Autor „Doliny nicości” mówił, że co prawda często go z pracy wyrzucano, ale przyjemność i komfort spokojnego sumienia, nie ma ceny. Bo tu chodzi o przyjemność wyższego rzędu, a zatem o coś bardzo pragmatycznego – co tylko z punktu widzenia ludzi zmaterializowanych, cynicznych, uchodzi za tzw. idealizm albo „walkę z wiatrakami”.
Twórczość Wildsteina, uświadamia mi, i mam nadzieje, że ta konstatacja pojawia się także w myślach czytelników jego książek, że jakość myślenia i odczuwania zależy od jakości życia podporządkowanego jakiemuś rodzajowi służby wartościom, które z kolei służą wolności.
Innymi słowy, działalność autora „Czasu niedokonanego”, pisarska, dziennikarska i w sferze publicznej jest ucieleśnieniem republikańskiego ducha. Ten republikański patos to umiłowanie wolności. Przejawia się on także szacunkiem i podziwem dla tych, którzy w walce w obronie wolności okazali się najmężniejsi.
To bardzo naturalne odczucie, które buduje zdrową hierarchię społeczną, gdzie uznanie zależy od osobistych cnót, głównie odwagi i pracy. Tak onegdaj, jak podejrzewam, w epoce przednowożytnej rodziła się arystokracja. Ta selekcja, której dokonuje twarda materia życia, często groza życia, nie skończyła się, bo ona nigdy się nie kończy. Istnienie w życiu społecznym i intelektualnym osobowości tej rangi, co Bronisław Wildstein pozwala zachować jakiś optymizm w tym ciemnym świecie.
–Maciej Mazurek