez las. Kto go zaszczuł? Czy pałający nienawiścią do „ciapatych” Polacy katolicy? Dokąd zmierza ten człowiek? Do Niemiec, bo tam zostanie przyjaźnie przyjęty? Te pytania pozostają bez odpowiedzi.