Autorzy Rotundy, Stadionu X-lecia czy słynnego supermarketu zabawiali barwną postać kobiecą
piątek,
25 maja 2018
Tomaszewski ruchem ręki wywoływał salwy śmiechu. Lipiński był miły konformista. Słonimski wsiadał do dorożki, a „Czajka” wchodziła pod stolik. Tak Andrzej Dobosz wspomina gości kawiarni „Lajkonik” w 8. odcinku „Z pamięci”.
O książkach „Obrazy Włoch” Pawła Muratowa, „Przypomniane. Profesor Jadwiga Czachowska w Instytucie Badań Literackich PAN” oraz „Współcześni polscy pisarze i badacze literatury” opowiada Andrzej Dobosz w 8. odcinku programu „Spis treści”.
zobacz więcej
W Warszawie było pewnie wtedy wiele kawiarni, ale naprawdę ważna była akurat tylko jedna. W 1950 roku był to „Lajkonik”.
Ja, przechodząc przez plac Trzech Krzyży po rannych wizytach w Muzeum Narodowym, po prostu siadłem i zamówiłem kawę i zacząłem słuchać. Tam pierwszy raz zobaczyłem Leopolda Tyrmanda.
W „Lajkoniku” bywali przede wszystkim plastycy i architekci. Najzabawniejszą postacią był Henryk Tomaszewski, autor plakatów, profesor Akademii Sztuk Pięknych. Był żywiołem dowcipu sytuacyjnego. To nie były anegdoty. On jakimś ruchem ręki, zasłonięciem, nagłym wstaniem i zrobieniem dwóch kroków, żeby siąść naprawdę, wywoływał salwy śmiechu. Był uwielbiany przez swoich studentów, przez wszystkich ludzi, którzy się z nim zetknęli.
Eryk Lipiński był taki miły konformista, który dbał, żeby nikomu nie zrobić krzywdy. W rysunkach wyśmiewał postacie fikcyjnych ziemian albo amerykańskich imperialistów.
Architekci nie traktowali tego na serio. Wszystko było zabawowe.
Z architektów był Zbigniew Karpiński, autor późniejszej „ściany wschodniej” i Rotundy, ojciec Jakuba, Wojtka i Marka. Jerzy Hryniewiecki, bardzo wspaniały architekt od pierwszego Stadionu Dziesięciolecia, supermarketu przy placu Unii, na którego wykłady na Wydziale Architektury chodziłem z wielką przyjemnością.
W „Lajkoniku” też bywali malarze. Aleksander Kobzdej. Jest tam przedstawiony na przykład Antoni Słonimski wsiadający do dorożki. Słonimski zaczął bywać w „Lajkoniku” w 1951 roku. Przychodził też zaprzyjaźniony z nim Stanisław Lorenz, dyrektor Muzeum Narodowego, który miał niedaleko. I taka barwna postać warszawska „Czajka” (Izabela Stachowicz), która miała posadę w Muzeum Narodowym i na widok zbliżającego się Lorenza wchodziła pod stolik, ukrywając swoją absencję w pracy.
Zobacz też pozostałe odcinki „Z pamięci”. Numery 1-20:
Odcinki programu „Z pamięci” od 21. do 40.: