Marek Hłasko podpalił dla niego swojego jaguara
piątek,
4 maja 2018
Jonasz w brzuchu wieloryba wędrował wiele, ale widział stosunkowo mało – to ulubione zdanie Jerzego Stempowskiego, który lubił podróże i w ich trakcie dużo chodził: po ulicach, muzeach, oglądał gmachy. Kiedy Marek Hłasko zabrał go swoim jaguarem do Zurychu, zaczął mu więc czynić zjadliwe uwagi na temat takich szybkich podróży.
O Bohdanie Korzeniewskim – jego autobiograficznej powieści „Książki i ludzie” oraz „Dramatach wybranych” Moliera, które przetłumaczył – opowiada Andrzej Dobosz w 5. odcinku programu „Spis treści”.
zobacz więcej
Zimą 1954 roku zdawałem egzamin ze znajomości literatury powszechnej u Jana Kotta i okazało się, że nie znam esejów Michela de Montaigne'a (francuski pisarz i filozof, jeden z głównych przedstawicieli renesansu – red.).
Kott opowiedział mi o gatunku, jakim jest esej oraz o Jerzym Stepmopwski, najwybitniejszym polskim eseiście, który był wtedy emigrantem mieszkajacym w Szwajcarii. Po tej rozmowie zacząłem w przewdojennych pismach wyszukiwać wszystkie teksty Stempowskiego.
W 1955 roku Kott dostał paszport i spotkał pana Jerzego w Bernie. Opowiedział mu, że ma on młodych entuzjastow w Warszawie i wysłali mi kartkę z pozdrowieniami.
Po tej kartce, na której był adres pana Jerzego, zacząłem posyłać mu książki i za to dostałem od niego pierwszy list. Potem posłałem mu swoje teksty i dostałem drugi list, w którym powiadał: „O panu samym wiem tylko tyle, że w pana pokoju na Żoliborzu książki tworzą nieregularną piramidę na środku pokoju, uchylając się od porządku tradycyjnego, który kazałby im stać na półkach, karnie, jak żołnierze w szeregu”.
W końcu pan Jerzy umarł i nie zdołałem go poznać osobiście…
Jego współpraca z „Kulturą Paryską” zaczęła się niemal od początku istnienia pisma. On miał tam rubrykę „Notatnik nieśpiesznego przechodnia”.
Jego seseje są zbiorem skojarzeń, w których moda damska kojarzy się ze zjawiskami ekonomicznymi, a nieurodzaj zboża w danym roku ze zjawiskami geologicznymi.
Pan Jerzy lubił podróżować, ale w podróżach przede wszystkim chodził. Chodził po ulicach w dużych miastach, po muzeach, oglądał gmachy, zatrzymywał się. Jego ulubione zdanie to, że są wędróki, które przypominają podróż Jonasza – w brzuchu wieloryba wędrował wiele, ale widział stosunkowo mało.
Marek Hłasko, który już w Warszawie słyszał od nas o Stempowskim, poznał go. Hłasko był wtedy w dobrej formie finansowej i kupił sobie jaguara. Przyjechał do pana Jerzego do Berna i wiózł go do Zurychu. Natomiast Marek lubił szybkie podróże i w ten sposób widoki po drodze migotały tylko panu Jerzemu. I zaczął mu czynić zjadliwe uwagi na temat takich szybkich podróży.
Wtedy Marek zatrzymał się w jakimś dobrym miejscu, poprosił, żeby wysiedli i podpalił swego jaguara.
Stempowski: – Dlaczego pan to zrobił?
Hłasko: – Ach, chciałem panu zrobić przyjemność…
Jaguar był oczywiście ubezpieczony, odszkodowanie nastąpiło i pozwoliło mu mieć następny samochód.
Zobacz też pozostałe odcinki „Z pamięci”. Numery 1-20:
Odcinki programu „Z pamięci” od 21. do 40.: